Liga Mistrzów. Barcelona - Lyon. Prezes zdenerwowany na polskich arbitrów i VAR. Znalazł przyczynę porażki

Po przegranym 1:5 rewanżowym meczu Olympique Lyon z Barceloną zastrzeżenia do pracy polskich arbitrów miał prezes francuskiego klubu. Zdziwiony użyciem (lub brakiem użycia) systemu VAR był też strzelec gola dla gości
Zobacz wideo

- Chęci po naszej stronie były, ale po pierwszej połowie sprawa awansu była znacznie utrudniona. Boiskowe rozstrzygnięcia były dla nas niekorzystne i zmieniły obraz meczu - żalił się po przegranym 1:5 starciu z Barceloną Jean-Michel Aulas. Prezes Lyonu miał na myśli m.in to co działo się w wyniku sportowej rywalizacji czy też pecha, ale też było związane z pracą polskich arbitrów.

- Jak straci się tak dobrego jak Anthony Lopes bramkarza, to czego można oczekiwać - mówił komentując pechowe zdarzenie golkipera z jednym z rywali. Lopes po 6 minutach udzielania mu pomocy medycznej wstał i grał, ale szybko stwierdził, że grać jednak nie powinien. Miał problemy z z normalnym funkcjonowaniem.

- Jeśli dostaje się też tak nieprawdopodobną decyzję o karnym, to co można zrobić? - kontynuował swoją analizę porażki.

Aulasowi nie podobało się rozstrzygnięcie sytuacji z 16 minuty. W polu karnym padł wtedy Luis Suarez. Wślizgiem piłkę chciał wybić mu Jason Denayer, ale trafił w nogi Urugwajczyka. Prowadzący zawody sędzia Szymon Marciniak zareagował szybko i bez wahania. Wskazał na jedenastkę. Sytuację szybko przejrzeli jeszcze na powtórkach arbitrzy VAR (Paweł Raczkowski i asystujący mu Paweł Gil), ale ich ocena była taka sama.

Wara z VARem

Prezes Lyonu w rozmowie z RMC Sport wyraził też niezadowolenie z funkcjonowania systemu VAR, który UEFA wprowadziła m.in do weryfikacji rzutów karnych.

- Na dziś ten system nie jest wielkim sukcesem. Kiedy rozstrzyga coś w meczach mało wyrównanych to nie wpływa znacząco na końcowy rezultat. Mam jednak wrażenie, że na Camp Nou technika była przeciwko nam. Po niektórych rozstrzygnięciach, byliśmy na straconej pozycji. Barcelona była oczywiście tego wieczoru silniejsza, ale nie tak jak pokazuje to rezultat - mówił Aulas.

Zapomniał jednak skomentować tego, że gol dla jego drużyny na 2:1 został uznany jako prawidłowy, również po długiej analizie VAR. Mimo tego, że powtórki podawały w wątpliwość nie samego spalonego przy stworzonej sytuacji, ale faul zawodnika gości na obrońcy Barcelony.

Sytuacji z karnym i szybkim prowadzeniem Barcelony nie mógł też przeboleć Lucas Tousart, strzelec jedynego dla Lyonu gola.

- Powiedziano nam, że nie było przewinienia. Nie wiem czy arbiter konsultował się z sędziami VAR. To była niekorzystna dla nas decyzja. Trochę szkoda mieć system wideo i z niego nie korzystać, choć jak było to nie wiem - mówił na gorąco po meczu.

Francuzi wypowiadali się trochę tak jakby nie rozumieli jak działa analiza wideo, która najczęściej przeprowadzana jest w tle. Przy sytuacji, którą według przepisów można sprawdzać, arbitrzy główni dostają wszelkie informacje i ocenę na ucho, często z automatu. Jeżeli jej rozstrzygnięcie przez arbitrów na wozie nie jest jednoznaczne, dopiero wtedy sami najczęściej oglądają powtórki wideo.

Prawdopodobnie kontrowersje przy VARze spowodowane są ciągłą nowością tego systemu we Francji. W Ligue 1 obowiązuje on od sierpnia. W Lidze Mistrzów debiutuje teraz, przy fazie pucharowej.

Dla sędziego Marciniaka był to 4 mecz w tym sezonie Ligi Mistrzów i trudno było obiektywnie zarzucić mu jakieś błędy. Na Camp Nou pomagali mu arbitrzy liniowi - Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Technicznym był Tomasz Musiał. Na wozie VAR pracowali Paweł Raczkowski i asystujący mu Paweł Gil – osoby doświadczone jeśli chodzi o analizę wideo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.