Tomasz Tułacz: Jesteśmy zadowoleni, że przyjeżdża ekstraklasowy zespół. Szanujemy i gratulujemy naszemu rywalowi z Legnicy. Dokonali czegoś wielkiego. Wiadomo jednak, że szczególnie dla kibiców większym świętem byłoby jakby przyjechała do nas Legia. Cieszymy się przede wszystkim, że gramy u siebie. Mogło w Niepołomicach nie być żadnego święta. Faworytem w starciu z Miedzią nie będziemy, ale moi zawodnicy pokazali już, że można powalczyć z każdym. Znamy tu hasło, że puchar rządzi się swoimi prawami.
- Umieliśmy się im przeciwstawić. Biorąc pod uwagę, że to zespół, który w każdym aspekcie jest wyżej od nas, to wiedzieliśmy jak z nimi zagrać.
- Specyfika tego stadionu jest taka, że kibice siedzą u nas 5 metrów od boiska. To się rzadko zdarza. Charakterystyczna jest też murawa. Przez tą bliskość wszystkim, którzy tu przyjeżdżają wydaje się, że boisko jest mniejsze niż być powinno. Oczywiście ma regulaminowe parametry, ale chodzi o pewne złudzenie, czy też przyzwyczajenie.
- Trenerowi Markowi Papszunowi i jego chłopakom życzę jak najlepiej, zresztą gra tam nasz były zawodnik Maciej Domański. Dobrze, że na nich nie trafiliśmy. Nie leżą nam wybitnie. Niech do Ekstraklasy awansują, a w Pucharze Polski grajmy z innymi. A co do Legii, to warszawianie muszą pojechać do Częstochowy dobrze przygotowani. Wyniki rakowa w 1. lidze to nie jest przypadek. Oni już w dużym stopniu funkcjonują jak zespół ekstraklasowy – myślę o sztabie, rzeczach związanych z organizacją. Legia może mieć godnego przeciwnika.
- Patrząc jak moi zawodnicy zagrali, jak zrealizowali plan taktyczny, to na pewno było to jedno z lepszych spotkań. Bardzo mnie to cieszyło i było szalenie ważne. Takie starcia budują drużynę i poszczególnych zawodników. Sprawiają, że są oni bardziej doświadczeni i mają większą pewność siebie. Dwa lata temu w Pucharz Polski, gdzie również doszliśmy do ćwierćfinałów przeszliśmy ekstraklasowiczów, ale w rzutach karnych. Można więc powiedzieć, że jest progres!
- Radość była spora, ale twardo stąpamy po ziemi. Zawodnicy dostali kilka ciepłych słów. Wiedzą w jakich realiach budżetowych funkcjonujemy. Najważniejsze, że podstawowe zobowiązania są regulowane, a klub nie ma kłopotów. Do przodu poszły też rzeczy związane z naszymi możliwościami treningowymi. Myślę, że klub się rozwija i to jest najważniejsze. Mamy też chęć poszerzyć pewne standardy, ale wszystko przed nami. Takie mecze jak z Wisłą mogą tylko w tym pomóc.
- Wielu ich nie jest. Oczywiście gra u nas doświadczony Stawarczyk, który ma sporo tych meczów, jest Fryc czy Drzazga, ale u tego ostatniego to bardziej epizody. To praktycznie wszystko. Myślę, że siłą zawodników jest to jak funkcjonują i na boisku i poza nim. Są kolektywem, grupą podobnie myślącą i zmierzającą w jednym kierunku – potrafią przełożyć to na mecz. Mamy w Niepołomicach ludzi, którzy tworzą wspólnotę.
Zawodnicy z lepszych drużyn, z lepszymi umiejętnościami przyjeżdżają tu i nie zdają sobie sprawy ile można na tym zyskać. Jak zyskać jakość tworząc jedność. Ja to nazywam inteligencją zbiorową.
- Podejrzewam, że zagramy jednak w marcu w tym dodatkowym terminie. Nie mamy w Niepołomicach podgrzewanej murawy. Z doświadczenia wiem, że lepiej nastawiać się na tą drugą datę, bo w lutym zagrać może być tu ciężko. Nie mniej czekamy już na Miedź.