Radosław Mroczkowski, trener Sandecji Nowy Sącz: Coraz więcej małych klubów w ekstraklasie? A co w tym złego?

Piłkarze robili swoje. Mieli spokojne głowy, nie martwili się, czy starczy im do pierwszego. Wszystko pod tym względem było zabezpieczone. Cierpliwie pracowaliśmy, z pełnym zaangażowaniem, a teraz cieszymy się z efektów.- mówi Radosław Mroczkowski, trener Sandecji Nowy Sącz, z którą wywalczył historyczny awans do LOTTO Ekstraklasy.

Damian Bąbol: To pana największy sukces w trenerskiej karierze.

Radosław Mroczkowski*: Jeśli chodzi o pracę w klubach, to zdecydowanie tak. Sporo czasu spędziłem jednak w piłce młodzieżowej. Pracowałem z różnymi rocznikami reprezentacji Polski. To było bardzo cenne doświadczenie. Trochę inna praca, bardziej selekcyjna, ale podczas której też dobrze poznałem wielu zawodników. Później byłem w kadrach U-19 i U-21. O tych reprezentantach już nie można mówić w kategorii: juniorzy. Myślę, że gdybym od razu postawił na pracę z seniorami, to tych ligowych sukcesów mogłoby być więcej, ale nie żałuję drogi, którą obrałem. 

Półtora roku pracuje pan w Sandecji. Najpierw udało się wywalczyć utrzymanie, a teraz awans...

- Nie zgadzam się, nie udało się. Zdecydowanie się utrzymaliśmy. Gdyby się udało, to sezon zakończylibyśmy z jednym, dwoma punktami nad strefą spadkową, a było wprost przeciwnie. Na wiosnę poprzedniego sezonu byliśmy drugą drużyną I ligi. Oczywiście nie była to tylko moja zasługa, ale również poprzednika. Ten rok był jednak zupełnie inny. Piłkarze robili swoje. Mieli spokojne głowy, nie martwili się, czy starczy do pierwszego. Wszystko pod tym względem było zabezpieczone. Cierpliwie pracowaliśmy, z pełnym zaangażowaniem, a teraz możemy cieszyć się z efektów. Do tego kontuzje omijały nas niemal przez cały sezon. Dopiero w końcówce sezonu mechaniczne urazy wyeliminowały kluczowych graczy, ale i z tym sobie poradziliśmy. 

Czeka pana rewolucja kadrowa w Sandecji?

- Na pewno będziemy się starali jeszcze bardziej podnieść rywalizację. Wszystko oczywiście w granicach rozsądku i z odpowiednim planowaniem. Przede wszystkim należy mocno docenić to, czego dokonała ta drużyna. W końcu wywalczyła historyczny awans dla Nowego Sącza.

Coraz więcej mniejszych klubów w ekstraklasie. To dobrze dla naszej ligi?

- A co w tym złego? Kto broni awansować Górnikowi Zabrze czy GKS Katowice? Zresztą tabela zawsze wszystko weryfikuje. Jeżeli rozstrzygnięcia są inne, najwyraźniej te drużyny nie są jeszcze gotowe na awans. Skoro przegrywają rywalizację z mniejszymi klubami, to znaczy, że muszą coś zmienić, skorygować i pewnie osiągną swój cel, ale innym razem. Dziś to my cieszymy się z awansu, na który w pełni zasłużyliśmy.

Mecz Bruk-Betu Termaliki z Sandecją pewnie nie przyciągnie wielu kibiców przed telewizory.

- Słyszałem różne opinie, żarty, ale nie będziemy się tym przejmować ani przepraszać za to, że awansowaliśmy. Tak się koleje losu ułożyły i tak wygląda ekstraklasa. Zrobiliśmy swoje, na boisku byliśmy lepsi od innych i mamy prawo się z tego cieszyć.

Zagłębie Sosnowiec, Chojniczanka, Olimpia Grudziądz czy Górnik Zabrze. Która z tych drużyn powinna w tym roku razem z Sandecją awansować do ekstraklasy?

- Nie mam faworyta. Szczerze powiem, że jest mi to obojętne.

Usłyszał już pan cel na przyszły sezon?

- Najważniejszy cel, to odpowiednie ułożenie planu przygotowań, kadry zawodniczej. Na tym trzeba się teraz skupić. Na pierwszym treningu chciałbym zacząć pracę z kompletną drużyną, co na pewno będzie szalenie trudne. Czas upływa bardzo szybko. Rozgrywki ligowe kończą się 4 czerwca, a praktycznie w przedostatnim tygodniu czerwca trzeba zaczynać przygotowania.

Z takim składem, jak do tej pory, utrzymałby pan Sandecję w ekstraklasie?

- Nie da się tego teraz tak ocenić. To trochę wróżenie z fusów. Ok, możemy porównać składy na papierze i pobawić się, ale to nie ma większego sensu. Szkoda na to czasu. I nie sparingi, a pierwsze mecze w lidze wiele nam pokażą

A co z pana umową?

- Na razie obowiązuje. Kończy się w czerwcu, ale do tej pory w klubie koncentrowaliśmy się na ważniejszych sprawach. Czasu nie zostało zbyt dużo, więc pewnie powoli wszystko będzie się wyjaśniać.

*Radosław Mroczkowski urodził się 50 lat temu w Poddębicach. Jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i wychowankiem Startu Łódź, w którym po zakończeniu kariery zawodniczej trenował drużyny młodzieżowe. Podobną funkcję pełnił w Widzewie Łódź i UKS SMS Łódź. Prowadził również zespoły juniorskie Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. W 2006 r. został trenerem reprezentacji Polski U-18, później był selekcjonerem reprezentacji U-16. W lipcu 2008 r. wszedł w skład sztabu trenerskiego Leo Beenhakkera, ówczesnego trenera pierwszej kadry, sam zaś został nowym szkoleniowcem reprezentacji U-21.

W 2011 r. został trenerem Widzewa w ekstraklasie, zastępując na tym stanowisku Czesława Michniewicza. Z łódzką drużyną, mimo ogromnych problemów finansowych, dwukrotnie utrzymał się w ekstraklasie. Później pracował w drugoligowym Rakowie Częstochowa, a od stycznia 2016 r. jest szkoleniowcem Sandecji Nowy Sącz.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.