Juventus - Atletico. Kolejny wielki wieczór Cristiano Ronaldo! Portugalczyk wprowadził Juventus do ćwierćfinału!

Ósmy hat-trick w Lidze Mistrzów, czwarty przeciwko Atletico Madryt. Kolejny wielki, wiosenny wieczór Cristiano Ronaldo dał Juventusowi awans do ćwierćfinału rozgrywek.
Zobacz wideo

On znów to zrobił, to znów był jego wieczór! Cristiano Ronaldo znów błysnął wiosną w Lidze Mistrzów, wprowadzając Juventus do ćwierćfinału! Mistrzowie Włoch pokonali Atletico 3:0, a portugalski gwiazdor strzelił wszystkie trzy gole!

Wiosnę tego roku Ronaldo, jak cały Juventus, rozpoczął od falstartu. W Madrycie mistrzowie Włoch przegrali 0:2, a o Portugalczyku mówiło się jedynie w kontekście gestu, którym przypominał dziennikarzom w mixed zonie o liczbie triumfów w Lidze Mistrzów.

Ale w Turynie Ronaldo przypominał już tylko o swoim geniuszu i wieczorach, które należały tylko do niego. W poprzednich pięciu latach Portugalczyk strzelił aż 34 gole i zanotował dziewięć asyst w 32 meczach fazy pucharowej LM. We wtorek do wielu pamiętnych meczów, m.in. przeciwko PSG, Juventusowi czy Bayernowi, dołożył jeszcze jeden.

Przeciwko Atletico, czyli swojemu ulubionemu rywalowi. Do wtorkowego rewanżu Ronaldo grał przeciwko nim 32 razy, strzelił aż 22 gole i zanotował osiem asyst. To przeciwko Atleti dwa lata temu Portugalczyk ustrzelił wiosną jeden z dwóch hat-tricków, który zaprowadził Real do zwycięskiego finału w Cardiff.

Znów dołączył do Messiego

Wtorkowy popis Ronaldo zaczął w 27. minucie. Wtedy z lewej strony dośrodkował Federico Bernardeschi, a Portugalczyk strzałem głową pokonał z bliska Jana Oblaka. 34-latek, który rewanż z Atletico rozpoczął niemrawo, dał drużynie sygnał do ataku, a kibicom wiarę, że straty z Wanda Metropolitano są do odrobienia.

Bramka pobudziła i trybuny, i Ronaldo. Do momentu jej zdobycia Portugalczyk dał się zapamiętać tylko z faulu na Oblaku, przez który sędzia (słusznie) nie uznał gola Giorgio Chielliniego. 27. minuta zmieniła wszystko. Od niej każda akcja ofensywna Juventusu nie mogła przejść bez stempla Ronaldo. Tuż przed przerwą 34-latek mógł strzelić drugiego gola, ale tym razem minimalnie przestrzelił.

Nie pomylił się za to na początku drugiej połowy. W 48. minucie z prawej strony dośrodkował Joao Cancelo, a Ronaldo kapitalnym strzałem głową podwyższył na 2:0. W pierwszej chwili wydawało się, że bohaterem tej akcji będzie Oblak, który efektownie odbił piłkę. Sędziemu z pomocą przyszło jednak "Goal-line technology." To dzięki niemu okazało się, że piłka minimalnie przekroczyła linię bramkową.

Ronaldo był wszędzie. Dryblował, podawał, tworzył szanse kolegom z zespołu. Tak jak Mario Mandżukiciowi na początku drugiej połowy. Chorwat dośrodkowania Portugalczyka jednak nie wykorzystał. Dlatego Ronaldo musiał brać sprawy w swoje ręce.

Ale trzeba podkreślić, że wielkiego występu Portugalczyka nie byłoby bez Bernardeschiego. To Włoch asystował przy pierwszej bramce, to jego we własnym polu karnym faulował Joaquin Correa. Wtedy, w 86. minucie, strzałem z rzutu karnego, Ronaldo skompletował ósmego w historii występów w LM hat-tricka. Nikt nie ma ich więcej, tyle samo ustrzelił - a jakże - tylko Lionel Messi.

Mecz z Atletico Ronaldo skończył z pięcioma strzałami. Wszystkie celne kończyły się golami, jeden poleciał obok bramki, jeden był zablokowany. Portugalczyk wygrał cztery pojedynki główkowe, podawał ze skutecznością 86 proc.

Po rewanżu w Turynie Ronaldo w Lidze Mistrzów ma najwięcej: goli, goli na własnym stadionie, goli na wyjeździe, goli w fazie grupowej, goli w fazie pucharowej, goli w finale, goli z rzutów wolnych, goli z rzutów karnych, goli strzelonych głową, hat-tricków i asyst.

Ronaldo znów był (i jest) wielki, znów pogrążył Atletico. Znów też poprowadzi swój zespół do finału Ligi Mistrzów?

Więcej o:
Copyright © Agora SA