O krok od sensacji w Lidze Mistrzów. Grzegorz Krychowiak "na coś takiego czekał"

Menadżer Macieja Rybusa kręcił głową. Przed meczem z Juventusem uważał, że w takiej grupie da się powalczyć góra o trzecią lokatę i grę w Lidze Europy. Ojciec Grzegorza Krychowiaka bardziej cieszył się z jej prestiżu. Bukmacherzy za wygraną w Turynie dawali trzynastokrotność wkładu. Niewiele zabrakło, by musieli wypłacać spore sumy. Lokomotiw porządnie nastraszył mistrza Włoch, ostatecznie uległ mu 1:2, ale znów zwrócił uwagę na rosyjską piłkę.

- W tej grupie najważniejszy będzie mecz u siebie z Leverkusen - mówił Mariusz Piekarski przed starciem z Juventusem. Rzeczywiście chyba tylko najwięksi optymiści lub futbolowi szaleńcy mogli zakładać, że rosyjska lokomotywa wyjedzie z Turynu z jakimikolwiek punktami.

Wojciech Szczęsny już dawno nie puścił takiego gola [WIDEO]

Zobacz wideo

- Oni mają szanse na walkę o trzecie miejsce właśnie z Bayerem - dodawał menadżer Macieja Rybusa, który do Rosji wytransferował kilkunastu piłkarzy. Od dawna podkreślał, że liga rosyjska jest gdzieś między Bundesligą, a Ligue 1, że jest tam duża kultura gry, że piłkarze są silni fizycznie, wybiegani, starają się grać futbol techniczny. Przyznawał, że zachodnie kluby coraz mocniej interesują się tym rynkiem, wysyłając tam zastępy swoich skautów, bo można tam trafić na znakomitych graczy. O tym, że z Rosjanami gra się ciężko, właśnie przekonała się ekipa Wojciecha Szczęsnego.

"Z Juve nie można grać w inny sposób"

W starciu Lokomotiwu z Juventusem to Włosi byli stroną dominującą. Gości miażdżyły statystyki nie tylko utrzymywania się przy piłce (ledwo przekraczające 20 proc.), ale też czterokrotnie mniejsze liczby podań i słabej ich skuteczności. Oni skupiali się na defensywie. Dość powiedzieć, że Lokomotiw w tym spotkaniu nie miał ani jednego rzutu rożnego. Tak defensywnie ustawiona drużyna, niemal skazana na rozstrzelanie w Turynie miała jednak coś, czego długo brakowało Juventusowi. U Włochów piłka wędrowała od nogi do nogi, ale gdy zbliżało się pole karne, to na finalizację akcji nie było pomysłu lub brakowało celnych strzałów. Rosjanie w swoich atakach byli za to nieprzewidywalni, szybcy i niezmiernie skuteczni. Przy golu z 30 minuty rozmontowali obronę gospodarzy we dwóch. Piłkę fenomenalnie i dosłownie przy użyciu głowy wyprowadził Aleksjej Miranczuk, dograł do Joao Mario i dobił jego celny, aczkolwiek odbity przez Szczęsnego strzał.

W tych celnych strzałach między dwiema drużynami przepaści już nie było. Włosi, głównie dzięki dobrej końcówce spotkania oddali ich 7, Rosjanie 3. Zresztą goście czasem zachowywali się jakby przy 1:0 atakować im nie kazano. Podopieczni Jurija Siomina przy przechwytach piłki (również dwóch dobrych przecięciach Krychowiaka) i kontratakach, do przesuwania się pod bramkę Szczęsnego wyraźnie się nie garnęli. Mario, Miranczuk czy Eder, którzy pojedynczo po długich dograniach znajdowali się z piłką blisko 30 metrów od bramki gości zostawali tam sami i strzelali na wiwat, albo wycofywali piłkę daleko do tyłu. - Lokomotiw przy prowadzeniu 1:0 miał okazje, w której nasz napastnik właściwie mógł pójść w sytuację jeden na jednego z ostatnim obrońcą Juve – cieszyli się rosyjscy dziennikarze. Eder wybrał jednak strzał z 40 metrów. - Z Juventusem nie można grać w żaden inny sposób. Zaakceptowaliśmy taką grę, mieliśmy swoje szansę, ale się nie udało. Jestem zadowolony z moich piłkarz, grali bardzo dobrze- tłumaczył potem Siomin.

