O sukcesie F91 wcale w Luksemburgu nie jest tak łatwo przeczytać. Państwo, które swą powierzchnią większe jest od Warszawy tylko o kilka razy, nie ma wielu gazet czy portali sportowych. Niektóre – pracujące zapewne swoim rytmem – o największym triumfie klubowej piłki jeszcze rozpisać się nie zdążyły. Klubowa strona internetowa rano wciąż miała tylko suchą informację o wyniku rewanżowego spotkania. Lepiej wyglądała sytuacja w największych dziennikach.
„Le Quotidiene” w swej relacji zwraca uwagę na wydarzenia z 75 minuty meczu. To właśnie wtedy, gdy gospodarze wygrywali 2:1 i zdecydowali się wprowadzić na boisko piątego gracza defensywnego, kibice Legii w geście niezadowolenia zdjęli swoje klubowe koszulki. „Ten gest był swoistym protestem i wyrazem rezygnacji po tym jak ich drużyna nie była w stanie wygrać z Luksemburczykami żadnego spotkania” - czytamy w gazecie.
Dziennikarze gazety doceniają swoją drużynę, ale mają też do niej kilka uwag. „To co oddala jeszcze F91 od perfekcji to skuteczność. Pierwszą połowę można było wygrać 4:0, a nie 2:1. Wykorzystywanie okazji to coś, co jeszcze dzieli nas od klubów grających w piłkę w pełni profesjonalnie – czytamy.
Autorzy tekstu „Sen trwa nadal” z uznaniem piszą jednak, że temu co wyprawiali ich gracze do pola karnego Legii trzeba przyklasnąć, a każde wyjścia do przodu Turpela czy Stumpfa były dla mistrza Polski niezwykle groźne.
Luksemburskie media po meczu Dudelange - Legia Warszawa Screen
Luksemburski dziennik nieco żałuje też straconej przez gospodarzy bramki w 86 minucie, ale z optymizmem patrzy w przyszłość. „F91 było wielką drużyną, w najbliższych dwóch tygodniach będzie miało szanse stać się ekipą kolosalną. Stanie się tak jeśli awansuje do fazy grupowej Ligi Europy. Na drodze zostali już tylko Rumunii z Cluj” - puentuje gazeta.
>> Ricardo Sa Pinto kompromituje się na konferencji pomeczowej. "Gratulacje dla sędziego"
Dziennik „Tageblatt” z dumą pisze natomiast, że to co tydzień temu działo się w Warszawie na oczach 12 tys. kibiców to nie był „sensacyjny sukces, a F91 kontrolował w rewanżu faworytów z Polski”. Chociaż dziennik odnotował lepszą postawę Legii po przerwie, w której „Luksemburczycy nieco cierpieli, to jednak, z dużym poświęceniem i odrobiną szczęścia zdołali dotrwać do końca”.
>> Liga Europy. Legia może skupić się na lidze. Memy po meczach Legii, Lecha i Jagiellonii
„Tageblatt” zaznacza też, że przed rewanżem „strach przed odbudowaniem się posiadacza mistrzowskiego tytułu w Polsce był wyczuwalny, a może był do bardziej szacunek do rywala, który miał ostatnio swoje problemy, ale był drużyną o większych umiejętnościach i doświadczeniu”.
Dziennikarzy miło zaskoczył początek spotkania, w którym F91 dał sygnał, ze nie będzie ograniczał się do obrony i po swoich akcjach prowadził 2:0.
Chociaż triumf z Dudelange oglądało 10 tysięcy mniej fanów niż w Warszawie, to wspólna radość z kibicami była tym czego w wcześniej nie mogli oni doświadczyć.
Gazeta cytuje też słowa sponsora klubu. - Nie ukrywam, że celem jest teraz wejście w fazę grupową Ligi Europy – powiedział po ostatnim gwizdku uradowany Flavio Becca.