Liga Europy. Legia drży o awans. Mistrz Polski nie umiał pokonać mistrza Mołdawii

Legia w pierwszym meczu IV rundy eliminacji do Ligi Europy zremisowała z mołdawskim Sheriffem 1:1. Rewanż za tydzień w Tyraspolu.

- Ten mecz to będzie bitwa - zapowiadał Jacek Magiera. I to bitwa była. Więcej było kopania po kostkach, niż kopania do bramki. Jako pierwszy w 17. minucie ucierpiał Guilherme. A ławka Legii aż wyskoczyła z pretensjami do sędziego, który faulu nawet nie zauważył. A nawet jak zauważył, to go nie odgwizdał.

Brazylijczyk po jednym zderzeniu z Jospiem Brezovecem jeszcze wstał, ale po drugim już nie - w 23. minucie zmienił go Michał Kucharczyk. I o ile Legia do tego czasu sprawiała chociaż pozory, że próbuje grać w piłkę, próbuje strzelić gola (oddała trzy strzały, Sheriff żadnego), o tyle później przestała.

Zupełnie przestała grać. Do końca pierwszej połowy nie stworzyła żadnej akcji - poza celnym strzałem z dystansu Krzysztofa Mączyńskiego i niecelną główką Artura Jędrzejczyka po stałym fragmencie gry - którą warto byłoby odnotować.

Rywal zresztą też nie stworzył. Ale to przecież nie Sheriff miał strzelać do Legii, tylko Legia miała strzelać do Sheriffa. No i w końcu strzeliła, raz - w 76. minucie trafił wprowadzony po przerwie Kasper Hämäläinen. Ale zaraz po nim trafił też Sheriff - w 87. minucie do wyrównania, po wrzutce z rzutu rożnego, doprowadził Cyrille Bayala. 

Ten gol sprawił, że to Legia jest dalej od awansu. W Tyraspolu musi gonić wynik, zamiast go bronić. A patrząc na to, jak gra, musi nawet nie tyle o ten awans walczyć, ile po prostu o niego drżeć.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.