Tottenham - Ajax 0:1. Donny van de Beek, bohater z dobiegu

Już piosenki o nim śpiewają, choć jeszcze niedawno był w cieniu i się buntował. Pod pewnymi względami to Donny van de Beek, a nie Frenkie de Jong czy Mathijs de Ligt, jest idealnym symbolem obecnego Ajaksu.
Zobacz wideo

Nosi szóstkę na koszulce i jest szósty do pochwał. Góra szósty. Frenkie de Jong. Mathijs de Ligt. Dusan Tadic. Hakim Ziyech. David Neres. A potem on, Donny van de Beek. – Służący – mówi o nim Wim Kieft, który był przez kilka lat najważniejszą postacią akademii Ajaksu. Van de Beek ma wytrzymałość, technikę, wyczucie momentu, strzał. Ale długo był w cieniu innych. Na początku obecnego sezonu tak bardzo, że stawiał sprawę jasno: jeśli nie będę częściej grał, muszę pomyśleć o odejściu.

Arrigo Sacchi: A mnie się najbardziej podoba van de Beek

Dziś nie ma w Ajaksie piłkarza, który zagrał w sezonie Eredivisie więcej meczów niż van de Beek. I trudno znaleźć takiego, który byłby w wyższej formie niż on. Im dalej w sezon, tym jest lepszy. – Nigdy się jeszcze nie czułem tak dobrze fizycznie – mówi. Zaczynał sezon w Lidze Mistrzów z ławki: rezerwowy gdy Ajax grał o Ligę Mistrzów w Grazu i potem w dwumeczu ze Standardem Liege. Rezerwowy, gdy meczem z AEK Ateny Ajax zaczynał rundę grupową. Van de Beek wtedy w fazie grupowej LM debiutował: wszedł na ostatnie pół godziny, strzelił gola. I w następnych dziesięciu meczach o Puchar Europy był już w podstawowym składzie, a w dwóch ostatnich był bohaterem: strzelcem gola na 1:0 w Turynie i na 1:0 w Londynie. Miał być w dwumeczu z Juventusem płucami drużyny i bronią na Miralema Pjanicia. A dodał jeszcze kluczowego gola. I będzie przybywać tych, którzy mówią jak Arrigo Sacchi w wywiadzie dla „Het Parool”: - Oczywiście że się wyróżniają de Jong i de Ligt. Ale mnie się jeszcze bardziej podoba van de Beek.

Van de Beek ulepsza Tadicia, a Tadić van de Beeka

Oba te ważne gole w Lidze Mistrzów zdobył po podaniu Hakima Ziyecha. Z nim i z Dusanem Tadiciem rozumieją się w ciemno. Tadić ustawiony jako fałszywa dziewiątka wyciągnął z van de Beeka to co najlepsze. – Van de Beek sprawia że Tadić jest jeszcze lepszy. A Tadić ulepsza van de Beeka. Tadić i Ziyech lubią dostawać piłkę do nogi. A van de Beek jest obok Davida Neresa najlepszy w drużynie przy podaniach na dobieg. Ziyech i Tadić szukają okazji, by ich w najlepszym momencie wysłać w bój. Neresa spod linii bocznej, a van de Beeka ze środka boiska. A że Ajax lubi oblegać szesnastkę rywala, to van de Beek może w każdym meczu po dziesięć razy wbiegać pod bramkę i liczyć, że dostanie piłkę na dobieg. Dziesięć razy wbiegnie, strzeli dwa gole. Pytanie jak będzie w innym klubie, gdy będzie miał takich dobiegów o połowę mniej – mówi Hedwiges Maduro, wychowanek Ajaksu, były piłkarz m.in. Valencii.

