Liga Mistrzów. Wyrwy w kadrze. Glik "dużo gorzej niż rok temu". Klęska AS Monaco cieszy PSG, bo dobrze wpłynie na klubowe konto Paryża

W lidze, kadrową wyrwę dało się przypudrować i na razie kłopotu nie ma. Na Ligę Mistrzów to nie starczyło. Za ostatnie wyniki i porażkę 1:4 z Lipskiem krytyka spadła też na Monakijską defensywę. AS Monaco już w listopadzie zostało wyeliminowane z europejskich pucharów. Dzięki temu finansowo zyska PSG.

„Totalne fiasko” podsumował ich tegoroczny sezon w Europie „L’Equipe”. Dość spokojne słowa. Jakkolwiek podchodzić do tematu AS Monaco w Lidze Mistrzów, to z każdej strony wygląda on źle. Trzy gole w pierwszej połowie meczu z Lipskiem, to wyczyn historyczny. Ekipa z Księstwa nigdy w tych rozgrywkach nie straciła tylu bramek w pierwszych 45 minutach. Do niechlubnych klubowych statystyk wpisze się też puszczenie dwóch bramek w ciągu 10 minut. To Monakijczykom zdarzyło się pierwszy raz od 20 lat. Patrząc szerzej nie jest lepiej. Dopiero drugi raz w XXI wieku, Monaco nie przeszło fazy grupowej Ligi Mistrzów. W tym czasie w rozgrywkach walczyło osiem razy. Tegoroczny upadek jest jednak boleśniejszy. Mówimy bowiem o półfinaliście zeszłorocznej edycji turnieju i drużynie mistrza Francji. Z mistrzowskiej korony ekipie z Księstwa zostało jednak niewiele.

Wyrwy kadrowe, a Glik?„Dużo gorzej niż rok temu”

- Poprzedni sezon to już historia – stwierdził Kamil Glik po wtorkowej porażce. Tegoroczne oczekiwania fanów Monaco i wyniki w Europie to dwa rożne bieguny. - Nie jest to dla nas żadne alibi, ale czego oczekiwać po drużynie, która w letniej przerwie straciła 5,6 podstawowych graczy. Nie jest nam łatwo wskoczyć na tamten poziom, chociaż nasze cele się nie zmieniły – powiedział Polak po starciu z ekipą RB.

Straty personalne to grzech numer jeden, który przytaczają nam wszyscy pytani o Monaco francuscy dziennikarze. - Tylko pięciu zawodników, którzy występowali w meczu z Lipskiem, to byli podstawowi gracze mistrzowskiej drużyny (Subasic, Jemerson, Glik, Fabinho, Falcao) po części można dodać do nich Moutinho. Dodatkowo oni zagrali bez dwóch reprezentantów Francji czyli Thomasa Lemara i Djibrila Sidibe, wiec strata jest jeszcze większa – zauważa korespondent „L'Equipe” Regis Testelin. Wymienioną dwójkę wykluczyły kontuzje. Połowę mistrzowskiego składu stracili sami działacze. Chociaż w przypadku sprzedaży Mendy'ego, Bakayoko, Silvy, Mbappe, Germain'a oraz jeszcze kilku innych i uzyskanie za nich 357 milionów euro, można mówić o biznesowym sukcesie. Ze strony sportowej była to jednak klapa oraz kłody pod nogi dla piłkarzy, którzy na Stade Luis II funkcjonują od sierpnia w innej rzeczywistości.

- Wygląda to jak ich brak zaangażowania, szczególnie z tyłu. Glik, Jemerson czy Fabinho prezentują się dużo gorzej niż rok temu. Tak jakby nie mieli motywacji – mówi nam Thomas Siniecki, dziennikarz Sports.fr.

Liczby rzeczywiście dla defensywy Monaco, łaskawe nie są. Jeżeli na krajowym podwórku wyrwy w drużynie w starciach z Dijon czy Metz dało się jeszcze jakoś przypudrować, to na europejskim podwórku już nie. 1:4 z Lipskiem, 0:3 z Porto, w sumie trzy gole stracone z Besiktasem, to po pięciu kolejkach sprawiło, że ekipa Glika nie zagra dalej nawet w Lidze Europy.

