Julien Mollereau: Szczerze mówiąc, to z przebiegu tamtego dwumeczu to my zasłużyliśmy na awans. W spotkaniu u nas mieliśmy 8 znakomitych sytuacji do zdobycia bramki, oni jedną - raczej szczęśliwą, skończyło się na 1:1. W Luksemburgu panuje raczej rozżalenie, że nie udało się być nieco skuteczniejszym. Tym bardziej, że widzimy jak dalej idzie Węgrom. Są już w ostatniej fazie kwalifikacji. Może mogliśmy być tam my. To by oznaczało dla nas pewną fazę grupową Ligi Europy. To i tak jest nasz cel.
- Oczywiście to może być nieco zaskakujące, ale weźcie pod uwagę, że czasy się trochę zmieniają. Od 20 lat rozmawiam z zagranicznymi dziennikarzami i zawsze dostaje od nich jedno pytanie. Czym zajmują się wasi zawodnicy po treningach? Jeszcze pięć lat temu odpowiadałem na nie dłużej, po połowa składu Dudelange jakoś dorabiała. Teraz takich piłkarzy jest raptem trzech. To już jest drużyna profesjonalna więc ona od siebie i my od niej możemy wymagać więcej. Między wami, a nami różnice będą się zacierać i to na różnych płaszczyznach. Skoro taki Yannick Kakoko w Arce Gdynia zarabiał około 6000 euro miesięcznie, a w Dudelange ma tyle samo... Nie wiem jak u was wyglądają teraz sprawy z płacami...
Tak słabego debiutu na ławce trenerskiej Realu nie było od 70 lat
- A wasi najlepsi polscy piłkarze i tak grają za granicą, w Niemczech czy we Włoszech. My staramy się teraz mieć u nas naszych najlepszych zawodników, do tego ściągać dobrych graczy z innych państw. Mają tu profesjonalne warunki i niezłe pieniądze. Do tego też pewność, że w Dudelange co roku jest szansa grać o europejskie puchary i się pokazać szerszemu odbiorcy. To przy stabilnym wsparciu naszego sponsora zaczyna dobrze działać. Jako ciekawostkę powiem, że pierwszy strzelec gola na Legii Francuz Clement Couturier to człowiek, który kilka miesięcy temu zagrał w finale Pucharu Francji przeciw PSG jako gracz Les Herbiers. Zresztą jego drużyna, chociaż przegrała, wstydu nie przyniosła. To tylko tak, by pokazać, że też mamy interesujących graczy.
- Tego nie neguję. Jakbyśmy mierzyli się z wami pół roku temu czy pod koniec ostatniego sezonu to z pewnością byśmy przegrali. Jeśli jednak Legia gra tak jak gra to dzieją się takie rzeczy. Przyznam jednak, że różnice w piłce też się nieco zacierają. Nasz drugi przedstawiciel w walce o europejskie pucharu Progres Niederkorn w pierwszym meczu III rundy el. LE walczył na wyjeździe z szóstą siłą ligi rosyjskiej. UFA nie wypadła w tym spotkaniu jakoś szczególnie dobrze. Progres miał swoje sytuacje, często strzelał na bramkę gospodarzy, grał odważnie. Przegrał tylko 1:2. Też nas to trochę zdziwiło. Może idą lepsze lata dla luksemburskiej piłki.
- Póki co jestem dobrej myśli. Pewnie będzie to spotkanie wyrównane. Wiem, że musicie zaatakować, ale tanio skóry nie sprzedamy.
Kibice przerywają bojkot, by pomóc Lechowi wywalczyć awans w Lidze Europy