Łodzianie tylko bezbramkowo zremisowali z Lechią, a w przypadku zwycięstwa mogli zapewnić sobie awans do drugiej ligi. Wściekły na słaby występ swoich podopiecznych i niewykorzystaną szansę Smuda wyżył się zaraz po meczu na chcącym podziękować mu za rywalizację szkoleniowcu Lechii Bogdanie Jóźwiaku. Gdy ten podszedł do Smudy, chcąc podać mu rękę, usłyszał w odpowiedzi: - Spier*** gówniarzu. Nie będę się z tobą równał.
Ze swojego zachowania były selekcjoner wytłumaczył się na łamach "Przeglądu Sportowego": - Po meczu podszedł do mnie trener Jóźwiak, podałem mu rękę, odwróciłem się i zacząłem iść do szatni. W tej chwili doskoczyło do mnie kilka osób, rzuciłem ogólne „spierd***cie”. Ale nie było to skierowane do kogoś konkretnego. Chociaż Bogdan i pracownicy Lechii rzeczywiście mogli to odebrać tak, jakbym powiedział to do nich.
- Jeśli kogoś uraziłem, jeszcze raz przepraszam. Ale taki już jestem. Raptus. Byłem wściekły, bo zagraliśmy fatalnie. Nie potrafię być spokojny po takim meczu - podsumował trener Widzewa, który dodał, że zamierza osobiście zadzwonić do Jóźwiaka z przeprosinami.
Widzew wciąż zależny jest tylko od siebie w walce o awans do drugiej ligi. Wszystko rozstrzygnie się w następnej, ostatniej kolejce, w której łodzianie zmierzą się z Sokołem Ostróda.