Mecz Eintrachtu z Vitorią ma kluczowe znaczenie dla układu tabeli grupy F Ligi Europy. W przypadku zwycięstwa niemiecka drużyna mogła być pewna awansu do dalszej fazy, niezależnie od tego, jaki wynik padł w starciu Arsenalu na wyjeździe ze Standardem Liege.
Drużyna z Bundesligi źle rozpoczęła to spotkanie, tracąc gola już w 8. minucie, gdy do siatki graczy z Frankfurtu trafił Rochinha. Więcej emocji przyniósł jednak kolejny gol tego meczu. Do piłki wrzuconej w pole karne na 6. metr wyszedł bramkarz Vitorii Guimaraes, Miguel Silva. Starał się złapać piłkę, ale ta... wypadła mu z rękawic, gdy był w powietrzu i wturlała się do pustej bramki. Gola zapisano kierującemu tam piłkę dośrodkowaniem Danny'emu Da Coscie.
W kolejnych minutach Eintracht chciał jak najszybciej wyjść na prowadzenie, co podopiecznym austriackiego szkoleniowca Adiego Huttera udało się w 38. minucie za sprawą gola Daichiego Kamady. Po pierwszej połowie niemiecka drużyna prowadziła zatem w tym meczu, by w drugiej stracić dwa gole w dwie minuty i go przegrać. Dla Vitorii trafiali 85. minucie Ali Elmusrati, a 120 sekund później Marcus Edwards.
Wobec remisu 2:2 w meczu Arsenalu ze Standardem Liege (Anglicy doprowadzili do wyrównania w końcówce spotkania) takie rozstrzygnięcie daje awans londyńczykom i Eintrachtowi, który kończy fazę grupową na 2. miejscu z 9 punktami, tracąc 2 do lidera - Arsenalu. Vitoria Guimaraes zamyka tabelę grupy F z 5 punktami, a Standard kończy przygodę z europejskimi pucharami na 3. pozycji, mając ich 8.