Liga Mistrzów. Tottenham - FC Barcelona. Kryzys zacznie się dopiero w Londynie? Trudny czas drużyny Ernesto Valverde

300. mecz w Lidze Mistrzów i piąte spotkanie na nowym Wembley. W środę FC Barcelona zmierzy się na wyjeździe z Tottenhamem w meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Katalończycy wygrali pierwsze starcie w LM, ale efektowne zwycięstwo z PSV Eindhoven (4:0) nie tuszuje ich ogromnych problemów, z którymi mierzą się w tym sezonie. Po spotkaniu w Londynie może być jeszcze gorzej.

Powrót do starej formacji, sprowadzenie nowych zawodników i cele, a raczej cel, którym w tym sezonie ma być wygranie Ligi Mistrzów. Barcelona Ernesto Valverde miała być odmieniona, i rzeczywiście jest, ale w najbardziej negatywny sposób, jaki można sobie wyobrazić. A jeszcze niedawno nawet trudno było sobie wyobrazić, że Katalończycy w trzech meczach trzykrotnie mogą stracić punkty, przegrywając po drodze z Leganes.

>> Liga Mistrzów. Real Madryt znowu zawiódł. Julen Lopetegui komentuje

Najgorsi od lat

Remis z Athletikiem, wspomniana porażka z Leganes i remis z Gironą - w każdym z ostatnich trzech meczów ligowych mistrzowie Hiszpanii tracili punkty. Ostatni raz tak słabą serię zanotowali w połowie listopada 2016 roku, jeszcze pod wodzą Luisa Enrique.

Tak słaba gra sprawiła, że Barcelona ma na swoim koncie zaledwie 14 punktów po siedmiu kolejkach. Mimo tego, pozwala jej to zajmować pozycję lidera, bo najwięksi rywale – Real Madryt, Sevilla i Atletico – punktują tak samo, albo jeszcze gorzej. Nie zmienia to jednak faktu, że kataloński zespół jest najgorszym liderem LaLigi, odkąd do rozgrywek wprowadzono system przyznający trzy punkty za zwycięstwo. Nawet Mallorca w sezonie 1998/99, po takiej samej liczbie spotkań miała na swoim koncie jeden pkt. więcej.

>> Liga Mistrzów. Bayern Monachium w kryzysie. Zachowanie i wypowiedzi piłkarzy pokazują frustrację

Zła passa dopiero się zaczyna?

Słabą grę w lidze ostatnio piłkarze Barcelony przerwali na chwilę efektownym zwycięstwem w Champions League. W pierwszej kolejce fazy grupowej wygrali bowiem z PSV Eindhoven aż 4:0, ale było to jedynie chwilowe oderwanie od smutnej rzeczywistości. Rzeczywistości, która – opierając się na statystykach – może być jeszcze gorsza, bo Barca w Lidze Mistrzów na wyjazdach ostatnio gra bardzo słabo. W ostatnich siedmiu meczach LM rozegranych na obcym boisku, wygrała zaledwie raz, pokonując 1:0 Sporting po bramce samobójczej Sebastiana Coatesa. W pozostałych sześciu starciach trzykrotnie przegrała i trzykrotnie remisowała.

Ostatnie mecze wyjazdowe Barcelony w Lidze MistrzówOstatnie mecze wyjazdowe Barcelony w Lidze Mistrzów Bartosz Rzemiński

Na domiar złego znajdująca się w kryzysie drużyna Valverde w środę zmierzy się z Tottenhamem, który kryzys (porażki z Liverpoolem, Watfordem i Interem) ma już za sobą – ostatnio wygrał bowiem z Brighton i Huddersfield, a w Carabao Cup zrewanżował się na Watfordzie, wyrzucając go z rozgrywek. Ponadto do składu londyńskiego zespołu wrócił Son Heung-Min, który niedawno uczestniczył w Azjatyckich Igrzyskach, a dwoma golami popisał się Harry Kane.

>> Liga angielska. Paul Scholes spodziewał się zwolnienia Jose Mourinho

Siła ofensywna drużyny Mauricio Pochettino w środę będzie jej największą bronią, a gra w ataku Barcelony jej największą niewiadomą. Leo Messi w tym sezonie gole strzela, w lidze strzelił ich pięć, ale jeszcze częściej niż do siatki, trafia w słupki i poprzeczki: w lidze aż siedem razy trafiał w „obicie” bramki. Jednak to nie Argentyńczyk, a Luis Suarez martwi najbardziej. Urugwajczyk ostatni raz na listę strzelców w wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów wpisał się bowiem… trzy lata temu, dokładnie 16 września 2015 roku, kiedy pokonał bramkarza AS Romy. Później rozegrał jeszcze 13 spotkań na obcych boiskach, ale bramki nie zdołał już zdobyć.

