Choć Barcelona miała trzybramkową zaliczkę, to na Anfield została rozgromiona aż 0:4 i już czwarty raz z rzędu nie zagra w finale Ligi Mistrzów. Kibice Barcelony byli wściekli. Przekonał się o tym Leo Messi. Argentyńczyk pojawił się na lotnisku nieco później, niż reszta drużyny, bo po meczu został wylosowany do kontroli antydopingowej. Gdy Messi wraz z grupką ochroniarzy chciał dołączyć do reszty zawodników Barcy, to natrafił na rozjuszonych kibiców Barcy. Według relacji "Mundo Deportivo" mieli obrażać Argentyńczyka i krzyczeć, że to on ponosi winę, bo jest kapitanem drużyny. Później mieli mu oznajmić, że tylko ter Stegen nie może mieć do siebie pretensji.
Podobno Messi odwrócił się i usiłował przedstawić fanom swoją perspektywę ze środowego meczu, ale ochroniarze nakazali mu iść dalej. Reakcja kapitana Barcelony i tak została doceniona. Część fanów zaczęła mu bić brawo i skandować jego imię.