Adam Mandziara: Puchar już mamy, teraz chcemy mistrzostwa. Od dziś większą presję czuje Legia

Na początku zagraliśmy zbyt spokojnie. Ale to był mecz pucharowy, a w takich gra się tylko o zwycięstwo. Wolę słabą pierwszą połowę i wygraną, niż rewelacyjne 45 minut i porażkę - tłumaczy Sport.pl po finale Totolotek Pucharu Polski prezes Lechii Gdańsk Adam Mandziara.
Zobacz wideo

Sebastian Staszewski: Lechia Gdańsk w końcu zdobyła jakieś trofeum. Ulżyło panu?

Adam Mandziara: W 1987 roku jako zawodnik wygrałem Puchar Szwajcarii z Young Boys Berno, teraz na koncie mam więc kolejny. Gdybyśmy jednak przegrali, nie byłoby dramatu. Przecież nawet mimo porażki wciąż mielibyśmy szansę na mistrzostwo. Nie ma co gdybać, ważne, że odnieśliśmy sukces, który jest istotny nie tylko dla mnie, ale i dla całej Lechii. To historyczny moment. Mam nadzieję, że zwycięstwo z Jagą przepełni nas wszystkich euforią.

Będzie czas na świętowanie?

Nie, bo od jutra rozpoczynamy walkę o mistrzostwo.

Zdobycie pucharu pomoże w tej walce?

Przyda nam się trochę euforii. Ta nigdy nie zaszkodzi. Teraz znacznie większą presję poczuje Legia, która musi bronić pierwszego miejsca i mistrzostwa. Bo my coś w gablocie już mamy.

Podobał się panu czwartkowy mecz? W pierwszej połowie Lechia była nieco ospała…

Na początku zagraliśmy zbyt spokojnie. Ale to był mecz pucharowy, a w takich gra się tylko o zwycięstwo i ono jest najważniejsze. Wolę obejrzeć słabą pierwszą połowę i wygraną, niż rewelacyjne 45 minut i przegraną, tak jak w spotkaniu z Legią. Dziś czuję się dużo lepiej.

Nie obawiał się pan, że tak jak wtedy w ostatnich minutach lechistom odetnie prąd?

To jest puchar – cała motywacja została skupiona na tym jednym meczu. Chcieliśmy zdobyć to trofeum i tylko to się liczyło. Trener Stokowiec ustawił zespół bardzo dobrze taktycznie, uważam też, że podjął dobre decyzje personalne. Nie byłem zdziwiony ani tym, że nie zagrał Dusan Kuciak, ani tym, że Artur Sobiech rozpoczął mecz na ławce. To były dobre decyzje.

Radość po zdobyciu pucharu przysłoniła kontrowersje z meczu z Legią?

O tamtym już zapomniałem. To przeszłość o której nie chcę pamiętać. Wolę skupić się na Cracovii. Jeśli chodzi o tamte wydarzenia, to problem będą mieli inni, bo na pewno nie my.

Co poczuł pan, kiedy po pierwszej bramce Bartosz Frankowski pobiegł sprawdzić VAR?

VAR jest od tego, aby go sprawdzać. Nie wiedziałem jaki był kłopot, czy spalony czy faul, ale skoro sędzia podjął słuszną decyzję, to nie mam pretensji. Te mam gdy ktoś podejmuje jakąś dziwną decyzję, której nijak nie da się wytłumaczyć. Tak jak sędzia Daniel Stefański.

Podtrzymuje pan słowa z oświadczenia w którym stwierdził pan, że nie chce, aby Stefański sędziował w przyszłości mecze Lechii?

Nie wyobrażam sobie, aby ten arbiter przyjechał kiedyś do Gdańska i sędziował nasz mecz. Myślę, że to, aby Stefański i Lechia jeszcze się spotkali, nie byłoby zdrowe ze strony PZPN.

A jak ocenia pan pracę sędziego Frankowskiego?

Bardzo dobry sędzia. My generalnie nie mamy problemów z sędziami i ich decyzjami. Przed meczem rozmawiałem jednak z prezesem Jagiellonii Cezarym Kuleszą, który przyznał, że w decydujących o mistrzostwie Polski meczach zbyt często o wyniku decydują błędy arbitrów.

Lechia już wcześniej zapewniła sobie grę w europejskich pucharach. Latem kibice mogą spodziewać się wzmocnień?

Próbujemy się wzmocnić na miarę możliwości naszego budżetu. Chcemy w pucharach zajść jak najdalej, a to wymaga inwestycji. Wszystko będziemy jednak robić po finiszu Ekstraklasy.

Potwierdza pan, że Arvydas Novikovas z Jagiellonii jest na waszej liście transferowej?

Nie prowadzimy z nim żadnych rozmów.

Ale na liście jest?

Nie wiem o jakiej liście pan mówi, ale ja na swojej tego piłkarza nie mam.

Trener Piotr Stokowiec zasłużył na nową umowę? Ta obecna obowiązuje do 2020 roku.

Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale mi z Piotrowi współpracuje się bardzo dobrze, myślę, że jemu ze mną także, a więc konsekwencją tego powinno być właśnie przedłużenie umowy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.