Trener Barcelony skomentował blamaż w meczu z Liverpoolem

Barcelona drugi raz z rzędu pod wodzą Ernesto Valverde odpada w fazie pucharowej Ligi Mistrzów mimo trzybramkowej zaliczki z pierwszego spotkania. - Znów upadliśmy. Nie spodziewaliśmy się tego - powiedział po meczu szkoleniowiec Katalończyków.
Zobacz wideo

Po tym, jak Katalończycy pokonali przed tygodniem Liverpool 3:0 na Camp Nou, wydawało się, że rewanż będzie dla mistrzów Hiszpanii jedynie formalnością - zwłaszcza w obliczu poważnie osłabionego rywala, który musiał radzić sobie bez kontuzjowanych Mohameda Salaha, Roberto Firmino i Naby'ego Keity.

Barcelona, podobnie jak przed rokiem z Romą, nie zdołała jednak obronić trzybramkowej przewagi z pierwszego starcia. Dramat podopiecznych Ernesto Valverde rozpoczął się już w 7. minucie, kiedy prowadzenie gospodarzom dał Divock Origi. Kolejne dwa gole padły na początku drugiej połowy za sprawą Georginio Wijnalduma, a w końcówce Barcę dobił po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Origi.

Szkoleniowiec Barcelony Ernesto Valverde nie krył rozczarowania porażką. Trener podkreślał, że najbardziej bolesny jest dla niego fakt, że powtórzyła się historia z dwumeczu z Romą. - Przytrafiło się nam to samo, co przed rokiem w Rzymie. To bardzo boli nas wszystkich, chociaż te dwa mecze były kompletnie różne. Liverpool miał porażający początek, szybko wyszedł na prowadzenie, ale zdołaliśmy wejść w spotkanie i mieliśmy swoje szanse. Żadnej nie wykorzystaliśmy, a bramki w drugiej połowie mocno w nas uderzyły, bo druga i trzecia padły w ciągu dwóch minut. Chcieliśmy zacząć spotkanie maksymalnie skoncentrowani, ale znów upadliśmy - tłumaczył w rozmowie z dziennikarzami cytowany przez dziennik "As" Valverde.

Szkoleniowiec pogratulował rywalom i dodał, że po takiej porażce nikt w ekipie Blaugrany nie może powiedzieć, że nie ma sobie niczego do zarzucenia. - Wynik jest wysoki, ale kiedy przegrywasz 0:4, nie ma wymówek. Rywale byli od nas lepsi i musimy się z tym pogodzić. Czy nie byliśmy na poziomie Liverpoolu? Nie możemy tak myśleć. Gdybyśmy wykorzystali choć jedną szansę, gralibyśmy w finale. Nie daliśmy odpowiedzi, jaka była potrzebna - stwierdził Valverde.

Trenera zapytano także o to, co zamierza zrobić, by jego zawodnicy odbudowali się mentalnie przed zbliżającym się finałem Pucharu Króla (25 maja), w którym zmierzą się z Valencią: - Gdy dostajesz taki cios, kolejne dni są najgorsze. Piłkarze muszą przez to przejść sami, tak jak ja i wszyscy nasi ludzie. Trzeba odbyć pokutę. Przez ten czas, który mamy do końca sezonu, musimy odnaleźć się na nowo. Mamy do zdobycia jeszcze jedno trofeum i musimy o tym pamiętać, mimo że czujemy się dotknięci tym, co się wydarzyło.

Ernesto Valverde jest trenerem Barcelony od lata 2017 roku. W ciągu niecałych dwóch lat pracy w stolicy Katalonii dwukrotnie sięgnął z zespołem po mistrzostwo Hiszpanii, zdobył także Puchar Króla i Superpuchar Hiszpanii. Cieniem na jego pracy kładą się jednak występy zespołu w europejskich pucharach.

Liverpool w finale Ligi Mistrzów zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Tottenham Hotspur - Ajax Amsterdam (w pierwszym meczu w Londynie Ajax wygrał 1:0). Rewanżowe spotkanie tych zespołów już w środę o godz. 21. Relację ze spotkania tradycyjnie śledzić można będzie za pośrednictwem serwisu Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.