Dariusz Formella: Arce. Jestem jej zawodnikiem, więc zachowam się tak, jak należy. Nie mam żadnych rozterek.
Zabawna sytuacja. Część rodziny kibicuje Lechowi, a część - Arce. Ale myślę, że gdybym w finale strzelił bramkę, cieszyliby się wszyscy. Poza tym mama i ciocia z Poznania na chwilę lekko zmieniły front i teraz są zwolenniczkami tezy, że Formella jednak powinien grać przeciwko Lechowi. Ale wszyscy rozumieją też perspektywę poznaniaków.
Cieszy, bo Puchar Polski to nie jest tylko mecz finałowy. A we wcześniejszych fazach przecież grałem. Poza tym mam już dwa srebra, więc złoto będzie jak ulał.
Wiedziałem o nim od początku. Już od pół roku miałem świadomość, że jeżeli do finału awansują Arka i Lech, to mecz obejrzę z trybun. Oswoiłem się z tym, a więc nie jest tak, że od kilku dni leżę zwalony z nóg. Niedosyt jednak mam. Była cicha nadzieja, że jednak uda mi się wystąpić. Trudno, żebym nie był smutny, skoro finał na PGE Narodowym przejdzie mi koło nosa. Ale jestem jeszcze młody, może powtórzy się taka okazja.
Działacze Arki zaakceptowali sytuacje. Nie wiem nic o żadnych próbach negocjowania z Lechem.
O tym przekonamy się dopiero 2 maja. Mimo, iż ostatnio byliśmy w kryzysie, a trener Niciński odszedł, nie wolno zapominać, że to on wywalczył ten awans. Więc jeżeli wygramy, jemu również będzie należał się medal.
Myślę, że w końcu coś drgnęło. Z Lechią Gdańsk co prawda przegraliśmy, ale zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle. Z Wisłą Płock natomiast zabrakło nam dziesięciu sekund i byśmy wygrali. Gdyby nie ta nieuwaga z 95 min... Ale wychodzimy z dołka. Przed 2 maja nie przegraliśmy, mecz z Piastem Gliwice był niesamowicie ważnym spotkaniem. Chociaż znów zabrakło niewiele. Zyskujemy jednak pewność siebie. Do Warszawy jedziemy w nie najgorszych nastojach.
A czym oni mogą zaskoczyć nas? W lidze przegraliśmy 1:4, wypunktowali nas, wykorzystali każdy błąd. Ale to już wiemy! Natomiast w Pucharze jest tylko jeden mecz. Jedna niespodziewania sytuacja może odwrócić losy spotkania. I nie zawsze musi wygrać silniejszy. Grałem w półfinale z Błękitnymi Stargard Szczeciński, wiem co mówię. Poza tym na spotkanie z Lechem trener Ojrzyński na pewno przygotuje coś specjalnego.
Nasi trenerzy na pewno będą świetnie przygotowani, ale jeśli mnie poproszą - oczywiście pomogę. Wiedzę jakąś mam, doświadczenie też, więc może chociaż w ten sposób dołożę cegiełkę do zwycięstwa.
Na razie Kendi, Kownaś i Bedi [Tomasz Kędziora, Dawid Kownacki i Jan Bednarek – przyp. aut] byli skupieni na lidze. Ale przed meczem pewnie się zdzwonimy. Zakładów jednak nie będzie. Chociaż może postawię u buka na to, że w finale nie zagram! Tylko boję się, że kurs może być mały...