Piast Gliwice był skazywany przez ekspertów na pożarcie w starciu z BATE Borysów, biorąc choćby pod uwagę fakt, że białoruska drużyna jest w trakcie ligowego sezonu, a polski zespół rozpocznie go dopiero za tydzień. Już od początku spotkania okazało się jednak, że zespół Waldemara Fornalika doskonale przygotował się do starcia z mistrzem Białorusi.
Piast kontrolował spokojnie grę. W 20. minucie miał pierwszą groźną okazję, ale Felix nie trafił w piłkę, stojąc tuż przed bramką. Kolejne próby zespołu z Gliwic nie przynosiły bramek, gdyż dobrze odbijał kolejne strzały Chichkan. W 36. minucie uderzenie Felixa odbił jednak idealnie na głowę Parzyszka, który wykorzystał sytuację i głową skierował piłkę do pustej bramki, wyprowadzając Piasta na prowadzenie. Drużyna Waldemara Fornalika pewnie kontrolowała grę aż do gwizdka sędziego i pewnie utrzymała prowadzenie do przerwy.
W drugiej połowie Piast oddał przewagę mistrzowi Białorusi. Trzy szybko złapane żółte kartki przez piłkarzy polskiego zespołu zwiastowały kłopoty. BATE wyrównało w 64. minucie, gdy doskonałe podanie w pole karne wykorzystał strzałem przy słupku Dragun. Choć gliwicka drużyna próbowała stworzyć dobrą sytuację do oddania strzału, białoruski zespół bezpiecznie utrzymywał dystans od własnego pola karnego. Znakomity strzał oddał w 81. minucie Kirkeskov, ale jeszcze lepiej interweniował Chichkan.
W ostatniej minucie podstawowego czasu gry drugą żółtą, a więc czerwoną kartkę otrzymał strzelec jedynej bramki białoruskiej drużyny - Dragun. Piast nie zdołał wykorzystać jednak przewagi i w pierwszym spotkaniu pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów utrzymał się remis, który należy uznać za rezultat korzystny dla mistrza Polski.
W drugiej połowie bardzo szybko żółtą kartkę zobaczył Patryk Dziczek. Po kilku minutach popełnił drugi faul, ale sędzia prowadzący spotkanie nie zdecydował się na pokazanie drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartki. Piłkarz Piasta jednak długo na boisku nie pozostał, gdyż zmienić go postanowił Waldemar Fornalik. Pomocnik nie ukrywał swoich nerwów, kopiąc jeden z bidonów stojących przy linii bocznej.
Rewanż w Gliwicach 17 lipca o 20:30.