Najgorszy w historii sezon Ligi Mistrzów. Szef Bayernu ostrzega: Wkrótce będziemy mieli problem ze sponsorami

Jeszcze nigdy w historii Liga Mistrzów nie miała tak niewielu widzów przed ekranami telewizorów w Europie. W niektórych krajach spadek widowni wyniósł ponad 80 procent. Karl-Heinz Rummenigge z Bayernu Monachium tak to skomentował: Liga Mistrzów sama sobie szkodzi. Za kilka lat będziemy mieli problem ze sponsorami.
Zobacz wideo

Rummenigge powinien mieć pretensje do siebie. Gdy był prezesem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, UEFA właśnie rozpoczęła negocjacje przed podpisywaniem umów ze stacjami telewizyjnymi. Niemiec nie protestował, gdy o wybraniu zwycięskiej oferty decydowała tylko i wyłącznie cena. W związku z tym - w takich krajach jak Niemcy czy Hiszpania - Liga Mistrzów zniknęła z otwartych anten. Dzięki sprzedaniu meczów do stacji płatnych UEFA odtrąbiła wielki sukces, bo kluby w Lidze Mistrzów mają o 700 mln euro więcej do podziału niż rok wcześniej. Teraz przyszło otrzeźwienie. - Widownia jest mniejsza o 84 procent - powiedział Rummenigge.

Okazało się bowiem, że kibice nie rzucili się tłumnie na dekodery i abonamenty. Niemieckie portale udostępniające badania rynku telewizyjnego ujawniły np., że pierwsza kolejka w płatnej stacji miała mniejszą oglądalność niż przed rokiem, gdy miała konkurencję ze strony otwartej telewizji. Potem sytuacja się poprawiła. Na koniec rundy grupowej Sky Deutschland chwalił się wzrostem zasięgu o 28 procent - z 2,62 mln widzów na kolejkę przed rokiem do 3,35 mln w tym roku.Tyle tylko, że ten wzrost był spowodowany nie tylko i wyłącznie przez wzrost zainteresowania płatnymi transmisjami, ale również wprowadzeniem drugiej pory rozgrywania meczów. Spotkania zaczynały o 19 i 21, a przed rokiem było tylko jedno okienko transmisji - o 20:45.

Real z oglądalnością mniejszą o 80 procent

Równie dramatyczne spadki widowni dotknęły Hiszpanii. W ubiegłej edycji średnia widownia meczu Realu Madryt w Lidze Mistrzów wynosiła 4,9 mln widzów. W tym sezonie ledwie przekroczyła milion (1,05 mln). I w tym wypadku ogromne spadki widowni dotyczą nie tylko faktu, że transmisje znikły z ogólnodostępnej telewizji. Również w płatnej stacji widzów jest o wiele mniej. Rok temu półfinał Bayern - Real oglądało w BeIN Sports 2,86 mln widzów, mecz 1/4 finału: Real - Juventus 1,88 mln, a spotkanie w 1/8 finału Barcelona - Chelsea 1,65 mln. W tym sezonie największym hitem okazał się mecz Realu z Ajaksem - 1,8 mln, a pozostałe spotkania miały już słabszą widownię - ćwierćfinały Barcelony z Manchesterem United oglądało 1,44 mln widzów (pierwszy mecz) oraz 1,1 mln (rewanż), w 1/8 finału Ajax - Real 1,5 mln, a Lyon - Barcelona 1,3 mln i 1,5 mln.

Włochom spada w otwartej tv

Włochy to jeden z nielicznych krajów, gdzie Liga Mistrzów pokazywana jest jeszcze w otwartej telewizji. W stacji RAI głęboko się jednak zastanawiają, czy jest sens płacić ok 50 mln euro rocznie za sublicencję, bo widownia spada. W tym sezonie telewizja RAI pokazała dwanaście spotkań. Średnia widzów wyniosła 4,954 mln. Rok wcześniej - choć w Juventusie Turyn nie grał jeszcze Ronaldo - na tym samym etapie rozgrywek średnia było o milion wyższa, by na koniec sezonu skoczyć do 6,2 mln widzów. Dwa lata temu średnia widzów w RAI wyniosła 6,7 mln, ale wtedy Juventus dotarł aż do finału.

We Francji też spadki w płatnej telewizji

We Francji Liga Mistrzów trafiła do stacji RMC Sport (wcześniej SFR Sport). W rundzie grupowej najlepszy mecz miał średnią oglądalność (PSG - Liverpool) 717 tys. widzów. Rok wcześniej w Canale+ każda transmisja z udziałem piłkarzy mistrza Francji przyciągała przed ekrany ponad milion widzów. W 1/8 finału SFR Sport odnotował rekord wszech czasów dla swojej stacji. Mecz Manchester United - PSG obejrzało 1,54 mln widzów. To o pół miliona mniej niż rok wcześniej obejrzało mecz Real - PSG na tym samym etapie rozgrywek.

Internet telewizji nie zastąpił

Oczywiście, część widzów przeniosła się do internetu. Tyle tylko, że to zupełnie inny widz niż w telewizji. Po pierwsze - jak twierdzą badania na ten temat - co czwarta odsłona usługi streamingowej jest nieudana, tzn. użytkownikowi nie udaje się nic obejrzeć. Najczęściej z powodu niskiej przepustowości łącza, z którego korzysta. Po drugie - to widz, który ogląda transmisję znacznie krócej niż ten w telewizji. Jeden przykład:

W tym roku transmisje  z Ligi Mistrzów pokazuje widzom z Ameryki Łacińskiej Facebook. Całkowicie za darmo. W pierwszej kolejce mecze Barcelona - PSV i Real Madryt - Roma obejrzało odpowiednio 1,28 mln i 1,11 mln widzów. Niezły wynik. Tyle tylko, że jeden widz pierwszy mecz oglądał średnio ok 7 minut, a drugi 6 minut.

I choć z roku na rok rośnie liczba gospodarstw domowych, które rezygnują z liniowej telewizji, to oglądalność internetowa to mały procencik przy telewizyjnej. Zwłaszcza jeśli chodzi o wydarzenia na żywo. Tu przykład z Wielkiej Brytanii, gdzie mierzy się już łączną oglądalność "na czterech ekranach". 14 kwietnia mecz Liverpool - Chelsea obejrzało na ekranach TV 1,875 mln widzów, a na smartfonach, tabletach i komórkach - 125 tys.

Champions League wróci do otwartej TV?

Rummenigge apeluje, aby w Niemczech Liga Mistrzów wróciła do otwartej TV z jednym meczem w kolejce. Poparli to inni działacze, ale dyrektor ze Sky Deutschland Jacques Raynaud ich narzekania nazwał absurdalnymi. - Przecież UEFA pod naciskiem wielkich klubów podjęła decyzję, że najwyższa oferta wygrywa bez żadnego "ale" czy "jeżeli".

Przy takim podejściu żadna stacja otwarta nie ma szans na pokazywanie Ligi Mistrzów. Jak powiedział ostatnio Silvio Gonzalez, dyrektor generalny firmy Atresmedia, która do ubiegłego roku pokazywała w swoim otwartym kanale Antena 3 Ligę Mistrzów: To jasne, że przez transmisję budujesz markę, ale z punktu widzenia rentowności piłka nożna jest katastrofą.

Atresmedia zaprezentowała ostatnio swoje wyniki, z których wynika, że Antena 3 osiągnęła lepsze wyniki oglądalności w ubiegłym roku niż rok wcześniej, gdy pokazywała Ligę Mistrzów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA