Taktyczne podsumowanie weekendu. Mourinho nie kończy, Bayern wrócił do normalności

Jose Mourinho przypomniał o swoich talentach w uszczelnianiu defensywy, derby Serie A pokazały, że prawdziwie włoski futbol czasem jeszcze ma się dobrze, a nieoczekiwany festiwal goli i huśtawkę nastrojów zaoferował szlagier Ekstraklasy. To był weekend hitów, które nie zawiodły.

Zwycięskiego pressingu się nie zmienia (Legia Warszawa – Wisła Kraków 3:3)

Choć Wisła w obu połowach zagrała dość podobnie, diametralnie różna postawa Legii w drugich 45 minutach sprawiła, że krakowanie mogli rozwinąć skrzydła i zaprezentować to, co wychodzi im najlepiej. Szybkie wymiany podań i wbiegnięcia zawodników między linie rywala pozwalały na skuteczne wyprowadzanie ciosów i odwrócenie losów spotkania. Goście przez większość spotkania dominowali w posiadaniu piłki, zaś inicjatorem ataków był schodzący między stoperów Basha. Ustawienie Wisły w fazie rozpoczynania akcji przechodziło więc sytuacyjnie na trójkę z tylu, zaś pozostali zawodnicy poprawnie zapewniali zarówno szerokość, jak i głębi ę w rozegraniu. Na niewiele się to jednak zdawało w pierwszej połowie w obliczu bardzo agresywnego pressingu Legii. Kiedy piłka docierała w okolice środka boiska, warszawiacy szybko wypychali akcję  na boki, gdzie mimo dobrego ustawienia Wiślaków, dużą aktywnością w odbiorze byli w stanie zmusić przeciwników do błędu i odpowiednio szybko wyprowadzić własne ciosy.

Rozprowadzenie akcji przez Wisłę. Głęboko schodzący Basha i wysoko grający boczni obrońcy (czerwone kołka). W momencie podania do boku, Carlitos (niebieskie), zabiega środek, zmuszając do rozegrania skrzydłemRozprowadzenie akcji przez Wisłę. Głęboko schodzący Basha i wysoko grający boczni obrońcy (czerwone kołka). W momencie podania do boku, Carlitos (niebieskie), zabiega środek, zmuszając do rozegrania skrzydłem .

W momencie jednak, kiedy tego pressingu zabrakło, dobre wykorzystanie przestrzeni przez Wisłę zaczęło przynosić efekty. Ruchliwość Legii, widoczna w pierwszej połowie przy wyższych próbach odbioru, ustąpiła pola marazmowi nawet i w głębi własnej połowy. Przytomnie przemieszczający się i gubiący krycie Imaz, Kostal i Ondrasek byli w stanie otrzymywać piłkę między liniami rywala, mając wystarczająco dużo miejsca, by odegrać ją dalej. O ile wysoki pressing Legii był dobrze zorganizowany, a pracę warszawiakom ułatwiało jeszcze niskie tempo inicjowania ataków przez Wisłę (stąd blisko 56% posiadania piłki gości), w obliczu błyskawicznego tempa akcji już na połowie rywala, gospodarze nie byli w stanie dopasować ustawienia, co skrzętnie krakowanie wykorzystali. Choć w końcówce nieco zabrakło im wyrachowania i zimnej kalkulacji, zamiast próby uspokojenia meczu, przyjezdni podjęli otwartą grę, co wykorzystał indywidualną akcją bardzo aktywny Carlitos.

Liczba meczu: 37 - tyle pojedynków stoczył w tym meczu Carlitos. 8 z nich miało miejsce w defensywie. Poza parą stoperów, najwięcej w Legii. 

Wojciech Szczęsny: Krzysztof Piątek ma przed sobą wielką przyszłość

Mourinho nie kończy  (Chelsea – Manchester United 2:2)

Choć ostatnio JoseMourinho zdaje się być trenerem, który potrafi ustawić swój zespół jedynie w defensywie. Ten mecz pokazał jednak jego przytomną reakcję pod wpływem wyniku spotkania. United rozpoczęli zgodnie z oczekiwaniami, starając się zagęścić własną połowę i ograniczając rywalom przestrzeń do wyprowadzenia ataków. Efektem była ogromna przewaga Chelsea w posiadaniu piłki, jednakże jedynym ich celnym strzałem w pierwszej połowie było wykończenie stałego fragmentu gry przez Rudigera. W drugiej połowie goście musieli zaangażować większą liczbę graczy w ataki. Pozwoliło to na skuteczniejsze rozciąganie defensywy londyńczyków. Wcześniejsze ataki były malo efektywne, z uwagi na zbyt niewielkie siły uczestniczące w działaniach ofensywnych. W efekcie podopieczni Mourinho byli łatwo zamykani po każdym zagraniu piłki na połowę rywala. Liczniejsza obsada skrzydeł przełożyła się na więcej opcji rozegrania i pozwoliła na znalezienie luk w defensywie Chelsea. Podopieczni Mourinho byli też mocno zdeterminowani, co przekładało się na dużą skuteczność pojedynków i w ofensywie i w defensywie. To pierwsze wyprowadziło United na prowadzenie. To drugie skutecznie powstrzymywało londyńczyków przed tworzeniem zagrożenia. Aż do kolejnego stałego fragmentu gry...

Akcja dająca wyrównanie United. Shaw rozszerzający pole gry, domaga się podania.Akcja dająca wyrównanie United. Shaw rozszerzający pole gry, domaga się podania. .

