Podsumowanie 15. kolejki Fortuna 1 Ligi. Sandecja goni Raków

Już tylko dwa punkty wynosi przewaga Rakowa nad Sandecją Nowy Sącz. W 15. kolejce byliśmy też świadkami trzech debiutów trenerskich, ale żaden z nich nie zakończył się zwycięstwem.

To nie był udany debiut na ławce trenerskiej Garbarni Bogusława Pietrzaka. Beniaminek przegrał po raz czwarty z rzędu i do bezpiecznej pozycji traci już sześć punktów. – Chciałoby się swoim zawodnikom oczywiście pogratulować zwycięstwa, bo wiem jak blisko byliśmy po zdobyciu pierwszej bramki. Niestety mogę im tylko pogratulować walki do końca, ambitnej postawy oraz podjęcia ogromnego wysiłku, pomimo tego, że graliśmy z bardzo mocnym przeciwnikiem. Mieliśmy na dzisiejszy mecz dość prosty plan. Gdyby te dwie sytuacje wpadły to historia byłaby zupełnie inna. Dziwię się, że nasz rywal ma obecnie tak mało punktów. Jeszcze raz chciałbym podziękować moim zawodnikom ambitnej postawy – powiedział Bogusław Pietrzak. Dla „Słoni” był to trzeci kolejny mecz bez porażki. Szóstego gola w sezonie zdobył Gutkovskis. – W momencie gdy wydawało się, że teoretycznie kontrolujemy ten mecz, straciliśmy bramkę i postawiliśmy się w bardzo trudnym położeniu. Naszym założeniem na ten mecz oprócz tego, że walczymy o trzy punkty, było to, żeby w końcu nie stracić bramki, bo Termalica sobie nie może z tym poradzić, tracimy dużo goli i stąd ten bardzo trudny moment meczu – przyznał Marcin Kaczmarek.

Nie zwalnia tempa Sandecja Nowy Sącz. Wicelider wygrał drugie z rzędu spotkanie i zmniejszył dystans do Rakowa do zaledwie dwóch punktów. - Mój zespół pokazał jednak doświadczenie, które wynika z tego, jak jest ułożony, oraz z powodu osiąganych wyników. Było dziś dużo spokoju w rozegraniu piłki, graliśmy cierpliwie – wyjaśnił Tomasz Kafarski. Sandecja podtrzymała kapitalną serię u siebie. W sześciu spotkaniach defensywa Biało-Czarnych straciła tylko jednego gola. Wigry nie mogą wygrać w lidze od 31 sierpnia. – Po raz kolejny zrobiliśmy dużo szumu, brakowało natomiast wykończenia i skuteczności w ataku. Gospodarze zasłużenie wygrali, my wracamy z niczym - przyznał opiekun Wigier, Kamil Socha.

Po serii sześciu remisów z rzędu przełamała się Stal Mielec, która pokonała u siebie GKS Katowice. – wszyscy wiemy, jak potrzebował tego zwycięstwa zespół. Wreszcie dobra gra przełożyła się na punkty – powiedział Artur Skowronek. Dla Stali była to pierwsza w sezonie wygrana przed własną publicznością. GKS poniósł ósmą porażkę w sezonie. – Nie udał się mój debiut w klubie. Czeka nas dużo pracy. Musimy pracować nad wszystkimi elementami, nie tylko taktycznymi, ale i fizycznymi – przyznał Dariusz Dudek.

Aż trzy zwycięstwa w ostatnich pięciu spotkaniach zanotował ŁKS Łódź. W starciu beniaminków, łodzianie okazali się lepsi od GKS Jastrzębie. Dzięki zwycięstwu podopieczni Kazimierza Moskala awansowali na trzecią pozycję w tabeli. – Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, ale grając w ten sposób z rywalem, który również ma w swoich szeregach zawodników chcących grać w piłkę, zawsze jest ryzyko, że i pod naszą bramką będzie robiło się  gorąco. Bardzo cieszy nas fakt, że po raz kolejny zagraliśmy na zero z tyłu. To przynosi nam spodziewane efekty – podumował Kazimierz Moskal. GKS przegrał pierwsze wyjazdowe spotkanie w tym sezonie na wyjeździe. – Do ostatniej minuty dążyliśmy do zdobycia choćby honorowej bramki, ale niestety skończyliśmy spotkanie bez strzelonego gola. Myślę, że generalnie to było bardzo fajne spotkanie dla kibiców, bo nie brakowało sytuacji ani dla jednej, ani dla drugiej drużyny – ocenił Jarosław Skrobacz.

