I liga. Raków Częstochowa i Marek Papszun, czyli związek godny naśladowania

Raków Częstochowa przedłużył o rok kontrakt z Markiem Papszunem. Współpraca właściciela klubu - Michała Świerczewskiego - z 45-letnim trenerem w polskich warunkach może być stawiana za wzór.
Zobacz wideo

Jedna porażka w obecnym sezonie, 11 punktów przewagi nad drugim ŁKS-em Łódź, ćwierćfinał Pucharu Polski nie są dziełem przypadku. Można odnieść wrażenie, że w Częstochowie takiego słowa w ogóle nie znają. Współpraca właściciela klubu - Michała Świerczewskiego - z Markiem Papszunem w polskich warunkach może być stawiana za wzór.

Raków Częstochowa ma to, czego brakuje większości klubów z ekstraklasy. Świerczewski już dawno miał jasny plan awansu na najwyższy poziom rozgrywkowy, a zatrudnienie Papszuna było tylko jego pierwszym punktem. Właściciel Rakowa nie tylko wyszukał i pozyskał dobrego fachowca, ale przede wszystkim obdarzył go bezgranicznym zaufaniem i podarował mu niezbędne narzędzia do pracy.

W pierwszym okienku transferowym w Częstochowie Papszun pożegnał aż 21 piłkarzy. Rok później, po awansie do 1. ligi, z klubu odeszło kolejnych 10 zawodników. Przed rokiem, po nieudanej bitwie o awans do ekstraklasy, Raków wzmocniło 10 graczy. Każdego z nich musiał zaakceptować Papszun, za każdego z nich wziął na siebie pełną odpowiedzialność.

Świerczewski żąda jednak nie tylko wyników, ale też efektownego stylu. Poprzez show chce przyciągać kibiców na trybuny starego stadionu w Częstochowie. Właściciel klubu wymaga, ale robi też wszystko, by Papszun miał optymalne warunki do pracy. O odejściu swojego trenera nie chce nawet słyszeć, jego pracę wycenia na 35 mln złotych. Nowy kontrakt był formalnością.

- Wynika to z mojej relacji z panem Świerczewskim i z tego, że na futbol patrzymy bardzo podobnie. Mamy wspólną wizję budowy drużyny i stylu, w jakim ma ona grać. Oczywiście bywa też tak, że w ocenie pojedynczych graczy się różnimy i muszę używać wielu argumentów, by przekonać właściciela. Nigdy nie zdarzyło się jednak, by po merytorycznej rozmowie omawiany gracz do nas nie trafił - powiedział Papszun w wywiadzie udzielonym Sport.pl.

Zaufanie i konsekwencja w działaniu przy odpowiedniej strukturze dają Rakowowi efekty w postaci przyspieszenia planu trzyletniego, który zakładał awans do ekstraklasy w 2020 roku. Chociaż w Częstochowie się nie przelewa, zespołu nie wzmacniają piłkarze za miliony złotych, to klub rozwija się z miesiąca na miesiąc. Powinno być to przykładem dla wszystkich klubów w Polsce. Zwłaszcza tych z ekstraklasy.

Bo to przecież tam, niekiedy przy wysokich budżetach, brakuje jakiegokolwiek planu. Liczy się każdy kolejny dzień, na rynku transferowym często uskuteczniana jest chaotyczna improwizacja. Projekty bałkańskie zamieniane są na portugalskie, w międzyczasie przez kluby przewiną się m.in. do bólu przeciętni Czesi, Słowacy czy Hiszpanie. Pieniądze, których przecież w Polsce nie brakuje, palone są w piecu.

Dla Rakowa oczywiście prawdziwą weryfikacją będzie gra w ekstraklasie. Tam spokój i cierpliwość Świerczewskiego pewnie zostaną wystawione na próbę. W Częstochowie zrobiono już jednak wiele, by awans nie był dla klubu szokiem. Jesienią boleśnie przekonał się o tym Lech Poznań, w środę może przekonać się mistrz Polski - Legia Warszawa.

Współpraca Świerczewskiego z Papszunem jak i np. Janusza Filipiaka z Michałem Probierzem w Cracovii pokazują, że warto wyznaczać cele i realizować je przy zaufaniu dla polskich trenerów. Szefowie klubów, wybierajcie mądrze, bądźcie cierpliwi i konsekwentni. A przy okazji wymagajcie też od siebie.

Mecz 1/4 Pucharu Polski Raków - Legia w środę o godz. 18.00. Relacja na żywo na Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.