Obawa o ligę
 

– We Francji niektórzy twierdzą, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i drużyna będzie mogła skupić się na występach z Ligue 1. Przecież nikt nie zagwarantuje, że po ostatnich osłabieniach, tam nadal będą radzili sobie dobrze – kontynuuje Siniecki.

Dziennikarze „L’Equipe” od obwiniania Glika jednak się powstrzymują, o czym świadczą w miarę dobre oceny wystawiane mu po większości meczów. Dobre w stosunku do reszty drużyny. W poprzednim, wyjazdowym meczu Monaco z Besiktasem fala krytyki spadła na Jorge. Tym razem dostało się Jemersonowi. Noty „1” dawno wśród piłkarzy z Księstwa nie widziano. Polski defensor, tak jak pozostali jego koledzy dostał „3”, chociaż „sposób w jaki dał ograć się Keicie przy czwartej bramce zastanawia”.

Monaco w grudniu zagra jeszcze z FC Porto. To będzie mecz bez żadnego znaczenia. Ewentualnie może nieco poprawić słabe nastroje kibiców. Albo je pogorszyć. Francuzi w elitarnych rozgrywkach zdobyli na razie tyle punktów co Maribor czy APOEL. Działacze starają się do sprawy podchodzić ze zrozumieniem, być może pomaga w tym 357 milionów na ich kontach.  – W futbolu są momenty trudniejsze i lepsze. Nie chcę, by nasi gracze chodzili teraz z opuszczonymi głowami. Rok temu doszliśmy do półfinału Ligi Mistrzów. W tej chwili nie można robić żadnego bilansu i podsumowania, tylko trzeba się podnieść i walczyć dalej – oznajmił Vadim Vasilyev wiceprezydent Monaco.   

Monaco ratuje PSG w Finansowym Fair Play

Smutek jednych, szczęście drugich. Odpadnięcie z europejskich pucharów Monaco, jest znakomitą wiadomością dla Paryża. Nie chodzi wcale o animozje kibiców i radość, że rywalowi powinęła się noga. PSG będzie bowiem jedyną drużyną, którą na wiosnę oglądać będziemy w Champions League. To odczuje też klubowa kasa.

Pieniądze, które spływają do klubów z tytułu praw telewizyjnych w Lidze Mistrzów, nie są zależne tylko od własnych rezultatów, ale także od tego z kim z nimi trzeba się dzielić. Jeśli rywala w Champions League już nie ma, to z finansowego tortu można wziąć większy kawałek.

W poprzednim sezonie UEFA dla francuskich klubów, z tytułu transmisji telewizyjnych przewidziała 75 mln euro. Te pieniądze były do podziału na trzy grające w rozgrywkach drużyny. Ówczesny mistrz ze stolicy Francji dostał 30 mln, Monaco zgarnęło 23 miliony, na co wpływ miało dojście ekipy z Księstwa do półfinału rozgrywek. Niecałe 22 miliony przypadły Lyonowi.

Dodajmy od razu, że jednym z kryteriów podziału pieniędzy jest też miejsce klubu w krajowych rozgrywkach. To dlatego wówczas drugi w Ligue 1, Lyon zainkasował niemal tyle samo co trzecia w sezonie 2015/16 ekipa Monaco.

Teraz, mimo jedynie wicemistrzostwa Francji, sytuacja PSG będzie bardzo dobra. Nicea w ogóle nie przebrnęła fazy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów, więc z europejskiej kasy dostanie bardzo mało. Monaco zanotuje wpływy wynoszące około 20 milionów euro. Jak wyliczyli dziennikarze RMC Sport, dzięki temu pula pieniędzy dla francuskiego rodzynka w LM zwiększy się nawet o około 10 mln w porównaniu z rokiem ubiegłym.

To dla działaczy z Parc des Princes informacja znakomita. Teraz zwracają oni uwagę niemal na każdy milion. Do połowy 2018 roku muszą wykazać komisarzom UEFA, że w ich kasie nie ma deficytu. Według listopadowych ustaleń francuskiej prasy, by zachować zasady Finansowego Fair Play potrzebowali jeszcze 80 milionów euro.  Monaco właśnie zrobiło im drogocenny prezent. Do ucieczki przed toporem UEFA, brakuje coraz mniej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.