Liga Europy. Legia Warszawa - Dudelange. Kakoko: My się Legii nie boimy. Wykorzystamy jej problemy i awansujemy!

Możemy wyeliminować Legię Warszawa! Jesteśmy przygotowani, a oni mają duże problemy, więc nie mamy się czego bać. My też umiemy grać w piłkę. Nie jesteśmy tu przez przypadek - mówi Sport.pl były piłkarz Arki Gdynia, a dziś zawodnik F91 Dudelange, Yannick Kakoko.

Sebastian Staszewski: Dlaczego po czterech latach gry w Polsce zdecydował się pan na przeprowadzkę do Luksemburga?

Yannick Kakoko: Czuję olbrzymią dumę z tego, że mogłem grać w Polsce przez tyle lat i na pewno nigdy tego nie zapomnę. Ale bardzo cierpiała na tym moja rodzina, która mieszka dość daleko. To znaczy „mieszkała”, bo teraz mam do nich 90 kilometrów i możemy widywać się regularnie. Wcześniej odwiedzali mnie trzy razy w roku. To był pierwszy powód. Drugim było to, że Dudelange co sezon walczy o mistrzostwo i Puchar Luksemburga, a przecież miło jest zdobywać tytuły i puchary, a także grać w eliminacjach Ligi Mistrzów czy Ligi Europy.

Może pan porównać F91 Dudelange z klubami z którymi rywalizował pan w Polsce?

Na razie mogę powiedzieć tylko, że poziom ligi nie jest tak niski, jak się wszystkim wydaje. W klubie mamy kilku niezłych zawodników, którzy mają za sobą grę we Francji czy w Belgii. Niedawno dołączył do nas Milan Bisevac, były piłkarz: PSG, Olympique Lyon i Lazio Rzym.

Ucieszył się pan, gdy w eliminacjach Ligi Europy trafiliście na mistrza Polski?

Bardzo. Będzie okazja, aby spotkać się z kolegami. Szkoda, że nie zagramy z Arką Gdynia…

Dudelange naciska na piłkarską Europę. "Szanse, że przejdziemy mistrza Polski są"

Jak wspomina pan Legię? W barwach Arki grał pan z nią dwukrotnie. W Ekstraklasie przegraliście co prawda 0:1, ale w meczu ze stołecznymi zdobyliście Superpuchar Polski.

Pamiętam, że przeciwko Legii zawsze musieliśmy się bronić. Oni mieli piłkę, atakowali, byli bardzo agresywni. Zawsze imponowała mi też atmosfera na stadionie przy Łazienkowskiej. Ale z drugiej strony pamiętam też, że z Arką udało nam się Legię pokonać, więc czemu teraz nie miałbym tego powtórzyć? Mam świadomość, że problemy Legii mogą być naszą siłą.

Ale w poprzedniej rundzie na noże walczyliście z kosowską Dritą Gnjilane. Legia – mimo porażki w eliminacjach Ligi Mistrzów – to wciąż inna półka, niż Dudelange.

Tak. Generalnie Legia jest najlepszym polskim klubem, chociaż teraz nie ma najlepszego czasu. Odkąd przyjechałem do Polski ona zawsze wygrywała Ekstraklasę. Ale w piłce nie takie cuda się działy. Wszystko jest możliwe, co potwierdziły mistrzostwa świata. Dlaczego nie możemy pokonać Legii? Nawet porażka w pierwszym meczu nie zaprzepaści naszych szans. Rewanż zagramy w Luksemburgu, a na naszym terenie czujemy się naprawdę mocni.

Duże problemy Jagiellonii Białystok przed meczem z KAA Gent

Trener Dino Toppmoller zgłosił się już do pana po informacje na temat warszawian?

Trochę rozmawialiśmy, ale w Luksemburgu znają Legię. Szanują ją, choć się jej nie boją. Nie potrzebują mnie, aby mieć informacje o rywalu. Wierzę, że będziemy dobrze przygotowani.

Czego w pierwszym meczu mogą obawiać się piłkarze Legii?

Wszystkich sekretów nie mogę zdradzić, bo Polacy pewnie przeczytają ten wywiad. Mogę zapewnić tylko o jednym: nie boimy się Legii. Naszym orężem będzie waleczność, ambicja, odwaga. W moim ligowym debiucie z Hamm Benfica mieliśmy bardzo wysokie posiadanie piłki. Tak jest zazwyczaj, bo lubimy kontrolować sytuację. Jesteśmy jak Legia w Polsce albo Bayern Monachium w Niemczech.

Dużo pewności w pana słowach. Wyobraża pan sobie, że to pana zespół zagra w kolejnej rundzie eliminacji?

Oczywiście. To najpiękniejsza strona futbolu. Nie ważne z kim grasz – masz szanse. Jesteśmy w tej rundzie nie przez przypadek, tylko dzięki pokonaniu rywala. Mamy umiejętności, a Legia ma problemy. Wykorzystamy je i awansujemy dalej. Wierzę w to z całego serca.

Piotrowski dla Sport.pl: Już raz wyeliminowałem Lecha z pucharów. Wiem, jak to się robi

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.