Puchar Polski. Leszek Ojrzyński: W pierwszej połowie rozczarowaliśmy. To ona zdecydowała o wyniku finału

- Chcieliśmy wyjść wyżej, zagrać agresywnie i pokazać, że przyjechaliśmy do Warszawy po zwycięstwo. Byliśmy jednak za wolni, brakowało nam werwy - powiedział po finale Pucharu Polski trener Arki Gdynia, Leszek Ojrzyński.

W środę Arka przegrała z Legią Warszawa 1:2 i nie obroniła trofeum wywalczonego przed rokiem. Gole dla mistrzów Polski strzelili Jarosław Niezgoda i Cafu, w doliczonym czasie gry drugiej połowy bramkę dla gdynian zdobył Dawid Sołdecki.

- Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu. Nie możemy tracić bramek w taki sposób. Powinniśmy skakać do pojedynków, pilnować rywala, korygować ustawienie. Chcieliśmy wyjść wyżej, zagrać agresywnie i pokazać, że przyjechaliśmy do Warszawy po zwycięstwo. Byliśmy jednak za wolni, brakowało nam werwy - powiedział po meczu Ojrzyński.

- W przerwie dokonałem dwóch zmian i dopiero wtedy zaczęliśmy grać tak, jak sobie to założyliśmy przed meczem. Byliśmy agresywniejsi, odbieraliśmy piłki, potrafiliśmy z nich robić pożytek. Mieliśmy kilka dobrych zagrań, ale czerwona kartka dla Grzegorza Piesio zakończyła to spotkanie. Finał już niestety za nami, gratuluję Legii triumfu.

Ojrzyński tłumaczył też dziennikarzom zmiany, których dokonał w podstawowym składzie. - Ostatnio przegrywamy często, więc muszę szukać zmian. W lidze nam nie idzie, postawiliśmy mocniej na finał pucharu. Nie zgadzam się, że o naszej porażce zdecydowały tylko błędy Marcina Warcholaka. Dlaczego to on zagrał na lewej obronie? Co prawda nie zachwycił w Ekstraklasie w Niecieczy, ale przeciwko Piastowi zagrał Adam Marciniak i też nie pokazał się najlepszej strony. Musimy pracować dalej jako drużyna, bo o spokoju i Pucharze Polski dla Legii zdecydowały proste błędy.

- Nie uważam, bym wpadł w pułapkę, bym postawił na nieodpowiednich zawodników. To ja jestem z drużyną na co dzień, to ja ich obserwuję i z nimi rozmawiam. To ja też biorę odpowiedzialność za decyzje. Jestem jednak zdania, że piłkarze tacy jak Marciniak, Tadeusz Socha czy Rafał Siemaszko nie byli w lepszej formie od konkurentów do miejsca w składzie.

- Teraz przed nami końcówka sezonu w Ekstraklasie. Naszym celem nadrzędnym jest utrzymanie w lidze i tego nie zmieniliśmy. Puchar był tylko przyjemnym dodatkiem. Czeka nas wyjazd do Szczecina, gdzie będziemy szukać punktów, by na koniec sezonu się cieszyć i zapewnić klubowi tlen w postaci pieniędzy za byt w kolejnym sezonie. Musimy się zregenerować, spojrzeć sobie w oczy i podjąć decyzje personalne na kolejny mecz - zakończył Ojrzyński.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.