Liga Mistrzów. Spartak - Sevilla 5:1. Zwycięstwo po pięciu latach, debiutant z dwoma golami i dwiema asystami

Remis Spartaka z Liverpoolem w drugiej kolejce grupy E był niespodzianką, ale nawet po nim lanie jakie zespół z Moskwy sprawił Sevilli jest sensacją. Tak wysoko rosyjski klub nie wygrał w Lidze Mistrzów od 16 lat. A Spartak na zwycięstwo w europejskich pucharach czekał od października 2012 roku, w tym czasie przegrywając m.in. z Sankt Gallen i AEK-iem Larnaka

Gdyby nie remis APOEL-u Nikozja z Borussią Dortmund (1:1) w grupie H, wynik z Moskwy byłby najbardziej zaskakującym ze wszystkich, jakie padły we wtorkowych meczach trzeciej kolejki Champions League. A może i tak jest?

„Przed meczem fani Spartaka zrobili niezapomniane przedstawienie: w trakcie hymnu Ligi Mistrzów ułożyli biało-czerwony napis ‘Yes you can’, który zmienił się w ‘Let’s go’. Nawet my, dziennikarze, byliśmy pod wrażeniem” – zachwyca się „Rossijskaja Gazieta”.

Dziennikarz relacjonujący mecz od pochwał dla ponad 40 tysięcy kibiców wychodzi do słów uznania dla drużyny. W relacji czytamy, jak Spartak dominował przed przerwą, ale nie zszedł na nią z prowadzeniem, bo niepotrzebnie się rozluźnił. Dowiadujemy się też, że w drugiej połowie gospodarze musieli najpierw przetrwać napór przyjezdnych, zanim „zerwali się naprzód”.

Piłka do muzeum

Bohaterem tego zrywu został Quincy Promes. Reprezentant Holandii gra w Spartaku od trzech lat, ale w Lidze Mistrzów dopiero debiutuje, we wtorek rozgrywał w niej swój drugi mecz. Bilans 25-latka z tego spotkania to dwa gole (na 1:0 i 5:1) oraz dwie asysty.

- Fantastyczni byli wszyscy, od bramkarza do napastników – mówi Leonid Fedun, prezes Spartaka. – To najwspanialsza wygrana w historii klubu. Nikt, włącznie ze mną, nie oczekiwał aż takiego zwycięstwa. Piłkę, którą grano umieścimy w klubowym muzeum – ekscytuje się szef Spartaka.

„Czerwono-biali” rzeczywiście nigdy wcześniej nie zwyciężyli w Lidze Mistrzów tak wysoko. Do wtorku ich najwyższą wygraną była ta z 1 listopada 1995 roku, gdy pokonali u siebie Rosenborg Trondheim 4:1. Wówczas Spartak występował w grupie m.in. z Legią Warszawa, a jego bramki strzegł Stanisław Czerczesow, czyli niedawny trener Legii, a obecnie selekcjoner reprezentacji Rosji.

Jeśli chodzi o ranking rosyjskich zwycięstw w Lidze Mistrzów, to na tak wysoką wygraną jednego ze swych klubów kibice czekali 16 lat. 24 października 2001 roku Lokomotiw Moskwa pokonał 5:1 Anderlecht w Brukseli. Ale to była przedostatnia kolejka fazy grupowej i dopiero pierwsze zwycięstwo drużyny, która nie awansowała do dalszych gier, mimo że tydzień później wygrała jeszcze u siebie z Realem Madryt 2:0.

Spartak ma teraz o wiele lepszą sytuację. Na półmetku rywalizacji w grupie E jest drugi, ma pięć punktów. Tyle samo ma prowadzący Liverpool, który po wygraniu na wyjeździe z Mariborem aż 7:0 ma lepszy bilans bramkowy. Trzecie miejsce z czterema punktami zajmuje Sevilla, czwarty jest Maribor, który ma punkt.

Pięciolatka do zapomnienia

Spartak jeszcze niczego sobie nie zapewnił, ale jego okazałe zwycięstwo może być przełomem. Ten klub na zwycięstwo w europejskich pucharach czekał od 23 października 2012 roku. Wtedy wygrał u siebie z Benfiką Lizbona 2:1. Później przegrał w Lizbonie 0:2, z Barceloną 0:3, z Celtikiem Glasgow 1:2 i zajął ostatnie miejsce w grupie. W kolejnym sezonie pożegnał się z pucharami już w eliminacjach Ligi Europy, remisując z Sankt Gallen 1:1 i przegrywając 2:4 (tamtą edycję LE wygrała Sevilla). Na europejską arenę Spartak próbował wrócić dopiero przed rokiem. Nie dał rady, w eliminacjach Ligi Europy okazał się słabszy od cypryjskiego AEK-u Larnaka (1:1 i 0:1). Licząc z remisami z Mariborem (1:1) i Liverpoolem (1:1) z trwającej edycji Champions League, przez pięć lat Spartak rozegrał w pucharach dziewięć spotkań, z których nie wygrał żadnego, cztery zremisował i pięć przegrał.

Nie dziwi, że po takich pięciu latach i po okazałym 5:1 nad Sevillą klub cieszy się ze swoich pięciu minut.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.