W tym spotkaniu dużo więcej defensywnych zadań dostał też Krychowiak. Często przytrzymywał piłkę, był faulowany, jakby rywale wiedzieli kim się trzeba zająć. Polak nie zapuszczał się pod pole karne Włochów tak często jak robił to ostatnio w lidze. Raczej walczył przed linią obrońców, często ostro. W 72. minucie dostał żółtą kartkę, a 10 minut później Siomin zdjął go z boiska. To było już przy wyniku 1:2, bo Rosjanie stracili dwa gole w 120 sekund.

13 minut od sensacji

Do mega sensacji zabrakło zatem 13 minut. Bukmacherzy za wygraną Lokomotiwu oferowali trzynastokrotność wniesionej stawki, na zwycięstwie Juve można było zarobić grosze. Do niespodzianki, czyli remisu zabrakło minut jedenastu. W 79. minucie Paulo Dybala trafił po raz drugi i stawało się oczywiste, że Lokomotiw nie wywiezie stąd nawet punktu. - Szkoda, niewiele zabrakło - mówił po meczu Siomin, zauważając, że jego drużyna straciła w końcówce kontrolę przed swoim polem karnym, skąd oddano dwa najważniejsze trafienia. Zwracał też uwagę, że kilku jego zawodników miało przed tym meczem problemy zdrowotne, w ostatnim ligowym spotkaniu musiało pauzować (kłopoty żołądkowe miał m.in. Krychowiak). Dodawał, że z tego wynikało opadnięcie jego graczy z sił i ich mniejsza intensywność wysiłku. Zapewnił jednak, że rewanż w Moskwie może wyglądać dużo lepiej. To spotkanie już za dwa tygodnie.

Rosjanom w starciu z klasowymi rywalami z grupy D Ligi Mistrzów rzeczywiście zapewne pozostanie walczyć o trzecie miejsce, dające przepustkę do Ligi Europy. Juventus i Atletico Madryt mają po 7 punktów. Lokomotiw 3, Bayer Leverkusen - 0. Lokomotiw w Turynie postraszył jednak Włochów, zaznaczył, że skoro Rosjanie do swej ligi mogą ściągać zawodników za kilkanaście milionów euro, czy sprzedawać ich do klubów we Francji czy Anglii (np. Paredes do PSG, Ołeksandr Zinczenko do Manchesteru City) to Rosjanie mogą też coraz poważniej myśleć o wygrywaniu z tymi najlepszymi. Jakkolwiek toporne by to próby nie były i jak mało wyrafinowane sposoby nie miałyby do tych triumfów prowadzić. Lokomotiw w grupie D nie ma nic do stracenia. Tata Grzegorza Krychowiaka w rozmowie ze Sport.pl przyznał, że do grupy śmierci w Moskwie wszyscy podeszli zresztą optymistycznie.

Grzegorz Krychowiak czekał na takie mecze

- Nie zamknęli się w przekonaniu, że Lokomotiw w starciach z Leverkusen, Madrytem i Turynem jest na straconej pozycji. Sam przyjazd takich zespołów do Moskwy to spory prestiż, a Grzegorz na coś takiego czekał - opisywał pan Edward. Wykluczyć, że Lokomotiw w końcu sprawi niespodziankę nie można.W poprzednim sezonie dwie rosyjskie drużyny zajęły ostatnie miejsca w swych grupach Ligi Mistrzów. W tym Zenit na razie w swojej grupie prowadzi, a Loko czeka na Juventus, a potem Bayer. To po tych meczach okaże się czy w Europie będzie straszył dłużej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA