Transferowy hit w 1. lidze! Król strzelców zmienił klub i chce wywalczyć awans do ekstraklasy

Po poprzednim sezonie mógł przebierać w ofertach i dyktować warunki. Zdecydował się kontynuować karierę w Fortuna 1 Lidze, gdyż uznał, że z Miedzią Legnica jest szansa na bezpośredni awans. Bo ekstraklasa oraz druga z rzędu korona króla strzelców są celami Valerijsa Sabali.

Duże znaczenie, dlaczego Sabala zdecydował się zasilić szeregi spadkowicza z ekstraklasy, ma fakt, że pasuje mu styl prowadzenia drużyny przez Dominika Nowaka. - Miedź pod jego wodzą preferuje ofensywny styl gry. Tak ich zapamiętałem, gdy byli wówczas w 1 lidze, a ja rozgrywałem pierwszy sezon w Podbeskidziu. Główną cechą mojej nowej drużyny jest to, że dużo utrzymujemy się przy piłce, przez co ciężko nam ją odebrać. Dla mnie napastnika taki styl jest dobry, bo będę miał po swojej stronie kolegów, którzy stworzą wiele sytuacji - podkreśla strzelec dwunastu goli w poprzednim sezonie.

Zobacz wideo

Charakterystyka Miedzi sprawia, że z tym większymi nadziejami Łotysz przystąpi do nowego sezonu. - Chcę poprawić swój poprzedni wynik bramkowy. Z pierwszej rundy jestem zadowolony, w drugiej rundzie już tak kolorowo nie było. Mam zamiar rozegrać dwie równe rundy i strzelać gole, co mecz, a nie czekać na kolejną bramkę osiem kolejek. Jestem gotowy podołać wyzwaniom, nie chcę zawieść dużych oczekiwań. Wierzę w zespół, w to, że możemy grać o awans - deklaruje.

Dominik Nowak przekonuje, że zawodnika o profilu 24-latka szukał najbardziej. - Charakterologicznie pasuje do nas. Na pewno sporym plusem Valerijsa jest wiek, mówimy bowiem o stosunkowo młodym zawodniku - tłumaczy Nowak, który cieszy się na myśl o nowych rozwiązaniach w ataku z Sabalą. - Chcemy grać piłkę kombinacyjną, polegającą na szybkiej wymianie pozycji, ciągłym poruszaniu się, szukaniu sobie miejsca na boisku. W takiej grze Sabala może być bocznym napastnikiem, czyli skrzydłowym, a także typową dziewiątką. Do naszych oczekiwań więc pasuje. Przed nim dużo pracy. Musi wkomponować się w zespół, co by nie mówić, całkowicie nowy. Po treningach widzę, że jest w zespole duży dynamit, odpowiednia jakość. Teraz tylko Valerijs musi potwierdzić na boisku nie tylko strzelonymi golami, ale też asystami, że rzeczywiście ten transfer zasługuje na miano hitu w 1 lidze - dodaje do niedawna grającej w ekstraklasie. Miedzi udało się ubiec wielu chętnych zainteresowanych usługami łotewskiego snajpera. - Miałem kilka zapytań, ale do konkretów żadnych nie doszło. Ofertę przedstawił mi ŁKS.

Miedź nie dawała więcej, lecz przekonująca była wizja klubu i osoba trenera Dominika Nowaka. Czułem, że jestem im potrzebny. Wyczułem determinację w głosie dyrektora sportowa oraz szkoleniowca w trakcie rozmów. Przekonywali, że jestem dla nich priorytetem. Nie miałem więc żadnych przeciwwskazań, żeby skorzystać z tej oferty. Dobrze zrobiłem, wybierając właśnie Legnicę - utrzymuje Sabala. Łotysz zalicza drugie podejście do Miedzi, w której występował w sezonie 2015/16. Wtedy w dziewięciu spotkaniach trzy razy wpisał się na listę strzelców. Dziś oczekiwania kibiców i kierownictwa legnickiego klubu są nieporównywalnie większe. - Hit transferowy? Na pewno dzięki temu czuję większą, pozytywną presję. Nie często zdarzają się transfery czołowych zawodników z klubu do klubu. Spodziewam się dużych oczekiwań co do mojej osoby. To mnie może tylko cieszyć. Znów celuję w króla strzelców. To, obok awansu do ekstraklasy, jest jednym z moich celów - stwierdza nowy napastnik legniczan.

Sabala nie jest pierwszym przedstawicielem krajów bałtyckich w szatni Miedzi. - Blisko mi do Henrika Ojamy. Między nami są dobre, sąsiedzkie relacje, w końcu on Estończyk, ja Łotysz. Z Henrikiem zdążyliśmy już porozmawiać o naszych reprezentacjach. Zastanawialiśmy się, kto będzie nowym selekcjonerem Estończyków (poprzedni trener Marin Reim zrezygnował po porażce z Niemcami 0:8 - przyp. red.) - mówi były zawodnika Podbeskidzia.

Ale i reprezentacja Sabali ma problemy. Przypomnijmy, że Łotysze są rywalami Polaków w grupie eliminacyjnej EURO 2020. W czerwcu Łotysze dostali dwa lania - najpierw od Izraela (0:3), potem od Słowenii (0:5). Wcześniej nie tak wysoko przegrali z Polską (0:2). - Ze Słowenią zagraliśmy fatalnie. Jesteśmy drużyną narodową i nie możemy prezentować się w taki sposób jak w tych czerwcowych meczach. Takie coś nie przystoi zwłaszcza przed własnymi kibicami. Spodziewałem się, że pokażemy taki sam pazur jak w Warszawie przeciwko Polakom. Na PGE Narodowym zagraliśmy naprawdę dobrze, liczyliśmy, że podążymy dalej tą drogą - martwi się 24-latek. Są też wspomnienia związane z kadrą na myśl których pojawia mu się uśmiech na twarzy. - Mój drugi mecz w kadrze. Zremisowaliśmy 3:3 z Turcją, strzeliłem dwa gole. W ogóle z tego co pamiętam, zawsze byłem bramkostrzelny - podkreśla Sabala.

Król strzelców Fortuna 1 Ligi pochodzi z kraju zakochanego w koszykówce, hokeju. Piłka nie jest tam zbyt popularna. Jak zatem udało mu się zostać profesjonalnym piłkarzem? - Nigdy nie grałem w koszykówkę, czy hokeja, od zawsze uprawiłem jedną dyscyplinę sportu: piłkę. Grałem w nią, mając pięć lat. Przejąłem to po tacie, który był młodzieżowym reprezentantem kraju, występował w nieistniejącym już klubie. Musiał przedwcześnie zakończyć karierę piłkarską, żeby pomóc rodzinie. Piłka bardzo mi się podobała. Nikt nie naciskał, żebym został robił to, co obecnie. Po prostu sam uznałem to za sposób na życie. No i dzięki temu zarabiam na siebie, rodzinę i naszą przyszłość - przekonuje Łotysz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.