Wojciech Szczęsny jednym z bohaterów Juventusu. Mistrzowie Włoch awansowali do fazy pucharowej Ligi Mistrzów

Wojciech Szczęsny świetną interwencją w kluczowym momencie meczu pozwolił Juventusowi wygrać z Valencią 1:0 i awansować do fazy pucharowej Champions League. Polak wykazał się refleksem i znakomitą koncentracją, bowiem był to jedyny celny strzał Valencii w tym spotkaniu.

Wojciech Szczęsny otarł się o perfekcję

Jeśli jedna interwencja bramkarza pozwala mu zostać bohaterem meczu, musi ocierać się o perfekcję. I Wojciech Szczęsny rzeczywiście obronił strzał głową Mouctara Diakhabiego w spektakularny sposób. Niezwykle widowiskowy i skuteczny. To była ostatnia akcja pierwszej połowy, rzut rożny dla Valencii. Francuski obrońca energicznie ruszył w kierunku krótkiego słupka, po drodze zgubił Leonardo Bonucciego, a po chwili wyskoczył wyżej niż Cristiano Ronaldo. Diakhaby idealnie trafił w piłkę i skierował ją pod poprzeczkę bramki Juventusu. Szczęsny był dobrze ustawiony, wykazał się nie lada refleksem i zdołał ten strzał obronić.

Po odbiciu piłki, sędzia zakończył pierwszą połowę, a obrońcy Juventusu rzucili się na Polaka z gratulacjami. Szczęsnemu należy się tym większy szacunek, że do tego momentu bezrobotny. Dosłownie, bo ani razu nie trzymał piłki w rękach, a jego udział w grze ograniczał się do jednego wyjścia przed pole karne i wybicia piłki zagrywanej za plecy środkowych obrońców. Do tego cztery celne podania do kolegów i tyle.

Cristiano Ronaldo po godzinie wyrwał ten mecz z marazmu

Stojący w drugiej bramce Neto też nie narzekał tego wieczoru na zbyt wiele pracy. Juventus miał przewagę, częściej podchodził z piłką pod jego pole karne, ale brakowało mu pewnej pazerności, która przełożyłaby się na większą liczbę oddanych strzałów. Mistrzowie Włoch byli delikatni, imponowali spokojem, ale na dobrze zorganizowaną Valencię potrzeba było czegoś ekstra.

Na szczęście na boisku wciąż był Cristiano Ronaldo, choć kibice mogli o nim zapomnieć, bo Portugalczyk poza jednym strzałem sprzed pola karnego był niewidoczny. Aż do 60. minuty. Wtedy jednym zwodem, niezwykłym przyspieszeniem w polu karnym zgubił Gabriela Paulistę i wyrwał ten mecz z marazmu. Ronaldo zagrał piłkę wzdłuż linii końcowej, a dwa metry od bramki czekał na nią Mario Mandżukić. Chorwat dostawił stopę i zdobył jedną z najłatwiejszych bramek w swojej karierze. Bardziej Cristiano cieszył się z tej asysty, niż Mario z gola.

Po golu na 1:0 mecz nabrał rumieńców. Valencia ruszyła do ataku i ponownie najgroźniejsza była po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, piłkę do siatki skierował Diakhaby, ale sędzia zauważył, że zrobił to ręką. Dostał żółtą kartkę i tylko obszedł się smakiem, bo więcej okazji w tym meczu już nie miał. Co innego jego koledzy z ataku. Nieźle zapowiadające się akcje zaprzepaścili Kevin Gameiro i Carlos Soler, którzy zwlekali z oddaniem strzałów i ostatecznie byli blokowani przez znakomicie spisujący się duet środkowych obrońców Juve. Tylko jedna interwencja Wojciecha Szczęsnego to w dużej mierze zasługa dobrej gry Giorgio Chielliniego i Leonardo Bonucciego.

Juventus i Manchester United wywalczyli awans

Kwestia awansu z grupy H jest już jasna. Wygrana nad Valencią pozwoliła piłkarzom Massimiliano Allegriego utrzymać pierwsze miejsce i awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Mistrzowie Włoch po pięciu meczach mają 12 punktów. Drugi jest Manchester United, który pokonał Young Boys 1:0 i z dziesięcioma punktami też jest pewny awansu. Valencia ma pięć punktów i wiosną zagra w Lidze Europy. Young Boys zgodnie z przewidywaniami było w tej grupie chłopcem do bicia. Cztery porażki, jeden remis, dwa strzelone gole i jedenaście straconych – to dorobek Szwajcarów. W ostatniej kolejce Juventus zagra z Young Boys, a Manchester United uda się do Valencii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.