Lech Poznań - KRC Genk. Kibice przerywają bojkot, by pomóc Lechowi wywalczyć awans

Lech Poznań potrzebuje dużo lepszej gry niż w poprzednich meczach, by odrobić straty z pierwszego spotkania przeciwko KRC Genk. "Kolejorz" przegrał w Belgii 0:2 i był wyraźnie słabszy. Przed czwartkowym rewanżem (początek o godz. 20.15) da się jednak znaleźć pozytywy.

Lech staje przed arcytrudnym zadaniem. Jeszcze nigdy w swojej europejskiej historii nie odrobił takiej straty z pierwszego meczu. Co gorsza, piłkarze Genku nigdy też nie roztrwonili takiej przewagi.

- Ostatnia edycja Ligi Mistrzów nauczyła nas, że da się nawet odwracać wynik nawet gdy przegrywa się 1:4 czy 0:4. Zrobimy wszystko, żebym nam się to udało – zapowiada Ivan Djurdjević.

Tak słabego debiutu na ławce trenerskiej Realu nie było od 70 lat

Potrzeba natychmiastowej poprawy

Mecz w Belgii pokazał jak dużo trzeba poprawić w grze ofensywnej. Lech nie stwarzał zagrożenia po składnie rozgrywanych akcjach. Cały pomysł na zdobycie bramki sprowadzał się do wykorzystania stałych fragmentów. Ale i to się nie udało, choć kilka razy było blisko.

- To prawda, że Genk ma dynamicznych piłkarzy, którzy grają szybką piłkę. Głównej przyczyny porażki sprzed tygodnia upatruję jednak w naszej postawie. Zagraliśmy zdecydowanie poniżej możliwości. W rewanżu potrzebujemy naszej najlepszej wersji – mówił trener Lecha.

Po niedzielnym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec sporo wątpliwości budzi też defensywa Lecha. Czyste konto zamazało faktyczną postawę obrońców. Beniaminek Ekstraklasy stworzył kilka świetnych okazji do strzelenia gola. Na szczęście, przeciwko Genk prawdopodobnie zagra Thomas Rogne. Na niedzielny mecz nie był powołany, bo miał problemy ze zdrowiem.

Grę w ofensywie powinien za to usprawnić Pedro Tiba. Portugalczyka zabrakło w pierwszym meczu, ponieważ był zawieszony za nadmiar żółtych kartek. Mimo że w Poznaniu jest od niedawna, zespół szybko uzależnił się od jego gry. To z podań Tiby korzystał chociażby Wołodymyr Kostewycz w pierwszej połowie meczu z Szachciorem. Taka współpraca przyda się również w ten czwartek.

Gareth Bale wychodzi z cienia, nowy Karim Benzema? Możliwe, ale to Diego Costa jest bohaterem [SPOSTRZEŻENIA]

Lech zagra w dwunastu

Kibice odcierpieli już karę nałożoną przez wojewodę wielkopolskiego po meczu z Legią Warszawa. Zbigniew Hoffman złagodził swoją pierwotną decyzję i zamiast zamknąć stadion na osiem meczów, wpuścił kibiców już po trzech.

Poznaniacy weszli też na stadion, gdy Lech grał z Szachciorem Soligorsk, ale wówczas piłkarze nie mogli liczyć na zorganizowany doping. Kocioł – sektor dla najbardziej zagorzałych kibiców świecił pustkami. Był to efekt wciąż trwającego strajku kibiców „Kolejorza”. Mecz z Genkiem jest jednak dla nich na tak ważny, że zdecydowali się przerwać bojkot i pomóc drużynie.

- Postanowiliśmy wesprzeć dopingiem naszą drużynę w najbliższym meczu w czwartek, kiedy przyjdzie jej walczyć z lepszym w pierwszym spotkaniu rywalem – ogłosiły Grupy Kibicowskie Lecha Poznań jednocześnie dodając: - Nie myślcie, że zapomnieliśmy, jak większość z piłkarzy skompromitowała się kilka miesięcy temu. Natomiast widzimy też zmiany, zaangażowanie, z jakim teraz podchodzą do każdego meczu i chcemy, żeby wiedzieli, że taką właśnie postawę w Lechu się docenia.

Kibice będą wspierać zespół, który w pierwszym meczu był wyraźnie słabszy. Chcą tym samym niejako wyrównać szanse. - Pozostaje nam zrobić wszystko, by dać drużynie coś ekstra, coś, czego nie ma nikt inny w Europie, czyli nasze wsparcie, nasz doping, ryk z Kotła, który nie takie drużyny już przeraził na tyle, że wyjechały z Poznania z niczym – czytamy w specjalnym ogłoszeniu.

Superpuchar Europy. Real - Atletico. Okiem za Szymonem Marciniakiem

Rywale zagrają jakby było 0:0

Trener Genku chce, by jego piłkarze zapomnieli o wyniku pierwszego meczu i w rewanżu zagrali tak, jakby wciąż było 0:0. – Dzięki temu nie tylko Lech będzie dążył do zdobycia bramki. My także. Będziemy starali się wygrać w rewanżu – mówił na przedmeczowej konferencji Philipp Clement.

W ostatnim meczu ligowym z KV Ostenda trener Genku wymienił połowę składu. – Mamy za sobą bardzo krótkie przygotowania. Chciałbym, aby wszyscy moi gracze byli w sierpniu w formie. Jeśli uda nam się awansować okaże się to bardzo przydatne – tłumaczył Clement. Mimo siedmiu zmian, Genk i tak wygrał tamto spotkanie 2:0.

W Poznaniu nie należy spodziewać się występu Jakuba Piotrowskiego, który latem dołączył do belgijskiego zespołu z Pogoni Szczecin. Zdaniem trenera wciąż uczy się taktyki, a w dodatku niedawno wrócił po kontuzji i potrzebuje jeszcze czasu, by dojść optymalnej dyspozycji.

Przewidywany skład Lecha na to spotkanie:

Burić – De Marco, Rogne, Janicki – Kostewycz, Trałka, Gajos, Tiba, Jóźwiak – Jevtić, Gytkjaer

Początek meczu w czwartek o 20:15. Zapraszamy na relację LIVE na sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.