Arkadiusz Milik nie wykorzystał okazji, ale i tak jest najlepszy od miesięcy [W Polu K]

Napoli nie przegrało żadnego z pięciu pierwszych meczów Ligi Mistrzów, ale porażka w ostatnim meczu sprawiła, że klub odpadł z rozgrywek. Najwięcej mówi się jednak o okazji, którą miał Arkadiusz Milik. Polak mógł trafić, ale i tak jest w najlepszej formie od bardzo dawna.
Zobacz wideo

Arkadiusz Milik mógł zostać bohaterem Napoli, które przegrywało z Liverpoolem 0:1 w ostatniej kolejce fazy grupowej. Liverpool marnował kolejne "setki", ale włoski klub stworzył jedną doskonałą okazję na strzelenie gola. Niestety, strzał Milika obronił Alisson Becker. Polak kapitalnie przyjął piłkę znajdując się na wykroku, a potem oddał strzał. Niestety trafił w Alissona, który świetnie wyszedł do napastnika.

Milik znowu na tropie formy

Wielu kibiców znowu naśmiewa się z Arkadiusza Milika, ale sam trener Napoli docenia, że Polak w ogóle przyjął tę piłkę. Milik miał w tym sezonie dużą obniżkę formy, która mogła wynikać z tego, że niemal dwa sezony spędził na leczeniu zerwanych więzadeł krzyżowych. - Milik? Mógł powtórzyć znakomitą bramkę, bo taką strzelił już przeciwko Atalancie Bergamo tydzień temu. Prawie znowu to zrobił, a jego przyjęcie piłki było po prostu wspaniałe - mówił po meczu trener Napoli.  

Milik przyjmuje piłkęMilik przyjmuje piłkę Sport.pl

W październiku i listopadzie Polakowi niewiele wychodziło, ale wydaje się, że forma Polaka znów zaczyna zwyżkować. Warto zauważyć, że od 26 września do 3 grudnia Milik strzelił zaledwie jednego gola, a w ostatnich dziesięciu dniach zdobył już trzy bramki. 

Milik mógł strzelić, ale liczby mówią wiele

Milik najpierw przełamał się w meczu reprezentacji Polski, gdy musiał dwa razy wykonywać rzut karny. Jeszcze lepszy był dla Milika ostatni tydzień, bo najpierw strzelił kapitalną bramkę w meczu z Atalantą Bergamo, a potem dwie z Frosinone, ale to właśnie gol z Atalantą do złudzenia przypominał sytuację z meczu z Liverpoolem, bo Milik też opanował niezwykle trudną piłkę, a potem zapewnił zwycięstwo. 

Polski napastnik miał szansę na odwrócenie losów meczu, a gdyby strzelił bramkę to cały świat pisałby właśnie o nim. Jak wyliczyła jednak Opta, sytuacja Polaka wcale nie była tak prosta, jak może się wydawać. Jak dodaje Andrzej Gomołysek statystyka prognozowanych goli (expected goals) daje tej sytuacji współczynnik mniej więcej 0,4, co oznacza, że tylko cztery na dziesięć takich sytuacji kończy bramkami. 

Bramkarz utrudnił zadanie 

W sytuacji z ostatnich minut bardzo dużo zrobił także Alisson Becker, który bardzo szybko skrócił kąt i niemal uniemożliwił dobry strzał Milikowi, który przyjmował piłkę na dużym wykroku i też potrzebował momentu na złapanie równowagi. Właśnie dlatego wydaje się, że hejt na Milika wydaje się mocno przesadzony. Polak mógł co prawda strzelić bramkę i wtedy przeszedłby do historii, ale sytuacja wcale nie była tak prosta jak może się wydawać na początku. - Alisson był tej nocy naszym ratownikiem. Zrobił to. Niewiarygodne, niewiarygodne. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Jestem dumny z tego co pokazał, zresztą wszyscy chłopcy zostawili wiele serca i zdrowia na boisku - mówił na konferencji prasowej Jurgen Klopp.

Napoli znowu wyłożyło się na prostej

Jednobramkowe zwycięstwo Liverpoolu, a także wyjazdowa wygrana PSG z Crveną zvezdą (3:1) sprawiła, że z pierwszego miejsca grupy C awansowali paryżanie, natomiast drugie miejsce zajęli The Reds. Napoli nie awansowało z dziewięcioma punktami na koncie i na wiosnę pozostanie mu gra w Lidze Europy. W kontekście drużyny Zielińskiego i Milika, biorąc pod uwagę jej dorobek w fazie grupowej, można mówić o największym przegranym tego sezonu Ligi Mistrzów. Tego typu porażki nie są jednak nowością dla włoskiego klubu. Ten dobrze pamięta sytuację z sezonu 2013/2014, gdy Napoli zdobyło aż 12 punktów i nie udało im się awansować do fazy pucharowej, a jednym z rywali również była drużyna prowadzona przez Jurgena Kloppa.

Tabela grupy C

  • 1. PSG - 11 pkt. - 16:9
  • 2. Liverpool - 9 pkt. - 9:7
  • 3. Napoli - 9 pkt. - 7:5
  • 4. Crvena zvezda - 4 pkt. - 5:17
Więcej o:
Copyright © Agora SA