Michał Probierz krytykuje sędziów i dziennikarzy po odpadnięciu Cracovii z LE

Cracovia zremisowała u siebie 2:2 ze słowackim klubem Dunajska Streda. Tym samym "Pasy" zostały pierwszym polskim zespołem, który pożegnał się tego lata z europejskimi pucharami. Po spotkaniu trener Cracovii Michał Probierz skrytykował pracę sędziów oraz polskich dziennikarzy.
Zobacz wideo

Remis jak porażka

W czwartkowy wieczór Cracovia podejmowała na własnym stadionie Dunajską Stredę. Tydzień temu na Słowacji zakończyło się remisem 1:1. Zespół Michała Probierza w perfekcyjnym stylu rozpoczął rewanż, bo już pierwsza akcja zakończyła się golem. Bojan Cecaric zagrał długą piłkę w kierunku Lopesa, który przyjął piłkę klatką piersiową, kopnął z powietrza przy słupku, nie dając szans bramkarzowi rywali.

Goście odpowiedzieli dopiero na początku drugiej połowy. Dośrodkowanie w pole karne Cracovii wykorzystał Ronan Connor. 21-latek wybiegł zza pleców obrońców i skierował piłkę do bramki obok bezradnego Peskovicia. W 77. minucie Connor miał kolejną okazję do zdobycia bramki, ale tym razem Pesković popisał się kapitalną interwencją. W regulaminowym czasie gry nie padła już żadna bramka.

Na początku dogrywki fatalny błąd popełnił Helik. Obrońca Cracovii zbyt długo zwlekał z podaniem, co wykorzystał Ramirez, który odebrał mu piłkę i znalazł się w sytuacji sam na sam z Peskoviciem, po czym skierował piłkę do bramki. I gdy wydawało się, że już wynik się nie zmieni, to w ostatniej minucie Eric Davis skierował piłkę do własnej bramki. Mecz zakończył się remisem 2:2.

Michał Probierz krytykuje sędziów i dziennikarzy

Odpadnięcie z europejskich pucharów skomentował trener Cracovii, Michał Probierz. - Uważam, że zagraliśmy dwa bardzo dobre spotkania, ale zabrakło nam skuteczności. Brak awansu jest dla nas bolesny. Chcieliśmy za wszelką cenę awansować. Marzyliśmy o tym, ale marzenia marzeniami, a realia realiami. Teraz puchary możemy sobie obejrzeć w telewizji - przyznał.

Probierz na pomeczowej konferencji prasowej krytykował także pracę sędziów oraz dziennikarzy. - Bardzo istotna sytuacja była w 14. minucie, kiedy sędzia nie pokazał zawodnikowi DAC 1904 ewidentnej czerwonej kartki. Po pierwszym meczu w Dunajskiej Stredzie też żaden polski dziennikarz nie zauważył, że należał nam się rzut karny. To dziwne i przykre - narzekał szkoleniowiec "Pasów". I dodał: A tu jeszcze w 105. minucie był dla nas ewidentny rzut karny na Filipie Piszczku. W przekroju dwumeczu to były istotne decyzje. Nie usprawiedliwiam się, bo sami przegraliśmy, nie wykorzystując sytuacji. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA