Liga Mistrzów. Napoli blisko awansu, a Zieliński i Milik coraz dalej od pierwszego składu

Napoli wyciągnęło wnioski z pierwszego meczu i tym razem pewnie pokonało Crvenę Zvezdę 3:1. Wygląda na to, że Carlo Ancelotti znalazł już swoją podstawową jedenastkę i nie ma w niej miejsca dla Polaków. Piotr Zieliński pojawił się na murawie w końcówce spotkania, a Arkadiusz Milik nawet na chwilę nie poderwał się z ławki rezerwowych.

Nie są „frajerami” i „mają jaja”. Piłkarze Napoli odpowiedzieli na słowa Carlo Ancelottiego z konferencji prasowej najlepiej jak się dało. Na spotkanie z Crveną Zvezdą wyszli podrażnieni, głodni goli i z jasnym pomysłem na to, jak doprowadzić do ich strzelenia. Droga do zwycięstwa wiodła przez boczne sektory boiska, które świetnie wykorzystywali Jose Callejon i Fabian Ruiz.

- Wydawało się, że to absolutnie niemożliwa grupa, ale teraz wystarczy nam tylko polać lukrem bardzo dobrze skonstruowany tort – mówił na konferencji prasowej Carlo Ancelotti. Mecz z Crveną faktycznie wydawał się przyjemnym deserem po trudnych spotkaniach z PSG i Liverpoolem, ale ten sam deser już raz zaszkodził piłkarzom Napoli, gdy w pierwszym spotkaniu sensacyjnie zremisowali z Serbami 0:0.
Carlo Ancelotti wystawił w środowy wieczór najsilniejszy skład, więc Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński usiedli na ławce rezerwowych.

Gospodarze zaczęli znakomicie. Już w pierwszej akcji Dries Mertens wykończył dośrodkowanie Jose Callejona efektownym strzałem piętą, ale jego strzał zdołał odbić bramkarz. Minutę później Lorenzo Insignie w doskonałej sytuacji znów trafił w Milana Borjana. Sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”, bo po kolejnej akcji Napoli prowadziło 1:0. Nikola Maksimović przedłużył dośrodkowanie z rzutu rożnego, a Marek Hamsik wbił piłkę do pustej bramki. Wcześniej jednym ruchem zgubił dwóch obrońców Crveny Zvezdy.

Napoli wyciągnęło wnioski z pierwszego meczu

„Rondo”, „dziadek”… Różne określenia ma treningowa gierka, w której kilku piłkarzy tworząc koło wymienia między sobą podania, a zadaniem kilku nieszczęśników będących w jego środku jest dotknięcie piłki. Rzadko się zdarza, żeby jakiś zespół grał w „dziadka” podczas meczu i to w polu karnym przeciwnika. A tak właśnie bawili się z Crveną zawodnicy Napoli. Po kilku szybkich podaniach któryś z nich uderzał na bramkę. Szanse na gola zaprzepaścili Mertens, Insignie, Callejon czy Allan. Nawet Raulowi Albiolowi zdarzyło się zapędzić się w pole karne rywala, mimo że jego zespół nie miał akurat ani rzutu rożnego ani żadnego innego stałego fragmentu gry.

Dziwne, że drugi gol padł dopiero w 30. minucie, bo przewaga gospodarzy była niepodważalna. Po raz kolejny piłkę w pole karne zacentrował Fabian Ruiz, a Mertens precyzyjnym strzałem zdobył bramkę. Tym samym uspokoił Ancelottiego, który z każdą kolejną zmarnowaną okazją przez swoich piłkarzy irytował się coraz bardziej.

Po zmianie stron gospodarze raz jeszcze rzucili się do ataku i szybko podwyższyli wynik na 3:0. Polacy wciąż siedzieli ławce rezerwowych. Nie pierwszy raz w tym sezonie, piłkarze Napoli przy wysokim prowadzeniu zaczęli tracić koncentrację. Zapłacili za to straconą bramką. W 57. minucie po przytomnym zagraniu Marco Marina El Fardou Ben pokonał Davida Ospinę.

Polacy wyraźnie stracili w oczach Ancelottiego

Od tego momentu można było odnieść wrażenie, że mecz wpadł w tryb hibernacji. Niby wciąż trwał, ale na murawie właściwie nic się nie działo. Nieco więcej okazji zaczęli sobie stwarzać goście, ale nie byli nawet bliscy ich wykorzystania.

W takich okolicznościach, w 77. minucie na boisku pojawił się Piotr Zieliński. Zaliczył jedną stratę, kilka razy podał celnie do kolegów i ani się nie obejrzał, a sędzia gwizdnął po raz ostatni. Jeszcze gorsza jest sytuacja Arkadiusza Milika, który cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.

Napoli zrealizowało swój cel, pokonało Crvenę 3:1 i przed ostatnią kolejką Ligi Mistrzów jest na pierwszym miejscu w niezwykle wyrównanej grupie C. Wicemistrzowie Włoch mają 9 punktów, PSG ma ich 8, a trzeci Liverpool 6. Na ostatnim miejscu są Serbowie z czterema punktami. Za dwa tygodnie Liverpool zagra z Napoli, a PSG uda się do Belgradu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.