Do meczu z Puszczą, ŁKS wygrał wiosną wszystkie mecze. Nie stracił nawet bramki. Ale znakomita passa łodzian to już historia. Zespół Kazimierza Moskala przegrał u siebie 0:1. Pierwszym piłkarzem, któremu w tym roku w rozgrywkach ligowych udało się pokonać Michała Kolbę okazał się Bartosz Widejko. Tak się składa, że jemu... łodzianie zawdzięczają bardzo dużo, w końcu 26-latek był kluczowym zawodnikiem w poprzednim sezonie, który zakończył się awansem "Rycerzy Wiosny". Lewy obrońca wystąpił w 30 spotkaniach. Po awansie nie miał jednak okazji, aby odpowiednio skonsumować ten sukces. Zimą zdecydował się na zmianę otoczenia. Wylądował w Niepołomicach, gdzie do tej pory grywał bardzo nieregularnie. Gol strzelony w sobotę może zmienić pozycję defensora w ekipie Tomasza Tułacza.
- Nie ukrywam, że liczyłem, iż uda mi się strzelić gola na ŁKS-ie. Nie miałem zamiaru nic nikomu udowadniać, chciałem po prostu zdobyć bramkę. Wyszło jeszcze lepiej, bo wróciliśmy do Niepołomic z trzema punktami. Jesteśmy bliżej końcowego celu, którym jest utrzymanie - stwierdza Widejko.
- Na pewno nie zapomnę tego, że z ŁKS-em wywalczyłem awans do 1 ligi. A przecież przychodziłem z trzecioligowej Lechii Tomaszów Mazowiecki. Dołożyłem swoją cegiełkę do awansu. Po awansie nastąpiła zmiana trenera, przyszedł Kazimierz Moskal i moja sytuacja się zmieniła. Za wielu szans na grę nie dostawałem. Kiedy już grałem, to miałem wrażenie, że nie prezentowałem się źle. Realia okazały się inne, moja przygoda w ŁKS-ie musiała więc dobiec końca - dodaje obrońca Puszczy.
Wychowanek Orlika Reszel ma niezłą skuteczność. Zaliczył właśnie trzecie trafienie, pierwsze w barwach niepołomiczan, choć raptem ósmy raz pojawił się w wyjściowej jedenastce, licząc ŁKS i Puszczę. - Jeśli chodzi o strzelone gole to jest to mój najlepszy wynik w karierze. Z kolei, biorąc pod uwagę indywidualne statystyki, to miałem je jeszcze lepsze w poprzednim sezonie. Zaliczyłem dziesięć asyst, zdobyłem też jedną bramkę. Mimo małej liczby meczów, to obie rundy tego sezonu zaliczam do udanych. Oczywiście liczę na więcej - podkreśla Widejko.
Podkreślmy, że dopiero w swoim czwartym występie w zespole z Niepołomic, trzecim w podstawowym składzie, poczuł pełną satysfakcję, bo Puszcza pierwszy raz wygrała. - Cieszę się, że tak to się wszystko ułożyło. Mam też nadzieję, że dzięki temu trener będzie na mnie częściej stawiał - mówi strzelec jedynego gola w meczu ŁKS - Puszcza.
Niepołomiczanie odnieśli drugie zwycięstwo w rundzie rewanżowej. - Graliśmy konsekwentnie w obronie. Staraliśmy się być blisko siebie, przerywać ataki ŁKS-u. Z przodu czekaliśmy na swoje szanse. Jedną z nich zamieniłem na gola. Myślę, że wypada pochwalić mój zespół za konsekwentną i skuteczną grę w destrukcji. Całą drużynę zapracowaliśmy na ten wynik. Duże też pochwały należą się Miłoszowi Mleczce. Poprzedni mecz mu nie wyszedł, na ŁKS-ie pokazał się z dobrej strony. Zwycięstwo w Łodzi to duży plus, zatrzymaliśmy bardzo dobrze grającego wiosną rywala. Oddech ulgi? Każdy zdobyty punkt działa na naszą korzyść - przekonuje Widejko.
Kolejne punkty ekipa Tomasza Tułacza może dopisać w niedzielę, kiedy do Niepołomic przyjedzie GKS Katowic. To rywal, z którym 26-letni piłkarz miał już okazję się mierzyć - cztery lata temu przy okazji spotkania Wigier Suwałki z "GieKSą". - Wygraliśmy 2:0. Wszedłem w drugiej połowie za Artura Bogusza. Pamiętam, że ze swojej gry byłem zadowolony. Wtedy stawiałem pierwsze kroki w 1 lidze. Uczyłem się futbolu na tym poziomie. Bo wcześniej miałem jedynie przetarcie w 2 lidze - wspomina obrońca.