Ostatnio problemem Suareza nie są jednak tylko mecze na wyjeździe, bo w tych domowych w Lidze Mistrzów również prawie nie strzela. Wystarczy spojrzeć na jego ostatnie 10 występów w LM, w których zdobył… jedną bramkę, również robiąc to w meczu z Romą.

Bramki Luisa Suareza w ostatnich sezonach Ligi MistrzówBramki Luisa Suareza w ostatnich sezonach Ligi Mistrzów Fot. Jose Ignacio Unanue / AP Photo / Grafika Bartosz Rzemiński

>> Championship. Kolejny świetny mecz Klicha! Asysta z Hull City

Zbyt duży luz i małe zaangażowanie

Zły system, decyzje personalne i kontuzje: na kryzys Barcelony złożyło się wiele czynników. Nowa formacja, a raczej powrót do starego ustawienia 4-3-3 miała być przecież strzałem w dziesiątkę. Ousmane Dembele i ustawiony za nim Philippe Coutinho, mieli wreszcie załatać dziurę po Neymarze, Messi miał wspierać Suareza, a Messiego na przemian Arturo Vidal i Malcom. W środku Sergio Busquets miał natomiast dominować z Arthurem.

Z dominowania, a raczej jego prób, niewiele jednak wyszło, bo Barcelona w środku pola prezentuje się słabo, gra mało dynamicznie, tworząc przy okazji zbyt duże przestrzenie, a czasami nie tyle przestrzenie, a po prostu „wyrwy”, przez które cierpi obrona. Rywale, nawet tacy pokroju Leganes i Girony, błędy w ustawieniu piłkarzy mistrzów Hiszpanii wykorzystują bowiem bezlitośnie.

Zdaniem Ernesto Valverde problemy w środku pola wynikają głównie z tego, że piłkarze wykazują się zbyt małym zaangażowaniem i zbyt dużym luzem. Tak trener Barcelony twierdził przynajmniej po sensacyjnie przegranym starciu z Leganes, zarzucając bierność swoim pomocnikom.

>> Liga Mistrzów. James Rodriguez wyszedł ze stadionu 10 minut po meczu

Bez środka obrony

Nie tylko druga linia w zespole Katalończyków wygląda jednak słabo. Jeszcze gorzej prezentuje się bowiem obrona, a konkretnie jej środek. Gerard Pique przeżywa obecnie jeden z najgorszych sezonów w swojej karierze, Samuel Umtiti jest kontuzjowany, a Thomas Vermaelen wciąż stara się udowadniać, że piłkarzem na miarę mistrzów Hiszpanii nie jest. Belg dostał w tym sezonie jedną szansę gry – w spotkaniu z Athletikiem (1:1). 34-latek popełniał jednak ogromne błędy i był najgorszym piłkarzem na boisku. Ze względu na poważny uraz kolana Umtitiego (najgorsze scenariusze przewidują konieczność operacji i kilkumiesięcznej rehabilitacji) Vermaelen kilka szans jednak pewnie jeszcze dostanie.

Najbardziej kibiców Barcy martwić może jednak dyspozycja Pique. 31-latek w tym sezonie rozegrał dziewięć spotkań, ale ani jednego dobrego. A raczej ani jednego dobrego w całości, bo większość swoich występów lider defensywy Katalończyków zaczyna dobrze, popisując się udanymi interwencjami i dobrym rozegraniem, ale im bliżej końca meczu, tym gorzej. Zjazd zaczyna się zazwyczaj około 50. minuty, bo właśnie wtedy, jeśli przeanalizuje się kilka ostatnich gier, Pique zazwyczaj zalicza pierwsze wpadki, jak w meczu z Gironą, gdy zawinił przy straconej bramce, czy w starciu z Athletikiem, kiedy w 53. minucie zagrał wprost pod nogi rywala i tylko wielkie szczęście uchroniło gospodarzy przed stratą kolejnej bramki (Barcelona wówczas przegrywała już 0:1).