Ajax jako zorganizowany chaos. A van de Beek się z tego chaosu wyłania pod bramką

Jeśli o grze Ajaksu Erika ten Haaga w ataku mówią, że to zorganizowany chaos, to właśnie Neres i van de Beek mają się na końcu z tego chaosu wyłonić. – Ajax jest najgroźniejszy gdy gra krótko i szybko. Jest tam ogromny ruch między liniami przeciwnika i dużo wypadów za ostatnią linię przeciwnika. Tam, za linię, nurkują Neres i van de Beek – opisuje to Guus Hiddink. Wypisz wymaluj gol na 1:0 z

Londynu, gdy Neres i van de Beek byli sami przed Hugo Llorisem. A potem jeszcze van de Beek powinien mieć asystę przy golu Neresa. Ale wolał strzelić sam, niepotrzebnie.

To van de Beek pokazuje najlepiej, jak ta drużyna rosła w biegu, jak się zmieniła od chwili, gdy ten Hag zrezygnował w Lidze Mistrzów z typowego łowcy bramek, postawił na Tadicia i wir podań wokół niego. Van de Beek stał się niezbędny, kluczowy. A Kasper Dolberg i Klaas Jan Huntelaar musieli się pogodzić z rolą rezerwowych.

Nierozłączny z „Appiem”

Van de Beek to, jak wielu piłkarzy obecnego Ajaksu, wychowanek, ale nie z Amsterdamu, tylko ściągnięty z innego miasta. Przyjechał z malutkiego Nijkerkerveen - pięćdziesiąt kilometrów od Amsterdamu - gdzie już o nim śpiewają piosenki. Grał tam w Veensche Boys, zanim jako dwunastolatek przeszedł do szkółki Ajaksu. Tam był nierozłączny z innym chłopakiem urodzonym w kwietniu 1997 (czyli w tym kwietniu, gdy Ajax ostatni raz przed 2019 grał w półfinale Ligi Mistrzów, i przegrał z Juventusem): z Abdelhakiem Nourim. Podczas letnich przygotowań do sezonu 2017-2018, tego sezonu w którym van de Beek stał się pierwszy raz podstawowym graczem Ajaksu, „Appie” Nouri miał atak serca i na długo zapadł  w śpiączkę. Gdy van de Beek w Turynie strzelił gola i spojrzał na tablicę, aż się wzdrygnął: 34. minuta. Z 34 grał Appie.

Tamten sezon, choć fatalny dla Ajaksu w Europie – nie dostał się w ogóle do Ligi Mistrzów – i rozpoczęty tragedią Nouriego, dał van de Beekowi posmakować wielkiej gry. A potem był krok w tył na początku obecnego sezonu. I bunt, ale dobrze wykorzystany. – Podobało mi się, jak on się postawił, gdy był rezerwowym. Jak się wściekał, gdy był zmieniany – mówi Ruud Gullit o van de Beeku.

Dobieg do wielkiej kariery

Można powiedzieć, że ostatnich kilka miesięcy to jest jego dobieg do wielkiej kariery. Od sfrustrowanego rezerwowego do piłkarza, który wychodzi nieprzerwanie w podstawowej jedenastce i o którego walczą najbogatsi w Europie. Najgłośniej ostatnio o zainteresowaniu Paris Saint Germain. I tu się pojawiają pytania: czy to jest już dobry moment, i czy van de Beek nie jest do dzisiejszego Ajaksu wpasowany tak idealnie, że przeniesiony gdzie indziej straci blask? Czy nie będzie z nim jak z piłkarzem, którego miał w Ajaksie zastąpić: Davym Klaassenem. To był najlepszy piłkarz Eredivisie, gdy odchodził w 2017. Ale nie poradził sobie w Evertonie i musiał odejść do Werderu. Przed van de Beekiem po najlepszej wiośnie w karierze najważniejsza decyzja: mądrze wybrać następny klub, albo w ogóle się z odchodzeniem nie spieszyć. Choć Wim Jonk przestrzega, że i w Ajaksie po odejściu kilku piłkarzy może być mu trudno. – Po odejściu Tadicia, Ziyecha i Neresa będzie się musiał stać ze służącego tym, który decyduje. A to już zupełnie inna historia.

Więcej o:
Copyright © Agora SA