Poczynania Legii zobaczyło tysiące kibiców. Bez transmisji byłoby lepiej

60 tys. ludzi. Tyle w szczytowym momencie oglądało poczynania Legia Warszawa, która na starcie sezonu 2019/20 nie poradziła sobie z Europą FC (0:0), czyli półamatorami z Gibraltaru.

Spotkaj się z gwiazdami Bayernu Monachium

Tak jak w środę Piast Gliwice mógł czuć niedosyt, że nie wygrał na wyjeździe z BATE Borysów w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Tak samo w czwartek Europa FC, czyli wicemistrz Gibraltaru, również mógł być rozczarowany, że nie pokonał Legii Warszawa w I rundzie eliminacji Ligi Europy. Bo trzeba przyznać uczciwie: powinien to zrobić. A na pewno mógł, był bliżej zwycięstwa niż zespół Aleksandara Vukovicia, który w czwartek nie pokazał nic, by zasłużyć na coś więcej niż remis. Byłoby chyba nawet lepiej, gdyby gibraltarski związek piłki nożnej nie transmitował tego meczu na YouTube. Gdyby 60 tys. ludzi - tyle na kanale było w szczytowym momencie - nie widziało, w jakim stylu wicemistrz Polski rozpoczyna sezon 2019/20.

A rozpoczął źle, choć mógł jeszcze gorzej

Gdyby w 94. minucie William Remy nie zrobił kroku do przodu, półamatorska drużyna z Gibraltaru w czwartek cieszyłaby się z wygranej. Adrian Gallardo Valdes - 31-letni Hiszpan, który przez większość swojej kariery tułał się po niższych ligach w swoim kraju - nawet trafił do siatki. Pokonał Radosława Majeckiego, ale sędzia liniowy po chwili podniósł chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną. Majecki wtedy tylko bezradnie rozłożył ręce. Zresztą po raz kolejny, bo pretensji do kolegów z drużyny miał więcej. Już w 7. minucie, kiedy wznawiał grę od bramki, wygonił wszystkich do przodu dalekim wykopem piłki. Jakby chciał przypomnieć, że mecz powinien toczyć się po drugiej stronie boiska.

Efekt? Pierwszą dobrą - i jak się później okazało ostatnią - okazję wicemistrzowie Polski stworzyli dopiero po godzinie gry. W 61. minucie spróbował Carlitos, ale z kilku metrów - w przeciwieństwie do Valdesa - nie trafił nawet w bramkę.

Zobacz wideo

W czwartek, kilka godzin przed meczem, oficjalna strona Legii Warszawa poinformowała, że kadra jest już kompletna. No, bo jak inaczej odbierać transfer Ivana Obradovicia, skoro nawet Aleksandar Vuković powtarzał w ostatnich dniach, że do pełni szczęścia brakuje mu w drużynie tylko lewego obrońcy. Z Gibraltarem 31-letni Serb nie zagrał. W rewanżu też nie wystąpi. Legia będzie mogła zgłosić go dopiero na II rundę eliminacji. O ile oczywiście w niej zagra. Wątpliwości są, niestety, bo wystarczy cofnąć się do końcówki poprzedniego sezonu, by zobaczyć, że to był piąty mecz Legii z rzędu bez zwycięstwa. Porażki w ostatnich latach z ekipami m.in. z Kazachstanu, Mołdawii czy Luksemburga, które eliminowały warszawian z pucharów, też nakazują zachować powagę.

Rewanż z Europa FC w czwartek o 21 na Łazienkowskiej. Zwycięzca w kolejnej rundzie zmierzy się białoruskim FC Witebsk albo fińskim KuPS Kuopio, który w pierwszym meczu u siebie wygrał 2:0.

.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.