Paweł Janas: Zdecydowanie mniej osób spodziewało się, że Juventus na serio wróci do gry. A to dlatego, że Roma wystąpiła przed własną publicznością, a Juve – w Madrycie. Real nie zagrał jednak dobrze. Coś się stało z tymi hiszpańskimi drużynami, bo w pierwszej połowie Włosi przycisnęli Królewskich tak, jak Roma przycisnęła Barcę.
- Napastnika takiego jak Mario Mandžukić z Juventusu, Edin Džeko z Romy czy nasz Robert Lewandowski. Brak Karima Benzemy bardzo dał się Realowi we znaki. Dlatego też mam nadzieję, że za rok zobaczymy Polaka w Madrycie. Na pewno bardzo by im się przydał.
- Szybko dostali bramkę i wydawało się, że się ockną, ale nic z tego. Było jeszcze gorzej. Olbrzymim kłopotem była postawa defensywy. O ile jej boki próbowały coś tam zrobić, o tyle stoperzy grali beznadziejnie. Keylor Navas też nie popisał się przy trzeciej bramce.
- Jego mądre decyzje sprawiły, że zespół otrzymał po przerwie jakość której brakowało. Ale nawet mimo tego zespół z Madrytu nie stwarzał sobie sytuacji stuprocentowych. Może taką był strzał Cristiano Ronaldo z główki, bo w normalnych warunkach pewnie taką okazję by wykorzystał. Widać było, że jest wściekły, że nikt mu nie pomaga. Dopiero Lucas Vázquez i Marco Asensio wprowadzili trochę ożywienia. Ostatnie pół godziny Real grał dużo lepiej.
- Juventus przegrał dwumecz przez czerwoną kartkę Paulo Dybali. Poza tym gdyby Włosi od początku pierwszego meczu grali tak, jak w Madrycie, to w półfinale nie mielibyśmy dziś ani jednej drużyny z Hiszpanii. Gdyby mieli trochę więcej szczęścia, na Santiago Bernabéu mogliby strzelić jeszcze ze dwie bramki. Bo Real w obronie grał niefrasobliwie, momentami Juve atakowało pięciu na trzech. Byłem w szoku, nie liczyłem na to, że stać ich na taką grę. A jednak. Zagrali kapitalny mecz. Gdyby pokazali choć połowę tego w Turynie, awansowaliby.