Adam Mandziara: W 1987 roku jako zawodnik wygrałem Puchar Szwajcarii z Young Boys Berno, teraz na koncie mam więc kolejny. Gdybyśmy jednak przegrali, nie byłoby dramatu. Przecież nawet mimo porażki wciąż mielibyśmy szansę na mistrzostwo. Nie ma co gdybać, ważne, że odnieśliśmy sukces, który jest istotny nie tylko dla mnie, ale i dla całej Lechii. To historyczny moment. Mam nadzieję, że zwycięstwo z Jagą przepełni nas wszystkich euforią.
Nie, bo od jutra rozpoczynamy walkę o mistrzostwo.
Przyda nam się trochę euforii. Ta nigdy nie zaszkodzi. Teraz znacznie większą presję poczuje Legia, która musi bronić pierwszego miejsca i mistrzostwa. Bo my coś w gablocie już mamy.
Na początku zagraliśmy zbyt spokojnie. Ale to był mecz pucharowy, a w takich gra się tylko o zwycięstwo i ono jest najważniejsze. Wolę obejrzeć słabą pierwszą połowę i wygraną, niż rewelacyjne 45 minut i przegraną, tak jak w spotkaniu z Legią. Dziś czuję się dużo lepiej.
To jest puchar – cała motywacja została skupiona na tym jednym meczu. Chcieliśmy zdobyć to trofeum i tylko to się liczyło. Trener Stokowiec ustawił zespół bardzo dobrze taktycznie, uważam też, że podjął dobre decyzje personalne. Nie byłem zdziwiony ani tym, że nie zagrał Dusan Kuciak, ani tym, że Artur Sobiech rozpoczął mecz na ławce. To były dobre decyzje.
O tamtym już zapomniałem. To przeszłość o której nie chcę pamiętać. Wolę skupić się na Cracovii. Jeśli chodzi o tamte wydarzenia, to problem będą mieli inni, bo na pewno nie my.
VAR jest od tego, aby go sprawdzać. Nie wiedziałem jaki był kłopot, czy spalony czy faul, ale skoro sędzia podjął słuszną decyzję, to nie mam pretensji. Te mam gdy ktoś podejmuje jakąś dziwną decyzję, której nijak nie da się wytłumaczyć. Tak jak sędzia Daniel Stefański.
Nie wyobrażam sobie, aby ten arbiter przyjechał kiedyś do Gdańska i sędziował nasz mecz. Myślę, że to, aby Stefański i Lechia jeszcze się spotkali, nie byłoby zdrowe ze strony PZPN.
Bardzo dobry sędzia. My generalnie nie mamy problemów z sędziami i ich decyzjami. Przed meczem rozmawiałem jednak z prezesem Jagiellonii Cezarym Kuleszą, który przyznał, że w decydujących o mistrzostwie Polski meczach zbyt często o wyniku decydują błędy arbitrów.
Próbujemy się wzmocnić na miarę możliwości naszego budżetu. Chcemy w pucharach zajść jak najdalej, a to wymaga inwestycji. Wszystko będziemy jednak robić po finiszu Ekstraklasy.
Nie prowadzimy z nim żadnych rozmów.
Nie wiem o jakiej liście pan mówi, ale ja na swojej tego piłkarza nie mam.
Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale mi z Piotrowi współpracuje się bardzo dobrze, myślę, że jemu ze mną także, a więc konsekwencją tego powinno być właśnie przedłużenie umowy.