Po tym, jak Katalończycy pokonali przed tygodniem Liverpool 3:0 na Camp Nou, wydawało się, że rewanż będzie dla mistrzów Hiszpanii jedynie formalnością - zwłaszcza w obliczu poważnie osłabionego rywala, który musiał radzić sobie bez kontuzjowanych Mohameda Salaha, Roberto Firmino i Naby'ego Keity.
Barcelona, podobnie jak przed rokiem z Romą, nie zdołała jednak obronić trzybramkowej przewagi z pierwszego starcia. Dramat podopiecznych Ernesto Valverde rozpoczął się już w 7. minucie, kiedy prowadzenie gospodarzom dał Divock Origi. Kolejne dwa gole padły na początku drugiej połowy za sprawą Georginio Wijnalduma, a w końcówce Barcę dobił po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Origi.
Po meczu Juergen Klopp nie przebierał w słowach, komentując sukces swojej drużyny. - Jest po godz. 22, więc przypuszczam, że wszystkie dzieci śpią już w swoich łóżkach. Mogę więc chyba powiedzieć, że moi chłopcy to pierd***** mentalni giganci. To, co zrobili, jest nieprawdopodobne. Angielski to nie jest mój natywny język, więc nie umiem tego chyba inaczej ująć. Ukarzcie mnie grzywną za to, co teraz powiedziałem, jeśli chcecie, ale to wszystko jest niewyobrażalne - ekscytował się Klopp w rozmowie z angielską telewizją.
Niemiecki szkoleniowiec po raz trzeci w karierze stanie przed szansą na wygranie finału Ligi Mistrzów. W poprzednich dwóch finałach musiał uznać wyższość Bayernu Monachium w sezonie 2012/2013 (wtedy trenował jeszcze Borussię Dortmund) i w zeszłym roku Realu Madryt.
Liverpool o triumf w LM zawalczy ze zwycięzcą dwumeczu Tottenham Hotspur - Ajax Amsterdam (w pierwszym meczu w Londynie Ajax wygrał 1:0). Rewanżowe spotkanie tych zespołów już w środę o godz. 21. Relację ze spotkania tradycyjnie śledzić można będzie za pośrednictwem serwisu Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.