Grę defensywną swoich kolegów w ostatnich spotkaniach krytykował nawet Leo Messi. - Jesteśmy świadomi, że musimy być silniejsi w obronie. Za nami sezon, w którym trudno było osiągnąć to, czego my dokonaliśmy, a teraz najmniejszy błąd kończy się golem rywali. Musimy się poprawić i wzmocnić się w obronie, to jest najważniejsze – mówił Argentyńczyk.

>> Liga Mistrzów. Bayern zremisował 1:1 z Ajaksem po słabej grze. - Gramy coraz gorzej - mówi Robert Lewandowski

„Wygrywanie jest dobre. Zwłaszcza, gdy pokonujesz Barcelonę”

Tottenham, a konkretnie jego trener, kryzys Barcelony wykorzystać będzie chciał szczególnie, bo wiadomo nie od dziś, że – delikatnie mówiąc – Pochettino sympatią Blaugrany nie darzy. Argentyńczyk w swojej karierze piłkarskiej był bowiem piłkarzem lokalnego rywala Barcy, Espanyolu, którego barwy łącznie reprezentował przez niemal 10 lat. W Espanyolu rozpoczynał również karierę trenerska (od stycznia 2009 do listopada 2012 poprowadził go w 160 meczach).

A kiedy w piłce pojawia się temat wspólny dla Barcelony i Espanyolu to, jak często w Hiszpanii, pojawia się również wątek polityczny. Bo powszechnie wiadomo, że Espanyol, jak sama nazwa wskazuje, od początku swego istnienia był klubem pro-hiszpańskim, podczas gdy Barcelona, założona przecież przez Anglików i Szwajcarów, od zawsze tak ściśle do hiszpańskich korzeni się nie przywiązywała. Od zawsze chciała być bowiem bardziej autonomiczna  niezależna, chciała oderwać się od Madrytu. Wbrew często pojawiającym się głosom nigdy nie oznaczało to jednak tego, że władze i kibice Espanyolu wypierali się przynależności do Katalonii.  Było bowiem wręcz przeciwnie, jednak przedstawiciele Los Pericos nigdy tak głośno swoich przywiązań, czy sprzeciwów nie wyrażali, od zawsze się jednak z kibicami Barcelony nienawidzili. A jak wiadomo często ta kibicowska nienawiść siłą rzeczy przechodzi na zawodników, w zawodnikach się zakorzenia i oddziałuje na nich do końca karier.

>> Manchester United - Valencia. Jose Mourinho jeszcze nie pakuje walizek

Pocchettino otwarcie tego nie przyzna, ale robi to bardziej dyplomatycznie, mówiąc, że nigdy nie związałby swojej historii z FC Barceloną, że szanuje jej zawodników, że ma wielu przyjaciół z nią związanych, ale filozofia i ideologie przez nią wyznawane, biegną inną ścieżką i w innym kierunku niż ten, w którym on podąża.

To wszystko sprawia, że na tle sportowym trenerowi Tottenhamu na wygraniu z drużyną Valverde zależy jeszcze bardziej. – Motywuje mnie ten pojedynek, bo jestem związany z Espanyolem. Gra przeciwko Blaugranie to zawsze ogromna motywacja – przyznał 46-latek w rozmowie z „Marcą”. W tym samym wywiadzie ocenił również zmiany, do jakich w Barcelonie doszło na przestrzeni ostatnich lat. – Filozofię tego klubu wyznaczali tacy piłkarze jak Xavi i Iniesta, z trenerami jak Pep Guardiola, Tito Vilanova czy Frank Rijkaard. Teraz ich już nie ma, bo w drużynie w ogóle zostało niewiele osób z tego pokolenia. Barcelona zmienia swój futbol, Valverde stara się to zrobić, ale dodaje przy tym pewne nowości. A tak naprawdę zastąpienie tak wielkich piłkarzy jest niemożliwe, bo oni są wyjątkowi i mają ogromny talent. Można sprowadzić innych, ale nie da się przełożyć na nich wszystkiego, co prezentowali poprzednicy – stwierdził Argentyńczyk.

- Bardzo chcę wygrać w środę. Wygrywanie zawsze jest dobre. Zwłaszcza, gdy pokonujesz Barcelonę – zakończył.

Mecz Tottenham – Barcelona w środę 3 września o godz. 21:00. Relacja LIVE w Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.