Po nie najlepszym meczu przed tygodniem, piłkarze Manchesteru City i Tottenhamu Hotspur zrehabilitowali się wczoraj, tworząc jedno z najlepszych widowisk w historii Ligi Mistrzów. W ciągu pierwszych 11. minut spotkania padły cztery gole i w angielskim pojedynku mieliśmy remis. Jeszcze w pierwszej połowie Raheem Sterling dał prowadzenie City, a w 56. minucie bramkę zdobył Sergio Aguero. Przy stanie 4:2 to „Obywatele” byli jedną nogą w półfinale. Jednak w 73. minucie decydującego gola strzelił Fernando Llorente. W walce o finał na Wanda Metropolitano Tottenham zmierzy się z Ajaxem Amsterdam.
Po kosmicznym spotkaniu na Etihad Stadium intrygującym wyznaniem podzielił się Mauricio Pochettino. Trener Tottenhamu przyznał, że awans do półfinału Ligi Mistrzów wcale nie jest najlepszym momentem w jego trenerskiej karierze: „Jako szkoleniowiec największą radość przeżyłem na boisku Almerii, gdy udało się nam utrzymać Espanyol w La Liga. Wiem, jak wiele ten moment znaczył dla sympatyków i ludzi związanych z klubem” – powiedział Pochettino na antenie Radio MARCA. Sytuacja, o której wspomina Argentyńczyk miała miejsce w sezonie 2008/2009.
W 93. minucie wczorajszego spotkania bramkę na wagę awansu zdobył dla City Raheem Sterling, jednak, po konsultacji VAR, sędzia odgwizdał spalonego. Szkoleniowiec Tottenhamu podzielił się też spostrzeżeniami na temat tej sytuacji: „Gdy Sterling trafił do bramki, wyglądałem jak komiksowy Hulk. Ściągnąłem kurtkę, a później rzuciłem na ziemię sweter. W chwili, gdy dowiedziałem się, że gol nie został uznany, wróciłem do żywych. To był niesamowity zastrzyk energii” – opisuje szkoleniowiec.
Dziennikarze poprosili Pochettino o komentarz w sprawie stanu zdrowia Harry'ego Kane'a, który nie mógł zagrać w rewanżu z powodu kontuzji kostki. Na pytanie o to, czy kapitan „Kogutów” zdąży wyleczyć się na ewentualny finał Ligi Mistrzów, Argentyńczyk odparł: „Tak, jest szansa na to, że jeśli znajdziemy się w finale, Kane pojawi się na boisku”.