W środę Tottenham w niesamowitych okolicznościach wyeliminował Ajax w półfinale Ligi Mistrzów. Zespół Mauricio Pochettino przed tygodniem przegrał u siebie 0:1, a po pierwszej połowie rewanżu przegrywał 0:2. W 55. minucie show zaczął jednak Lucas Moura, który strzelił trzy gole i dał londyńczykom historyczny awans do finału Ligi Mistrzów.
Do finału, w którym Tottenham zagra z Liverpoolem. I kto wie, czy jeśli go nie wygra, nie pożegna się z obecnym trenerem. Na konferencji prasowej przed rewanżem w Amsterdamie Pochettino został spytany o ewentualne wygranie Ligi Mistrzów. Argentyńczyk zasugerował, że zdobycie trofeum mogłoby wpłynąć na jego przyszłość.
- To byłoby fantastyczne, prawda? Zamknąć pięcioletni rozdział i jechać do domu. Nie żartuję. Dlaczego miałbym to robić? Wygrać Ligę Mistrzów w takich okolicznościach, w takim sezonie... Być może wtedy powinienem zastanowić się, czy w przyszłości nie chcę robić czegoś innego. Bo wiecie, powtórzyć taki cud... Ale na pewno wrócę do domu. Niezależnie od tego co wydarzy się w rewanżu wrócę do domu - mówił.
Skąd takie słowa Pochettino? Argentyńczyk zmęczony jest ciągłym porównywaniem jego zespołu do Manchesteru City czy Liverpoolu. Menedżer Tottenhamu na każdym kroku podkreśla, że on pracuje w zupełnie innych, trudniejszych warunkach. Chociaż Pochettino nie narzeka na swój zespół to wiadomo, że Argentyńczykowi chodzi o brak transferów. Ostatniego Tottenham dokonał bowiem w styczniu 2018 roku, kiedy z PSG sprowadził Lucasa. Od tamtej pory Pochettino musi radzić sobie ze stałą kadrą wzmacnianą młodymi graczami. To zupełnie inny komfort pracy niż ten, który w Manchesterze i Liverpoolu mają Pep Guardiola i Juergen Klopp, którzy w tym czasie wydali na transfery ponad 100 mln funtów każdy.