Stomil z debiutującym na ławce Piotrem Zajączkowskim zremisował u siebie 2:2 z Puszczą Niepołomice. „Duma Warmii” przegrywała już 0:2, ale w ostatnich sekundach meczu do remisu doprowadził Tanczyk. Stomil przerwał tym samym passę 357 minut bez strzelonego gola w lidze. – Pokazaliśmy, że Stomil solidnie potrafi grać w piłkę. Myślę, że zespół jest podbudowany – powiedział Piotr Zajączkowski. Puszcza nie przegrała piątego kolejnego meczu. – Nigdy nie można być zadowolonym kiedy wygrywa się 2:0 i remisuje się. Uważam jednak wynik za sprawiedliwy – zauważył Tomasz Tułacz.

Blisko przełamania wyjazdowej niemocy była Odra Opole, ale Bytovia doprowadziła do remisu w samej końcówce spotkania. – Chyba dwa lata nie strzeliliśmy gola bezpośrednio z rzutu wolnego. Ta niemoc została przełamana i z tego się cieszę. Fajnie, że w trzecim meczu z rzędu zdobyliśmy bramkę w 90. minucie. Wolałbym, by była zwycięska, ale bierzemy każdy punkt; bo też każdy punkt jest dla nas bardzo ważny. Brawa dla chłopaków za walkę, zaangażowanie i wiarę do końca – ocenił Adrian Stawski. Remis sprawia, że Odra zajmuje miejsce w środku tabeli. – Jadąc tu dowiedziałem się, że Odra cztery razy rywalizowała w Bytowie i cztery razy przegrala. Chcieliśmy więc dzisiaj zagrać za trzy punkty, wyprzedzić Bytovię w tabeli. Nie udało się, taki jest futbol. Przestrzegałem moich piłkarzy, byśmy nie grali na warunkach, jakie próbuje Bytovia w swoich meczach stworzyć; jaką piłkę lubi. To nam się nie udało. Mecz był taki, jakiego nie chcieliśmy zagrać – przyznał Mariusz Rumak.

Trwa seria bez wygranej w lidze GKS Tychy. W sobotę tyszanie bezbramkowo zremisowali z Rakowem Częstochowa. Był to siódmy mecz bez zwycięstwa ekipy Ryszarda Tarasiewicza. Był to również siódmy remis w tym sezonie GKS Tychy. Lider nie przegrał po raz 12. – Mecz był trudny, ale stworzyliśmy sobie okazje do zdobycia bramki. Utrzymujemy serię dwunastu spotkań bez porażki, a to bardzo ważne w tej lidze – powiedział Marek Papszun.

Dopiero drugie zwycięstwo w sezonie u siebie zanotowało Podbeskidzie. Górale pokonali Chojniczankę 2:1. – Wypada się z tego bardzo cieszyć, wygraliśmy z zespołem, który otwarcie mówi, że chce awansować. Pokazaliśmy dzisiaj tabelę i powiedzieliśmy, że to wszystko zależy od nas. Gratuluje piłkarzom i całemu sztabowi za to zwycięstwo – podsumował Krzysztof Brede. Dla Chojniczanki był to już czwarty mecz bez zwycięstwa w lidze z rzędu. - Przede wszystkim musimy mieć do siebie pretensje, że straciliśmy w taki sposób dwie bramki i nie możemy szukać winy gdzieś indziej, ale na pewno po takim meczu pozostaje spory niedosyt i rozgoryczenie – zaznaczył Maciej Bartoszek.

Warta Poznań po raz pierwszy wygrała na własnym stadionie i przedłużyła serię czterech spotkań bez porażki. - Po 20, 25 minutach nic nie wskazywało, że ten mecz możemy wygrać. Myślę, że dopiero od tej trzydziestej zespół zaskoczył. Od momentu bramki na 1:1 spotkanie mieliśmy pod kontrolą i wygraliśmy zasłużenie. Powiem tak: czapki z głów przed tymi zawodnikami, bo sami widzieliście, że ten skład doznał bardzo dużych zmian. Chrobry przegrał pierwszy raz od pięciu meczów. – Staraliśmy się tę stratę odrobić, ale dziś było z naszej strony za mało na ambitnie grający zespół gospodarzy. Raz jeszcze gratulacje dla Warty, a my schodzimy na ziemię – zakończył Grzegorz Niciński.

Przypominamy, że od 15. kolejki wystartowaliśmy z akcją #FortunaGdyPełnaTrybuna. Za każdego kibica, który między 19 a 28 października przyjdzie na mecz rozgrywany w ramach Fortuna 1 Ligi bukmacher przekaże złotówkę na rzecz Fundacji Dziecięca Fantazja, zajmującej się spełnianiem marzeń ciężko chorych najmłodszych.

Julen Lopetegui zostanie zwolniony? Santiago Solari głównym kandydatem

Kamil Grosicki chwalony przez trenera za ostatni mecz. "Cieszy nas, że znów gra"

Wyniki wyborów samorządowych. Marcin Gortat: Ludzie powinni zacząć od zmian we własnej głowie

Więcej o:
Copyright © Agora SA