Artur Sobiech skomentował zwycięstwo z Jagiellonią i wskazał błąd rywali przy bramce

- Nie jestem bohaterem. Bohaterem jest cała drużyna, sztab szkoleniowy i kibice, którzy świetnie nas wspierali - powiedział Artur Sobiech, napastnik Lechii Gdańsk, który golem w szóstej minucie doliczonego czasu gry zapewnił jej wygraną z Jagiellonią Białystok. Zawodnik zdradził też, jaki błąd Jagiellonia popełniła przy straconej bramce.
Zobacz wideo

- Wygraliśmy Puchar Polski, jest ogromna radość. Wszyscy się cieszą - powiedział Sobiech kilkadziesiąt minut po zakończeniu czwartkowego spotkania. Napastnik pojawił się na boisku po przerwie, a w doliczonym czasie zagwarantował drużynie Piotra Stokowca zwycięstwo. - Strzeliliśmy gola wcześniej [bramka Paixao została anulowana po wideoweryfikacji - red.], ale był minimalny spalony. Dobrze, że zdołaliśmy zachować spokój - przyznał 28-latek.

Sobiech strzelając gola wykorzystał złe ustawienie Mariana Kelemena, który błąd popełnił także przy nieuznanym trafieniu Paixao. Portugalczyk zamiast bramki miał jednak asystę, bo właśnie on podał do strzelca gola w decydującej akcji meczu. - Dostałem świetną piłkę od Flavio. Chciałem od razu przeciąć podanie, a Marian Kelemen stał w miejscu. To był jego zasadniczy błąd - przyznał Sobiech. - Czy czuję się bohaterem? Nie. Bohaterem jest cała drużyna, sztab szkoleniowy i kibice, którzy świetnie nas wspierali - dodał.

Lechia po wygraniu Pucharu Polski wciąż ma szanse na drugie trofeum w tym sezonie. Gdańszczanie zajmują drugie miejsce w tabeli Ekstraklasy, tracąc do Legii Warszawa trzy punkty. - Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa w lidze. Przed nami jeszcze cztery spotkania, w których damy z siebie wszystko. Mamy bardzo dobrą drużynę. Trener rotuje składem i wie, w jakich momentach wystawiać konkretnych zawodników. Stać nas jeszcze na bardzo wiele. Musimy tylko ustabilizować i zatrzymać obecny skład. Z optymizmem patrzymy w przyszłość.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.