Liga Mistrzów. Robert Lewandowski był najbardziej samotnym piłkarzem na murawie

To nie był dobry mecz Roberta Lewandowskiego. Przez większość spotkania był niewidoczny, nie miał ani jednej sytuacji do zdobycia bramki. Wina w tym i Polaka i jego kolegów. Bayern przez cały mecz oddał tylko jeden strzał, ale zdołał zremisować z Liverpoolem 0:0.
Zobacz wideo

Co by nie mówić Dietmar Hamann kilkoma kontrowersyjnymi zdaniami na temat gry Roberta Lewandowskiego wyciągnął go przed szereg. Skierował na Polaka większość reflektorów zamontowanych na Anfield i sprawił, że jego występ przeciwko Liverpoolowi był analizowany jeszcze dokładniej. - Wiem, że nadal regularnie strzela bramki, ale kiedy ostatnio zdobył gola w ważnym meczu Ligi Mistrzów? Te miał Mario Mandżukić, z którym Bayern wygrał te rozgrywki. Lewandowski nie może się tym pochwalić - powiedział Niemiec. 

Robert Lewandowski mógł zazdrościć napastnikom Liverpoolu

Lewandowskiego bronią liczby. Odkąd dołączył do Bayernu, na tym etapie sezonu jeszcze nigdy nie brał udziału przy tak dużej liczbie akcji bramkowych (25 goli i 11 asyst). Ma najwięcej strzelonych goli, a tylko Joshua Kimmich zanotował więcej asyst od niego. Argument, że Polak nie trafia w najważniejszych meczach Ligi Mistrzów też nie jest do końca trafiony, jeśli spojrzy się szerzej niż tylko na poprzedni sezon. 

Problem w tym, że występ Lewandowskiego z Liverpoolem bardziej pasuje właśnie do zeszłego sezonu, niż do tych wcześniejszych z golami strzelanymi Realowi Madryt, Atletico czy Barcelonie. 

Lewandowski miał być liderem, szczególnie pod nieobecność Leona Goretzki, najlepszego w ostatnich tygodniach piłkarza Bayernu. Był jednak zupełnie odcięty od podań, słabo układała się jego współpraca ze skrzydłowymi – Comanem i Gnabrym. Częściej to on zagrywał im piłkę niż oni jemu. Gdy Polak oczekiwał podania, Gnabry wdawał się w jeszcze jeden pojedynek z obrońcą. Strzelał zamiast podawać. A gdy wydawało się, że w tej akcji wreszcie się zrozumieją to "Lewego" wyprzedzali obrońcy Liverpoolu. Po takich sytuacjach „The Reds” dwa razy mieli sporo szczęścia. Piłkę w pole karne dobrze dośrodkowywał Gnabry, ale odbijał ją Joel Matip. Najpierw był bliski gola samobójczego, ale trafił w Alissona. Później spowodował rzut rożny. Za jego plecami zawsze był Lewandowski. 

Polak mógł zazdrościć liczby sytuacji do zdobycia bramki, którą mieli napastnicy Liverpoolu. On w pierwszej połowie zaledwie dziewięć razy miał piłkę przy nodze. Gospodarze oddali w tym meczu 13 strzałów, Bayern zaledwie jeden. Po zmianie stron, Lewandowski cofał się bliżej środka boiska, starał się grać bliżej Jamesa Rodrigueza i Thiago Alcantary. Często rozpoczynał akcje Bayernu podaniami do boku. Tylko raz miał okazję przyjąć piłkę w polu karnym Liverpoolu, ale i tak miał z tym spory problem, bo podanie od Comana zmierzało za jego plecy. Na przyjęcie i poprawienie piłki nie starczyło czasu – po chwili do Polaka dopadł Fabinho.

Robert Lewandowski przegrał większość pojedynków z obrońcami

Lewandowski był zmuszony walczyć z obrońcami Liverpoolu, rzadko mógł pokazać swoje umiejętności czysto piłkarskie. Więcej było w tym zapasów niż futbolu. Z 15 pojedynków wygrał zaledwie 5. Częściej faulował (3 razy) niż był faulowany (2 razy). 

Zaproszony przez „Sky Sports” Hamann ma teraz pole do popisu. Skoro łatwo przychodziło mu krytykowanie Lewandowskiego po jego dobrych meczach, to po występie z Liverpoolem może zdecydować się na jazdę bez trzymanki. Powinien jednak wspomnieć o pozostałych piłkarzach Bayernu, którzy nie pomagali mu ani przez moment. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA