Śląsk ostro reaguje po burdach w meczu z Widzewem. Koniec współpracy z kibicami

Śląsk broni się, że robił co mógł, by nie dopuścić do burd, do których doszło w Łodzi podczas meczu 1/32 finału Pucharu Polski z Widzewem. "Uświadamialiśmy organom, jakie ryzyko niesie wyjazd na ten mecz zorganizowanej grupy kibiców" - czytamy w oświadczeniu. Sport.pl w środę informował, że kary, których może spodziewać się wicelider ekstraklasy, to zamknięcie stadionu, a nawet wykluczenie z przyszłorocznych rozgrywek. Klub już ogłosił, że zerwał współpracę ze Stowarzyszeniem "Wielki Śląsk".

Forsowanie sektora kibiców gospodarzy, obrzucenie go racami, próby podpalania krzesełek - to lista grzechów kibiców Śląska Wrocław, którzy we wtorkowy wieczór pojawili się na stadionie przy al. Piłsudskiego. Zagrożenie było poważne, musiała interweniować policja, która użyła armatki wodnej. Mecz przerwano na osiem minut.

Nagrania z burd na Widzewie obiegły media, sprawą zajął się Wydział Dyscypliny PZPN. Jak już informowaliśmy, Śląsk może spodziewać się dużych kar, z zakazem wyjazdów na mecze zorganizowanych grup kibiców i czasowym zamknięcie stadionu we Wrocławiu. W lipcu tego roku do walki z chuliganami w regulaminie dodano jeszcze jeden punkt, który mówi, że Wydział Dyscypliny może wykluczyć drużynę z rozgrywek. W przypadku Śląska byłoby to raczej wyrzucenie z przyszłorocznych rozgrywek, bo w tej edycji po porażce z Widzewem 0:2 w Pucharze Polski drużyny już nie ma. Wszystko zależeć będzie od tego, jak wydarzenia z Łodzi zanalizuje Wydział Dyscypliny.

AKTUALIZACJA:

Komisja Dyscyplinarna PZPN podjęła w czwartek decyzje o drakońskiej karze za zachowanie kibiców Gryfa Wejherowo. Klub został wykluczony z rozgrywek Pucharu Polski w sezonie 2020/2021! Dużo niższa kara spotkała Śląsk Wrocław. CZYTAJ WIĘCEJ

Przed nami derby Krakowa. Szala zwycięstw po stronie Wisły. Czy i tym razem? [W polu K]

Zobacz wideo

- Pragniemy podkreślić, że WKS Śląsk Wrocław zrobił wszystko, co w jego mocy w ramach przysługujących mu uprawnień oraz obowiązujących przepisów, aby uświadomić osobom i organom bezpośrednio odpowiedzialnym za organizację i bezpieczeństwo meczu w Łodzi, jakie ryzyko wiąże się z udziałem w tym spotkaniu zorganizowanej grupy kibiców gości.

Przedstawiciele klubu w okresie poprzedzającym mecz w Łodzi odbyli spotkania z Wojewodą Dolnośląskim, przedstawicielami Komendy Wojewódzkiej i Miejskiej Policji oraz reprezentantami Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej (delegatem do spraw bezpieczeństwa PZPN), podczas których wielokrotnie informowali o poważnym ryzyku, z jakim wiąże się udział kibiców gości w meczu z Widzewem Łódź. Te same informacje przekazywane były organizatorowi meczu – poinformował nas klub w swoim oświadczeniu i dodał:

Klub już na dwa tygodnie przed meczem, aż do dnia jego rozegrania utrzymywał stały kontakt z organizatorem wyjazdu do Łodzi - Stowarzyszeniem Kibiców „Wielki Śląsk”, rozmawiając o potencjalnych zagrożeniach. Klub informuje, że w wyniku zajść w sektorze gości na stadionie Widzewa Łódź, w trybie natychmiastowym podjął decyzję o zawieszeniu współpracy ze Stowarzyszeniem „Wielki Śląsk”.

Szczegółowe oświadczenie można znaleźć tutaj. Klub poinformował nas, że rano wysłał do PZPN obszerne wyjaśnienia i kroki, które podjął, by do wtorkowych wydarzeń nie dopuścić. Czy to wystarczy?

Wydział Dyscypliny może ogłosić swoje kary w czwartek późnym popołudniem. Na jego posiedzeniu rozpatrywana jest też sprawa innego spotkania i użycia rakietnic przez chuliganów Gryfa Wejherowo. Jedna z odpalonych rac poleciała na boisko, niemal trafiła bramkarza Lechii Gdańsk. Po tych wydarzeniach klub wydał oświadczenie, w którym potępił i odciął się od zachowania swoich fanów.

“Potępiamy zachowanie kibiców oraz nie bierzemy odpowiedzialności za ich zachowanie podczas wtorkowego meczu. Nagrania z monitoringu zostały natychmiastowo zabezpieczone. Obecnie Policja wraz z firmą zabezpieczającą to spotkanie wyjaśnia okoliczności wtorkowego meczu. Osoby, które zostały urażone chuligańskim wybrykiem pragniemy przeprosić oraz zapewnić, że w przyszłości podobne sytuacje nie będą mieć miejsca” - czytamy w oświadczeniu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.