Tak będzie wyglądać Liga Mistrzów od 2024 roku? "New York Times" ujawnia projekt zmian

Tak będzie wyglądać Liga Mistrzów od 2024 roku? Według informacji "New York Timesa" i Associated Press od 2024 roku aż 24 z 32 drużyn Ligi Mistrzów miałyby zapewnione miejsce w rundzie grupowej bez eliminacji i tylko cztery miejsca w LM byłyby przyznawane na podstawie wyników w krajowych ligach.

- To jest dużo większe zagrożenie dla krajowych lig i dla większości klubów niż się dotychczas wydawało – pisze „New York Times” o ujawnionych założeniach reformy Ligi Mistrzów. Żeby zadowolić najpotężniejsze kluby kontynentu i nie dopuścić do powstania rozłamowej Superligi, UEFA jest gotowa zgodzić się na quasi superligę pod własną egidą – tak wynika z dokumentów, które otrzymali dziennikarze „NYTimes” i Associated Press od uczestników środowego spotkania europejskich klubów z władzami UEFA w Madrycie.

Zobacz wideo

Według tych dokumentów, reforma europejskich pucharów zakłada utrzymanie 32-zespołowej Ligi Mistrzów, wprowadzenie 32-zespołowej Ligi Europy (dziś runda grupowa Ligi Europy liczy 48 drużyn) i 64-zespołowego trzeciego pucharu, który ma zostać wprowadzony od 2021 roku (w 2021 roku ruszy w formule 32-zespołowej, a od 2024 powiększy się do 64 zespołów). Można to więc przedstawić jako włączenie do europejskiej gry większej liczby klubów niż dotychczas, do tego na dużo atrakcyjniejszych niż dotychczas warunkach finansowych. Ale sednem projektu jest sposób doboru uczestników.

Aż dwie trzecie uczestników z gwarancją miejsca

Te trzy puchary byłyby od 2024 roku połączone systemem spadków i awansów i to sukcesy w dzisiejszej Lidze Europy (nie wiadomo, czy ta nazwa zostanie utrzymana), a nie – jak obecnie – w ligach krajowych, byłyby najkrótszą drogą awansu do Ligi Mistrzów. Według informacji Associated Press aż 24 najlepszych uczestników każdej Ligi Mistrzów zachowywałoby prawo udziału w następnej edycji. Tylko ośmiu najgorszych spadałoby z niej, z czego czterech - do Ligi Europy. W miejsce tych spadających awansowałyby cztery najlepsze drużyny z Ligi Europy (czyli wszyscy półfinaliści) oraz czterech mistrzów kraju drogą tradycyjnych eliminacji.

Ponieważ według tego projektu uczestnicy Ligi Mistrzów mają być podzieleni nie jak dotychczas na osiem grup po cztery drużyny, tylko na cztery grupy po osiem, należy zakładać (szczegółów "New York Times" ani Associated Press nie podały), że utrzymają się w Lidze Mistrzów na następny sezon drużyny z miejsc 1-6 w grupach, do Ligi Europy spadną drużyny z siódmych miejsc, a te z ósmych miejsc odpadną, robiąc miejsce dla czterech mistrzów z kwalifikacji.

Dla porównania: dziś w kwalifikacjach startują nie tylko mistrzowie krajów, a miejsc do wzięcia jest 16 lub 15 (to zależy czy zwycięzca Ligi Europy był w krajowej lidze na miejscu dającym prawo startu w LM czy nie. Gdyby zaproponowana formuła obowiązywała w obecnym sezonie, to do Ligi Mistrzów w ogóle nie awansowałby półfinalista Ajax Amsterdam: nie był mistrzem, nie grał w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, nie dostał się też do Ligi Europy. 

Ani informatorzy "New York Times" ani Associated Press nie dali jeszcze odpowiedzi na kluczowe pytanie: jakim kluczem zostaną dobrani uczestnicy tej pierwszej zreformowanej Ligi Mistrzów, zaczynającej się w 2024 roku. Bo zaproponowana reforma, jeśli zostanie przyjęta, oznacza zabetonowanie układu sił w piłce i dostanie się do pierwszej edycji będzie arcyważne. Z różnych doniesień wynika, że przy dobieraniu tego pierwszego składu miałyby być brane pod uwagę nie tylko miejsca zajęte w krajowych ligach, ale też przeszłe dokonania w europejskich pucharach. Krótko mówiąc, chodzi o taką formułę, która zapewni największą ochronę przed ryzykiem gigantom europejskiej piłki.

Dziś cztery najsilniejsze ligi Europy mają zarezerwowaną dla siebie połowę miejsc w LM (miejsca bez eliminacji mają po cztery drużyny z Anglii, Hiszpanii, Niemiec i Włoch), ale kto awansuje z tych lig, jest sprawą otwartą. Wydaje się wątpliwe, że tak samo otwarta będzie sprawa awansu z tych lig w debiutanckim sezonie reformy. A nowy system daje wielkim klubom komfort skoncentrowania się na Lidze Mistrzów, bez ryzyka że gdy noga im się powinie w krajowej lidze, wypadną z LM.

Podwójne zagrożenie dla krajowych lig

Takie założenia reformy oznaczają podwójne zagrożenie dla lig krajowych. Po pierwsze, ulatują z tych lig emocje związane z walką o przepustkę do Europy. Po drugie, podział LM na cztery grupy po osiem drużyn, a nie jak dzisiaj, osiem grup po cztery, oznacza znaczne zwiększenie liczby meczów. I trzeba znaleźć dla nich miejsce w kalendarzu. - Federacje krajowe będą musiały zmniejszyć liczebność swoich lig do 18 drużyn, żeby odchudzić terminarz. Potrzeba rozgrywania LM również w weekendy będzie naturalna – mówi w „Le Monde” Javier Tebas, szef hiszpańskiej La Ligi i przywódca buntu lig przeciw planom UEFA, opracowywanym przy współpracy z Europejskim Stowarzyszeniem Klubów (ECA).

Najbogatsze kluby Europy forsują swoją wizję za pośrednictwem ECA, na co najpotężniejsze ligi odpowiedziały wspomnianym już spotkaniem w Madrycie, pod egidą stowarzyszenia European Leagues. To podczas tego spotkania Javier Tebas zapowiedział, że jeśli propozycje reform nie zostaną skorygowane, to najsilniejsze ligi będą walczyć o swoje w sądach.

Tebas: Liga Mistrzów to deser, a nie danie główne i tak musi pozostać

– Mówi nam się, że to na razie tylko plany i propozycje do dyskusji (decyzja w sprawie kształtu reformy zapadnie w 2020 – red.), ale w rzeczywistości dostaliśmy od UEFA tylko jeden konkretny projekt, stworzony we współpracy z małą grupą bogatych i wpływowych klubów. W tej wersji reforma może zniszczyć krajowe ligi i sportową i finansową stabilność większości klubów w Europie – mówi Tebas w „New York Timesie”. A w wywiadzie dla „Le Monde” tłumaczy, że w długim okresie to wszystko zemści się też na tych najpotężniejszych, którzy prą do reformy. Bo podstawą ich dochodów są rozgrywki krajowe. - Liga Mistrzów to jest smaczny deser, a nie danie główne. Promotorzy tej reformy nie znają własnych kibiców. W długim okresie stracą też wielkie kluby, bo ich kibice chcą żyć tym, co się dzieje w krajowej lidze – mówi Tebas

Więcej o:
Copyright © Agora SA