Ironiczny komentarz Dawida Korta po meczu z Legią Warszawa. A Grecy się cieszą

Po bezbramkowym remisie Legii z Atromitosem w trzeciej rundzie el. Ligi Europy goście opuszczali Łazienkowską w radosnych nastrojach. Najsmutniejszy w ich ekipie wydawał się Dawid Kort. - Zapominam, co to rytm meczowy - ironizował polski pomocnik greckiego zespołu.

Legia Warszawa czeka na efekty transferów:

Zobacz wideo

- Nie rozmawiałem o tym meczu z kolegami. Siedziałem przecież na trybunach - uśmiechał się trochę przez łzy Dawid Kort, kiedy dziennikarze pytali go z czego wynikał tak słaby występ rywala Legii. Był on chyba jedynym piłkarzem gości, który po bezbramkowym remisie nie odczuwał radości. Trener Greków Yannis Anastasiou, chodził uśmiechnięty i zagadywał tłumaczkę. Zawodnicy szli do autokaru i żartowali, także w stronę Dawida. Któryś z nich rzucił nawet słówko po polsku. Wydawało się, że w Warszawie uzyskali to, co chcieli – nie stracili bramki. Warto zwrócić uwagę, że w spotkaniu z Legią w pierwszym składzie wystawili aż ośmiu defensywnych zawodników. Może właśnie przez to Atromitos w obronie sprawiał w Warszawie trochę problemów. Błędy popełniał raczej przy wyprowadzaniu piłki lub kiedy na chwilę przejmował inicjatywę. Wtedy oglądaliśmy złe podania, częste straty, brak pewności i faule. W swoim polu karnym goście wicemistrzowi Polski prezentu jednak nie zrobili.

Legia Warszawa zdziwiona spokojem Greków

Legioniści po meczu w szatni o przeciętnych Grekach rozmawiali dłużej. Byli zdziwieni, że rywale zagrali tak spokojnie. - Mecze z Europą FC i KuPS były zdecydowanie cięższe - przyznał nam Marko Vesović. - Atromitos zostawił nam natomiast dużo miejsca. Grał inaczej niż Finowie czy Gibraltarczycy. Tylko, że też znacznie lepiej zaprezentowaliśmy się z nimi my. Dlatego to wyglądało tak dobrze - podsumował.

- Na pewno jesteśmy lepszym zespołem niż Europa i Kuopio, a jednak Legia potrafiła nas zdominować. Zabrakło jej tylko bramki. Czytam polskie media i wiem jak się z Legią jedzie, często niesłusznie. To jest dobra drużyna - mówił Kort.

Greccy dziennikarze różnice w sile obu ekip w Warszawie widzieli. Przyznawali, że ich liga nie jest tak fizyczna jak polska. Nie byli zaskoczeni walecznością Legii ani nieporadnością swoich piłkarzy. Zaznaczali, że już poprzednie - choć wygrane w eliminacjach – spotkania z DAC Dunajską Stredą były bardzo trudne. Dodatkowo liga w ich kraju rusza w ostatnim tygodniu sierpnia, więc z europejskimi pucharami jest pewien problem.

- Oczywiście, że lepiej jest być w rytmie meczowym. Tylko, że ja już zapominam co to takiego jest – z nutą ironii dalej komentował Kort, który w lidze greckiej rozegrał do tej pory 21 minut. W kraju, który Polakom kojarzy się z wakacjami rzeczywiście od gry odpoczywa. Zawodnik, który z Legią z powodzeniem rywalizował w barwach Pogoni czy Wisły Kraków przyjeżdżając na Łazienkowską z czwartą, ale jak się okazuje przeciętną drużyną greckiej ligi nie załapał się nawet na jej ławkę rezerwowych. Wyraźnie było widać, że go to uwierało. Być może podczas rewanżu myślami będzie już gdzie indziej. - Dostałem kilka ofert. Parę z Polski, ale i z Europy. Być może coś okaże się za kilka dni, może za tydzień. Może też jednak zostanę w Atromitosie i zacznę tam grać. Nie wiem, a sam chciałbym to wiedzieć - wyznał.

Atromitos w przebudowie

Rywal Legii latem jest w fazie przebudowy, być może przebudowy jeszcze trwającej. Na razie zmienił się tam trener i kilku piłkarzy niemal na każdej pozycji: od prawej obrony przez dwóch skrzydłowych, środek pomocy po atak. W okresie przygotowawczym zespół sprawdzał inne ustawieni niż to, w którym grał ostatnio. Może to też nieco pomogło Legii. Legii, w której latem też zaszły przecież zmiany. Ale Legii, której po meczu pierwszy raz w tym sezonie, tak głośno i wyraźnie podziękowali kibice.

Podopieczni Aleksandara Vukovicia po meczu z Grekami wreszcie mogli zwrócić uwagę, że byli stroną dominującą, że stworzyli 28 podbramkowych sytuacji, że oddali 14 strzałów, że mieli dwie poprzeczki, że coś się w ich meczu działo. Obiecali, że w Atenach zachowają koncentrację i będą skuteczniejsi, że tam do bramki Atromitosu wreszcie coś wpaść musi. Ponieważ w tym sezonie nie stracili jeszcze w Europie gola (już w pięciu meczach) przed wylotem do Grecji można być optymistą. Tym bardziej, że przez najbliższy tydzień na tym rewanżu będą się skupiać. Ich ligowy mecz został przełożony. Będzie można w spokoju poćwiczyć wykańczania akcji, strzały na bramkę i rzutu wolne. W razie czego, dobrze też postrzelać karne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.