Liga Mistrzów. Hamalainen dla Sport.pl: Kucharczyk jest w świetnej formie. Może powinien zainteresować się nim nowy selekcjoner reprezentacji Polski?

Michał Kucharczyk jest w świetnej formie. Myślę, że nowy selekcjoner reprezentacji Polski mógłby się nim zainteresować. "Kuchy" na to zasłużył - powiedział Sport.pl po wygranym 1:0 meczu Legii Warszawa z Cork City pomocnik mistrzów Polski Kasper Hamalainen.

Sebastian Staszewski: Wynik lepszy, niż gra – to odpowiednie określenie wygranego 1:0 meczu Legii Warszawa z irlandzkim Cork City w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów?

Kasper Hamalainen: Tak, zdecydowanie. Ale wygrana na wyjeździe bez straconej bramki to bardzo dobry wynik. Nie jest łatwo jechać na Wyspy Brytyjskie i tam walczyć przeciwko takiej drużynie, jak Cork City. Irlandczycy bili się o każdą piłkę, grali ostro, na dodatek niósł ich fantastyczny doping. Przy każdym rzucie rożnym był taki hałas, jakby właśnie padł gol.

Irlandczycy mieli swoje sytuacje.

Bywało groźnie. Wykonaliśmy jednak naszą robotę. Zdobyliśmy gola, a z tyłu zagraliśmy na zero. Reszta nas nie interesuje. Jasne, że gdybyśmy wygrali 5:0 byłoby efektowniej, ale to już przeszłość. Pojechaliśmy do Cork po zwycięstwo i trzy punkty przywieźliśmy do Warszawy.

Mówi pan, że piłkarze Cork postawili Legii trudne warunki – dużo biegali i walczyli. Ale z drugiej strony po takiej drużynie trudno przecież spodziewać się czegoś innego.

Byliśmy przygotowani na taką piłkę. Oglądaliśmy film z ich akcjami, wiedzieliśmy, co mogą pokazać, znaliśmy ich atuty. Te ograniczały się do biegania i walki. Piłkarsko to my byliśmy lepsi. Dlatego nie chcieliśmy wdać się w grę długimi piłkami, w bitwę na nogi. Gdybyśmy zaczęli robić to, co Irlandczycy, przegralibyśmy, bo rywale mają duże doświadczenie w „kick and rush”. Chociaż muszę przyznać, że momentami przynosiło to efekt, bo Cork miało okazje i sprawiało nam kłopoty. W końcu jednak wygrał futbol i udało się nam trafić do siatki. 

Nie za długo czekaliście na bramkę? Z każdą minutą pojawiały się dodatkowe nerwy. 

W takich meczach ważne jest to, aby szybko strzelić gola. To dodaje pewności. Później rywal zamyka się na swojej połowie, zaczyna się catenaccio. Mieliśmy sytuacje, ale piłka nie chciała się nas słuchać. Później z każdą minutą faktycznie było coraz trudniej. Gdybyśmy strzelili szybciej, to wynik byłby dużo wyższy. Jestem tego pewny. Ale dziś to już nieważne. 

Gdy nadeszła bramka to można było bić brawa na stojąco. Michał Kucharczyk zdobył gola jakiego nie powstydziliby się grający na mistrzostwach Francuzi czy Chorwaci.

Fantastyczna bramka! Ostatnio Michał strzela albo piękne gole, albo ważne. Pamiętam mecz sparingowy w Warce, raz „Kuchy” strzelił przewrotką, a raz sprzed pola karnego, prawie tak samo, jak w Irlandii. Trzeba przyznać, że jest ostatnio w świetnej formie. Myślę, że nowy selekcjoner reprezentacji Polski mógłby dać mu szansę. Michał na to po prostu zasłużył. 

Jak ocenia pan nowe ustawienie drużyny z trójką obrońców? Od wielu lat Legia grała z czterema piłkarzami w defensywie. Teraz przyszedł czas na nowości i taktykę 3-5-2. 

Ten system trenowaliśmy dość długo. Mamy wielu zawodników, którzy mogą grać w takim ustawieniu. Na przykład Marko Vešovicia i Kucharczyka. Dlatego rozumiem trenera, który chce tego spróbować. Mamy świadomość, że w Irlandii nie pokazaliśmy się z najlepszej strony, popełnialiśmy błędy. Ale idziemy w dobrą stronę. Potrzebujemy czasu i wszystko zacznie funkcjonować lepiej. Z każdym dniem czujemy się w tym ustawieniu coraz pewniej. 

W Irlandii odnalazł się pan w tej taktyce? 

Mam w niej więcej zadań ofensywnych, niż wcześniej. Właściwie to grałem w ataku z José Kanté. Cofałem się po piłkę, próbowałem budować akcje z głębi, ale gdy tylko atakowaliśmy, moim zadaniem było być w polu karnym. Już w Lechu Poznań grałem jako napastnik więc to dla mnie żadna nowość. Chociaż moje ulubione miejsce na boisku to ofensywny pomocnik.

Awans do II rundy eliminacji Ligi Mistrzów Legia ma już w kieszeni? 

Nie możemy tak mówić. Na razie przed nami są jeszcze dwie połowy rewanżu. Ale pozycję wyjściową mamy taką, że nie możemy jej zmarnować. Legia musi awansować dalej! 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.