60. minuta meczu GKS Tychy - GKS Katowice. Łukasz Grzeszczyk pięknym strzałem z rzutu wolnego zdobywa 4. bramkę dla swojego zespołu. Gospodarze prowadzą już 4:0. Kilkadziesiąt minut później kapitan Grzeszczyk opuszcza boisko, a w jego miejsce wchodzi 15-letni Jan Biegański. - O tym, że będę kapitanem dowiedziałem się w momencie, gdy wbiegałem na murawę. Łukasz Grzeszczyk przekazał mi opaskę i życzył powodzenia. Spełniłem swoje kolejne marzenie, bo być kapitanem w tak młodym wieku i w tak ważnym meczu to coś naprawdę dużego - opowiada pomocnik.
To nie był jednak debiut Biegańskiego na poziomie 1 ligi. 15-latek pierwszy raz w barwach tyskiego klubu zagrał już w poprzednim sezonie. Wówczas otrzymał szanse pod koniec meczów z Rakowem Częstochowa i Odrą Opole. - Były to pojedyncze minuty, ale pozwoliły mi oswoić się z presją. Pierwszy raz jest najtrudniejszy. Później powoli wszystko schodzi z człowieka i jest dobrze - kontynuuje.
Młody zawodnik z pierwszą drużyną trenuje ponad pół roku. Ważną rolę w momencie przechodzenia Biegańskiego z juniorskiego do seniorskiego futbolu ma trener Tomasz Wolak, który prowadzi zespół rezerw GKS-u Tychy, ale jest także asystentem w sztabie Ryszarda Tarasiewicza. - W naszym wprowadzaniu młodych zawodników do drużyny chodzi o to, aby taki piłkarz mógł wejść w trening z pierwszym zespołem. W tym momencie następuje kolejny etap weryfikacji. Przyglądamy się. Sprawdzamy, czy wyróżnia się on na tle bardziej doświadczonych graczy. Jeżeli tak się dzieję to naturalną koleją rzeczy jest to, że dostaje szansę gry. To jednak zależy od jego ciężkiej pracy, czy uda mu się przebić i wywalczyć miejsce chociażby w meczowej 18 - komentuje trener Wolak.
Biegański jest przykładem na to, że młodzi zawodnicy w GKS-ie Tychy mają szansę na rozwój, a także na grę w pierwszym zespole. Nie może to jednak dziwić, bowiem tyski klub w klasyfikacji Pro Junior System zajmuje wysoką, 3. lokatę. - Jan nabierał doświadczenie w rezerwach, później w sparingach pierwszej drużyny. Kolejnym etapem był debiut w 1 Lidze. Bardzo dużo pomagają mu także zgrupowania reprezentacji Polski U-16 i U-17. Jesteśmy w bieżących kontakcie z trenerami. Intensywnie go monitorujemy, aby jego rozwój przebiegał prawidłowo - mówi Wolak.
Rozmawiając z Janem można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z człowiekiem dojrzałym i bardzo świadomym. - Rzeczywiście tak jest. Należy jednak pamiętać, że to wciąż młody chłopak, który dorasta i ma swoje problemy. Największy wpływ na człowieka w tym wieku mają rodzice, ale rola klubu - trenerów, jak i kolegów jest bardzo ważna. Pomagamy każdemu naszemu piłkarzowi. Nie tylko jeżeli chodzi o aspekty sportowe - mówi Wolak. - Wiadomo, że jak jest się młodym to czekają różne pokusy, ale koledzy z drużyny trzymają mnie krótko, co z pewnością pomaga w tym, aby zachować chłodną głowę - zaznacza Biegański.
Jan Biegański mimo swojego młodego wieku ma na swoim koncie przygodę międzynarodową. 15-latek przebywał w Anglii ponad dwa miesiące i w tym czasie był testowany m.in. przez Liverpool, czy Chelsea. To właśnie z tą drugą drużyną udał się na turniej do Holandii. - Podczas tych treningów budowałem pewność siebie. W Anglii jest inne tempo gry. Wszystko wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Zdałem sobie sprawę, że w momencie, gdy wychodzę na boisko muszę udowodnić, że na to miejsce zasługuje. To dla zawodnika jest najważniejszy sprawdzian - zaznacza.
Pomocnik, który 16 lat skończy 4 grudnia, na stałe zapisał się na kartach historii GKS-u Tychy. Stał się najmłodszym kapitanem tej drużyny. Dokładnie w wieku 15 lat i 355 dni założył kapitańską opaskę. Tym samym wyprzedził Mateusza Grzybka, który taką funkcję sprawował w wieku 18 lat i 69 dni. Wychowanek tyskiego klubu do dnia dzisiejszego jest podstawowym zawodnikiem tej drużyny. - Ja przechodziłem nieco inną drogą niż Jan, bo praktycznie z zespołu juniorskiego zostałem włączony do kadry pierwszej drużyny. W GKS-ie Tychy jest dobra akademia i utalentowani juniorzy. Nic więc dziwnego, że w pierwszym zespole jest ich coraz więcej. A otrzymanie opaski kapitańskiej to dodatkowy bodziec do jeszcze ciężej pracy - komentuje Grzybek.
Do niecodziennej sytuacji odniósł się także trener GKS-u Tychy Ryszard Tarasiewicz: - Powinno się wprowadzać zawodników, którzy jeszcze nie są do końca ukształtowani piłkarsko. To jest najlepszy moment. Wchodzi na pełnym luzie, może oswoić się z realiami na poziomie seniorskim i jest to dobra rekompensata za postawę na treningach i za odpowiednie prowadzenie się w tym wieku. Wiemy jakie zagrożenia czekają na młodego zawodnika, ale jest to także nagroda za regularne chodzenie do szkoły.
Biegański jest jednak świadomy tego, że to dopiero początek jego drogi do poważnej kariery. - Nie mogę się tym zadowalać. Ciężko pracuję na treningach i pokazuję swoją wartość. Chcę dalej się rozwijać i grać w pierwszym zespole jak najwięcej. To dla mnie bardzo ważne - kończy 15-latek.
Jan Biegański to w tym sezonie nie jedyny tak młody zawodnik, który wyróżnił się w Fortuna 1 Lidze. Na początku listopada gola dla Stali Mielec zdobył Kacper Sadłocha. Napastnik na listę strzelców wpisał się mając dokładnie 15 lat i 337 dni. Komu jeszcze z młodego pokolenia uda się wypłynąć na szerokie wody Fortuna 1 Ligi?