Lech, który nie odniósł zwycięstwa od 12 sierpnia, w meczu z ŁKS-em miał szansę na bardzo oczekiwane w Poznaniu przełamanie. Dodatkowo ŁKS przystąpił do tego meczu w mocno rezerwowym składzie, ale pierwsza połowa wcale nie wyglądała dobrze dla drużyny z Poznania. Lech stwarzał sobie sytuacje tylko po indywidualnych błędach, a ŁKS też miał kilka okazji do strzelenia bramki.
W drugiej połowie ŁKS znowu grał bardzo odważnie i efektywnie. Gracze Moskala najlepszą okazję stworzyli sobie po kilku minutach, gdy Widejko minął bramkarza Lecha, ale źle wypuścił sobie piłkę i nie był w stanie strzelić do pustej bramki. W 85 minucie kapitalnego gola dla ŁKS-u mógł strzelić Kujawa, ale jego uderzenie nożycami było odrobinę za wysokie.
Rozstrzygnięcie przyniosła dopiero dogrywka, a dokładnie jej ostatnia minuta. Wówczas kapitalną akcją popisał się wprowadzony po przerwie Klupś, który zagrał do Gytkjaera a ten strzelił na bramkę Budzyńskiego. Bramkarz zdołał sparować strzał, ale nie poradził sobie z dobitką Amarala.
Lech awansował do kolejnej rundy, ale znowu rozczarował. Z taką grą drużyna Djurdjevicia nie ma co myśleć o dobrych wynikach w Lotto Ekstraklasie.