W środę PSG pokonał Liverpool 2:1 w hicie Ligi Mistrzów. Wiele emocji wzbudziło kilka decyzji Szymona Marciniaka, m.in. ta o podyktowaniu rzutu karnego dla Liverpoolu czy brak czerwonej kartki dla Marco Verrattiego za jego niebezpieczne wejście.
- Gra była przerywana 500 tysięcy razy. Sędzia cały czas myślał, że postępuje słusznie. To wszystko sprawiło, że moi chłopcy reagowali agresywnie, a to nie pomaga. Rywal był sprytny, a arbiter na to pozwalał - narzekał Klopp na pomeczowej konferencji prasowej. - Znowu będę tworzył nagłówki typu "Klopp powiedział", ale ja widziałem tam rzut karny, to była dla mnie oczywista sytuacja. Wszystko działo się w polu karnym, ale sędzia nawet nie zagwizdał i nie chciał dać nam karnego. Nie miałem pojęcia, dlaczego tak się dzieje - dodał Klopp. Początkowo Marciniak nie zamierzał podyktować rzutu karnego, zmienił decyzję dopiero po konsultacji ze swoimi asystentami.
- Sędzia musi być lepiej przygotowany do tego typu meczów, a ten nie wyglądał na przygotowanego. Ale to rywal strzelił dwa gole, a my tylko jednego, więc to nasza wina - zakończył Klopp. W przeszłości za podobne komentarze UEFA karała trenerów (jak Arsene Wenger) czy piłkarzy (jak Gianluigi Buffon w poprzednim sezonie). W obu przypadkach UEFA dawała trzy mecze zawieszenia.
UEFA mogła ukarać Kloppa, ale nie zdecydowała się na to. Gdyby to zrobiła, niemieckiego szkoleniowca zabrakłoby na ławce Liverpoolu podczas kluczowego meczu z Napoli. Anglicy muszą wygrać to spotkanie 1:0 lub dwoma bramkami, by awansować do 1/8 finału.