Bayern Monachium rozpoczął mecz z Olympiakosem, jakby miał przekonanie, że grecki klub sam się podda. Okazało się jednak, że było zupełnie inaczej. W 23. minucie Grecy wyszli na prowadzenia za sprawą El Arabiego. Napastnik wykorzystał świetne dośrodkowanie w pole karne, uderzył głową, a Manuel Neuer nie zdążył złapać piłki przed linią. Powtórka VAR pokazała, że piłka o milimetry przekroczyła całym obwodem linię bramkową. W tej sytuacji można było mówić o małym błędzie niemieckiego bramkarza.
Po 11. minutach odpowiedział Robert Lewandowski. Polak najpierw doskonale zgrał piłkę do wchodzącego w pole karne Mullera, ale strzał Niemca obronił bramkarz. Przy dobitce Lewandowskiego nie miał już jednak żadnych szans. Na kolejną bramkę musieliśmy czekać do 62. minuty i znowu trafił Robert Lewandowski, który znakomicie odnalazł się w polu karnym po rzucie rożnych i wepchnął piłkę do bramki.
Dla Polaka były to odpowiednio 57. i 58. trafienie w Lidze Mistrzów. Lewandowski wyprzedził tym samym Ruuda van Nistelrooy'a i do czwartego w klasyfikacji Karima Benzemy traci tylko dwa trafienia.
W 75. minucie wydawało się, że jest po meczu, bo przepięknym trafieniem popisał się Corentin Tolisso, który kropnął z 17 metrów.
Na 10 minut przed końcem Bayern potwierdził jednak, że w ostatnich dniach ma duże problemy z koncentracją w defensywie. W 80. minucie Guilherme złożył się do strzału na 25 metrze, a piłka odbiła się jeszcze od Thiago i kompletnie zaskoczyła Neuera. Zrobiło się więc 3:2, a Grecy dostali wiatru w żagle. W ostatnich trzech minutach meczu Olympiakos dwukrotnie był blisko wyrównania, ale tym razem nie powtórzyła się sytuacja z meczu z Augsburgiem (2:2), gdy Bayern w głupi sposób stracił punkty. Widać było jednak, że Niemcy po prostu nie kontrolują wydarzeń w ostatnich minutach.
Bayern ma jednak 9 punktów i pewnie zmierza w kierunku awansu do 1/8 finału LM. Drugie miejsce w tabeli ma Tottenham (4 pkt), który we wtorek rozbił Crvenę zvezde Belgrad (3 pkt) aż 5:0. Olympiakos ma 1 pkt.