Zaskakujący król strzelców 1. ligi? Trener nie jest z niego do końca zadowolony

Ostatnie mecze zwiastują zwyżkę strzeleckiej formy Kamila Adamka. Napastnik GKS-u 1962 Jastrzębie, jeśli utrzyma skuteczność, z której trener Jarosław Skrobacz nie jest do końca zadowolony, może zostać królem strzelców Fortuna 1. ligi.
Zobacz wideo

Adamek wyrobił sobie ostatnimi czasy niezłą średnią. W czterech spotkaniach zaliczył cztery bramki, łatwo więc policzyć, z jaką częstotliwością trafia do bramki. To niemal połowa (z dziewięciu) goli, które strzelił w bieżącym sezonie. W omawianym przypadku pokonywał bramkarzy Stali Mielec (raz), Bytovii Bytów (dwa), Podbeskidzia Bielsko-Biała (raz). Okazuje się, że nie wszystko jest takie zero-jedynkowe jeśli chodzi o dyspozycję snajpera.

- Zaskoczę teraz wszystkich. Nie zgadzamy się z tezą, że Kamil jest skuteczny. I takie słowa zapewne wielu mogą przerazić. W meczach, które do tej pory graliśmy, nawet na Podbeskidziu, gdzie zdobył bramkę, miał jeszcze dwie inne, kapitalne sytuacje. Strzelił w Bielsku-Białej jednego gola, a powinien trzy. We wcześniejszych pojedynkach też zmarnował kilka 100-procentowych okazji. Na przykład: z Odrą Opole i Chrobrym Głogów nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Fajnie, że teraz strzela więcej, jesteśmy z tego faktu zadowoleni, w końcu napastnika rozliczamy z tego, co w sieci, ale nie możemy powiedzieć, że imponuje jakąś wyjątkową skutecznością. W przeciwnym razie zamiast dziewięciu goli miałby co najmniej kilkanaście trafień. W pewnym momencie tak zaczęła nas irytować jego indolencja strzelecka, że usiadł na ławce. Chyba przyniosło to skutek, bo zaczął trafiać - podkreśla trener GKS-u 1962 Jastrzębie Jarosław Skrobacz.

Można też szukać poprawy statystyk Kamila Adamka w wysokiej dyspozycji całej drużyny beniaminka Fortuna 1. ligi. GKS ostatnio nie przegrywa i walczy o czołowe miejsca w lidze. - Mówi się, że jeśli zespół nie gra, to napastnik nie ma piłek. Tyle że Kamil we wcześniejszych meczach dochodził do sytuacji, dostawał piłki, coś wyraźnie mu nie szło. Trzeba jednak przyznać, że nie tylko jemu się to przytrafiło. Inni moi piłkarze też często pudłowali, co wynika z tego, że jesteśmy zespołem, którzy stwarza dużo sytuacji. Idąc dalej: Kamilowi w Jastrzębiu łatwiej przez to o gole. Cieszę, że zaczął strzelać zarówno on, jak i Kuba Wróbel. Nie można przecież cały czas się opierać tylko na stałych fragmentach gry i bramkach Kamila Szymury. Reasumując, jeśli jeden i drugi napastnik zaczynają regularnie trafiać, to wyniki drużyny są dużo lepsze - przyznaje Skrobacz.

Warto nadmienić, że obaj snajperzy jastrzębian zaliczyli po dublecie przeciwko Bytovii. Wróbel dokonał tego, grając w podstawowym składzie. Później został zmieniony. Adamek zaś dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, wchodząc z ławki (75. i 77. minuta). - Rywalizacja zawsze pozytywnie nakręca piłkarzy. Jeśli masz dobrego konkurenta to po słabszym meczu musisz mieć świadomość, że w następnym meczu usiądziesz na ławce. Wtedy, gdy dostajesz kolejną szansę, to dajesz z siebie maksa, ciągniesz, ile się da z wątroby. Patrząc na wynik bramkowy Kamila oraz Kuby (osiem bramek), całkiem realne jest, że któryś z nich zdobędzie koronę króla strzelców. Skoro najlepszy strzelec ligi ma aktualnie jedenaście goli, to nie jest to duża przewaga nad moimi napastnikami. Myślę, że Kamil i Kuba mogą spokojnie mogą dołożyć kolejne trzy, cztery gole do końca sezonu - przekonuje szkoleniowiec zielono-czarno-żółtych.

Skrobacz ma świadomość, że Adamek jest w stanie zdobywać więcej bramek, bo ma ku temu odpowiednie atuty. - Nie pcha się w te rejony pola karnego, gdzie nie ma szans coś wskórać. Nie wdaje się w pojedynki z rosłym obrońcą. On na takiego obrońcę potrafi znaleźć sposób, co świadczy o jego dużej inteligencji na boisku. Szuka piłki, ona też szuka jego. To się nazywa umiejętność przewidywania, odpowiednia reakcja. To jego ogromny atut. My bardzo rzadko gramy na silną dziewiątkę, do której posyłamy wysokie piłki. Ograniczamy taką taktykę do minimum, nawet unikamy tego. Swoją charakterystyką Kamil odpowiada naszemu stylowi gry, bo daje nam odpowiednią jakość w rozegraniu. Potrafi w odpowiednim momencie wyjść po piłkę, utrzymać się przy niej, odskoczyć od przeciwnika, zagrać skutecznie do kolegi. Gdy jest w dobrej dyspozycji fizycznej, to ułatwia nam realizację planu na mecz - stwierdza 51-letni szkoleniowiec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.