Liga Europy. KRC Genk - Lech Poznań. "Kolejorz" przegrywa w Belgii. Trudne zadanie dla Lecha przed rewanżem

Lech Poznań przegrał na wyjeździe z KRC Genk 0:2 i jest w trudnej sytuacji przed rewanżem.

Od samego początku dużo lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, którzy z każą kolejną minutą coraz bardziej podporządkowywali sobie spotkanie. Lech ograniczał się do ataków z bocznych sektorów boiska oraz ze stałych fragmentów gry. Momentami zawodnicy Ivana Djurdjevicia musieli się rozpaczliwie bronić, jak chociażby w 5. minucie kiedy z lewej strony pola karnego minął Buricia Pozuelo, zacentrował do Samaty, ale w ostatniej chwili piłkę wybił de Marco.

>>> KRC Genk - Lech Poznań. Belgowie bardziej niż piłkarzy Lecha boją się jego kibiców

Kolejne minuty upływały pod dyktando gospodarzy, którzy raz po raz próbowali zagrozić bramce gości. Po około pół godzinie gry dobre dośrodkowanie posłali zawodnicy Genk z rzutu wolnego. Piłkę do bramki skierował Dawaest, ale gol nie został uznany, ponieważ był na spalonym. Co się odwlecze to nie uciecze i tuż przed przerwą Belgowie objęli prowadzenie. Z krótki wyrzut z autu do Malinowskiego, który wpadł w pole karne Lecha i mając niewiele miejsca zdołał umieścić piłkę w siatce.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie i dalej do Genk był stroną przeważającą. Już na samym początku tej części meczu powinno być 2:0, ale piłkę wybijali albo obrońcy Lecha, albo bronił Burić, albo w poprzeczkę uderzył Pozuelo.

I ponownie można powiedzieć tak jak w przypadku pierwszej bramki, że coraz więcej wskazywało na drugą bramkę dla Genku, niż na gola wyrównującego w wykonaniu Lecha. Dośrodkowanie z prawej strony otrzymał Samata, który uderzył po lewym słupku Jasmina Buricia.

>>> Genk - Lech Poznań. Piotrowski dla Sport.pl: Już raz wyeliminowałem Lecha z pucharów. Wiem, jak to się robi

Po tej bramce tempo spotkania nie co siadło, co nie zmienia faktu, że gospodarze spokojnie kontrolowali mecz i nie pozwalali na zbyt wiele Lechitom. Na kwadrans przed końcem z kontratakiem wyszli gospodarze, dobre podanie na wolne pole dostał Ndongali, który wyszedł na sam na sam z golkiperem Lecha, ale Kongijczyk uderzył w słupek. Kolejna akcja Genku miała miejsce w 84. minucie. W okolicy 20 metra faulował Orłowski Malinovskiego. Do piłki podszedł Pozuelo, który uderzył dosyć płasko, ale tuż obok bramki strzeżonej przez Buricia.

Gospodarze mieli jeszcze kilka swoich okazji, ale nie udało im się pokonać golkipera Lecha trzeci raz w tym meczu.

Poznaniacy przegrywają na wyjeździe z KRC Genk 0:2 i jest w trudnej sytuacji przed rewanżem. Drugi mecz odbędzie się za tydzień w Poznaniu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.