Borussia Dortmund w pierwszej połowie starcia z Tottenhamem spisywała się bardzo dobrze i stwarzała sobie dużo groźniejsze okazje, ale nie zdołała strzelić żadnego gola. W drugiej połowie to Tottenham był dominującą stroną i strzelił trzy gole - z czego dwa po 80. minucie - i niemal zapewnił sobie awans do ćwierćfinału rozgrywek. To ogromne rozczarowanie dla BVB, które było wskazywane jako faworyt tego dwumeczu. Ekipa Luciena Favre'a co prawda jest poważnie osłabiona - kontuzjowani są Łukasz Piszczek, Marco Reus i Paco Alcacer, czyli kluczowi piłkarze - ale dla porównania Tottenham musiał radzić sobie bez Dele Allego czy Harry'ego Kane'a.
Borussia Dortmund w zaledwie kilka dni skomplikowała sobie życie w trzech najważniejszych rozgrywkach. Oprócz klęski z Tottenhamem odpadła z Werderem Brema po rzutach karnych, zremisowała dwa mecze ligowe (1:1 z Eintrachtem Frankfurt i 3:3 z Hoffenheim mimo prowadzenia 3:0). W ten sposób przewaga BVB nad Bayernem Monachium w Bundeslidze stopniała do pięciu punktów. "Deutsche Welle" po spotkaniu z Tottenhamem zwróciło uwagę przede wszystkim na niepewną linię obrony: Omer Toprak, Dan Axel Zagadou i Achraf Hakimi zawiedli, a BVB po raz trzeci z rzędu straciło trzy gole.