Liczba meczu: 58.4 procent - tyle pojedynków na ziemi wygrali zawodnicy Manchesteru United

Niko Kovac odmienił Bayern Monachium dzięki "biczowi". Robert Lewandowski zachwalany

Różnica w 25 minut (Barcelona – Sevilla 4:2)

Choć z taktycznego punktu widzenia Sevilla od Barcelony nie odstawała, a przy tym zaserwowała widzom sporo widowiskowego, otwartego futbolu, w obliczu indywidualności Blaugrany plan Pablo Machina na ten mecz okazał się zbyt odważny. Wysokie próby odbioru, zwłaszcza gdy gospodarze rozpoczynali akcje od własnej bramki, okazywały się strzałem w kolano, kiedy katalończycy zdołali mimo wszystko dograć piłkę do strefy ofensywnej. Tam bowiem goście nie byli w stanie zapewnić sobie przewagi liczebnej, a zmuszani do pojedynków, mieli problemy z gwiazdami Barcelony. Kluczowe były momenty, kiedy pressing Sevilli był rozmontowywany szybkimi podaniami. Gdy podejście gospodarzy było bardziej cierpliwe, Sevilla przechodziła na głęboką defensywę, formując piątkę z tyłu, co okazywało się dla rywali trudne do sforsowania. Choć dzięki wysokiemu pressingowi goście byli w stanie stwarzać sobie sytuacje jakościowo porównywalne do tych, które miała Barcelona, samo wykończenie nie stało już na tym poziomie, a dodatkowo Katalończyków świetnymi interwencjami ratował ter Stegen.

Liczba meczu : 1 - tyle pojedynków wygrał Leo Messi w ciągu 25 minut na boisku. Wystarczyło, by zaliczyć gola, asystę i 3 próby podań kluczowych.

Robert Kubica mógłby być kierowcą testowym Ferrari?

Typowo włoska robota (Inter - AC Milan 1:0)

Mimo, że derby podobno rządzą się swoimi prawami, ciężko było wskazać jakiekolwiek, które rządziłyby tym meczem. Oba zespoły postawiły na bardzo wysoką intensywność odbioru, z minimalnie ofensywniej usposobionym Interem. Podopieczni GennaroGattuso wyczekiwali na ataki rywali na własnej połowie, rzadko angażując w ataki większą liczbę graczy. Efekt? Inter ani razu nie był w stanie zakończyć kontry strzałem, a z kolei Milan przez cały mecz nie zagrał ani jednego celnego podania kluczowego. Mało tego, jakość ich strzałów również pozostawiała wiele do życzenia. Aż 9 z nich oddanych była spoza pola karnego, wszystkie były niecelne. Lepiej goście radzili sobie w pressingu. W fazie defensywnej postawili na dość głębokie 4-1-4-1 z operującym między liniami Biglią, starając się przerywać akcje rywali na własnej połowie. W efekcie w Interze dużo pracy miał operujący z głębi pola Brozović, starający się wykorzystać nieco więcej miejsca na rozegranie. Przez niego przechodziła większość ataków Interu, a on sam dobił do 107 podań w tym meczu. Zasieki defensywne Milanu okazywały się jednak zbyt trudne do sforsowania, a zwycięski gol padł dopiero w doliczonym czasie gry, w pozornie niezbyt groźnej sytuacji i złym wyjściu Donnarummy.

Strzały obu drużyn. Strzelając z takich pozycji, Milan zdobywałby bramkę w co piątym meczuStrzały obu drużyn. Strzelając z takich pozycji, Milan zdobywałby bramkę w co piątym meczu źródło: 11tegen11

Liczba meczu: 0 - tyle celnych podań kluczowych zagrał Milan przez cały mecz

Tuttomercatoweb: Legia Warszawa zainteresowana Drausio

Powrót do normalności (Wolfsburg – Bayern 1:3)

Po mało wyrazistych meczach kadry, w Bayernie Lewandowski ponownie potwierdził swoją przynależność do czołówki napastników. Jego ogromna ruchliwość powodowała duże kłopoty w utrzymaniu linii defensywnej przez Wolfsburg. Polak szukał zejść do lewej strony, gdzie toczył udane pojedynki z Knochem i Williamem, często też wychodząc do zagrywanych w tempo piłek z głębi oraz pressując swoich bezpośrednich rywali. Tworzyło to też miejsce dla wysoko operującego Robbena, choć Holender był w tym meczu niezbyt produktywny. Wysokie wejścia Thiago i Jamesa powodowały przy tym przesuwanie linii pomocy Wolfsburga w głąb pola, co z kolei otwierało dużo miejsca na podłączenie się pod akcję środkowych obrońców Bayernu, którzy z okolicy koła środkowego mogli sprawnie rozrzucać piłki. Błyszczał tu zwłaszcza Hummels, autor dwóch podań kluczowych. Gospodarze niewiele mieli do zaoferowania, ożywienie przyniosło dopiero wejście Mehmediego i Ginczka, dzięki czemu Wolfsburg przestał się ograniczać do mało celnych wrzutek i dysponował większą siłą rażenia w okolicach pola karnego. Nawet jednak pomimo czerwonej kartki dla Robbena nie udało się tego wykorzystać.

La Liga. "Marca": Lopetegui jest ofiarą a nie winowajcą. To Perez odpowiada za to, co dzieje się z Realem

Więcej o:
Copyright © Agora SA